Wywiad
Polak przejął norweską firmę. „Miałem wybór: stracić pracę albo zostać szefem”
4

Przemysław Dudek mieszka w Alesund od 2007 roku. fot. archiwum prywatne
Zaczynał na zmywaku, oczarowany norweskimi krajobrazami. W ,,meblach” zaczął pracować sześć lat temu. W tym roku Przemysław Dudek przejął firmę zajmującą się sprzedażą, dostawą i montażem mebli biurowych.
Pochodzi z Podkarpacia, ale od dziewięciu lat mieszka w Norwegii. Pierwszy raz przyjechał tu wraz z dziewczyną rok przed ukończeniem studiów z germanistyki. Zatrzymali się u jej ojca, który przebywał w Skandynawii od lat. – Mieszkaliśmy w górach i pracowaliśmy na farmie. Praca okazała się całkiem przyjemna, a widoki niesamowite. Wspominam te wakacje jako jedne z najlepszych w życiu – opowiada Przemek.
Nie takie złe początki
Norwegia oczarowała ich do tego stopnia, że rok później zdecydowali się przyjechać znowu i spróbować zostać na dłużej. Tak trafili do Ålesund. Pierwszym miejscem pracy Przemka był restauracyjny zmywak. – Zacząłem od najniższego szczebla, ale dzięki temu mogłem godzić pracę wieczorami z nauką norweskiego w dzień. Potem był catering, w końcu serwis – opowiada.
Któregoś dnia do biur restauracji przyjechał przedstawiciel firmy meblowej z dostawą. Przemek powiedział wtedy do szefa, że też mógłby tak pracować. – Ålesund to małe miasteczko, wszyscy się znają. Ówczesny szef polecił mnie właścicielowi firmy z meblami biurowymi i następnego dnia już montowałem sprzęt – wspomina.
Któregoś dnia do biur restauracji przyjechał przedstawiciel firmy meblowej z dostawą. Przemek powiedział wtedy do szefa, że też mógłby tak pracować. – Ålesund to małe miasteczko, wszyscy się znają. Ówczesny szef polecił mnie właścicielowi firmy z meblami biurowymi i następnego dnia już montowałem sprzęt – wspomina.
Wóz albo przewóz
W branży pracuje już szósty rok. Cały czas w Helset Kontor, którą niedawno przejął od 72-letniego właściciela, zapalonego maratończyka, Per Jan Helseta. – Co ciekawe, to firma rodzinna, jednak jego dzieci nie pałały chęcią do pracy w tej branży. Dotąd Per zajmował się sprzedażą, a jego żona księgowością – opowiada Przemek. – Któregoś dnia powiedział do mnie: albo przejmujesz firmę, albo ją zamykamy. Miałem do wyboru zaryzykować i wziąć wszystko na siebie lub iść do NAV-u po zasiłek i szukać nowej pracy. Zostałem.
Jak sam mówi, z Perem po prostu zamienili się miejscami. – Od razu zażądał stanowiska starszego sprzedawcy i nowych wizytówek – śmieje się Przemek. – Teraz ja wszystko koordynuję, ale Per zajmuje się sprzedażą, w której jest niezastąpiony.
Jak sam mówi, z Perem po prostu zamienili się miejscami. – Od razu zażądał stanowiska starszego sprzedawcy i nowych wizytówek – śmieje się Przemek. – Teraz ja wszystko koordynuję, ale Per zajmuje się sprzedażą, w której jest niezastąpiony.
Historia kołem się toczy
Poprzedni właściciel firmy to człowiek z intrygującą historią. Per Helset pochodził z bardzo bogatej rodziny, ojciec miał wielką fabrykę mebli. Któregoś dnia młody Norweg stwierdził jednak, że chce osiągnąć coś samodzielnie i wyemigrował do Kanady. Mieszkał między innymi na Bahamach, ale ostatecznie wrócił do Norwegii i w 1984 roku założył…firmę meblową.
– Historia zatoczyła koło. Poza tym rok założenia Helset Kontor jest także rokiem mojego urodzenia. Traktuję to jako dobry znak – śmieje się Przemek. – A poważnie mówiąc, Per rozumie czym jest emigracja i chyba dzięki temu dał mi szansę.
Prywatnie łączą ich przyjacielskie relacje. – Per traktuje mnie jak członka rodziny, często z resztą spędzamy razem czas. Jestem mu za to wdzięczny.
– Historia zatoczyła koło. Poza tym rok założenia Helset Kontor jest także rokiem mojego urodzenia. Traktuję to jako dobry znak – śmieje się Przemek. – A poważnie mówiąc, Per rozumie czym jest emigracja i chyba dzięki temu dał mi szansę.
Prywatnie łączą ich przyjacielskie relacje. – Per traktuje mnie jak członka rodziny, często z resztą spędzamy razem czas. Jestem mu za to wdzięczny.

Przemysław Dudek przejął firmę zajmującą się sprzedażą, dostawą i montażem mebli biurowych.
Źródło: fot. archiwum prywatne
Frajda z pracy
Przemek od zawsze lubił zajęcia manualne i majsterkowanie. – Przed przeprowadzką do Norwegii pracowałem w polskim sądzie. Praca biurowa nie była dla mnie. Obecna naprawdę sprawia mi frajdę – mimo, że sporo czasu spędzam w różnych biurach! – i to właśnie ostatecznie zadecydowało o przejęciu Helset Kontor – przekonuje.
Do Polski nie chciałby wracać ze względu…na lenistwo. – Musiałbym wszystko zaczynać od nowa. Jednak gdyby się tak stało pewnie zacząłbym jako nauczyciel. Póki co jednak jestem zadowolonym z życia człowiekiem, tutaj w Norwegii.
Do Polski nie chciałby wracać ze względu…na lenistwo. – Musiałbym wszystko zaczynać od nowa. Jednak gdyby się tak stało pewnie zacząłbym jako nauczyciel. Póki co jednak jestem zadowolonym z życia człowiekiem, tutaj w Norwegii.
To dzięki Polakom wszystko się kręci
– My Polacy, nie zdobyliśmy tutaj jeszcze stuprocentowego zaufania, ale większość z nas swoją wiedzą i pracą buduje coraz lepszy wizerunek Polaka w norweskim społeczeństwie. Dla wielu nie jesteśmy już tylko budowlańcami, rybakami czy pracownikami firm sprzątających, ale kreatywnymi pracownikami różnych szczebli potrafiącymi sobie radzić z coraz większymi wyzwaniami – przyznaje Przemek.
Coraz częściej spotyka się z pochlebnymi opiniami na temat rodaków. – Ostatnio montując meble, rozmawiałem z jednym z szefów stoczni. Przyznał się, że bez Polaków nie daliby rady. Zapytałem czy mówi to szczerze, czy tylko żeby było mi miło – opowiada. – Zapewnił wtedy, że brakuje im tak wykwalifikowanej siły roboczej, że pomagamy im i dzięki nam to wszystko się kręci.
Coraz częściej spotyka się z pochlebnymi opiniami na temat rodaków. – Ostatnio montując meble, rozmawiałem z jednym z szefów stoczni. Przyznał się, że bez Polaków nie daliby rady. Zapytałem czy mówi to szczerze, czy tylko żeby było mi miło – opowiada. – Zapewnił wtedy, że brakuje im tak wykwalifikowanej siły roboczej, że pomagamy im i dzięki nam to wszystko się kręci.

Przemek przez ostatnie lata pomagał w rozwoju firmy.
Źródło: fot. archiwum prywatne
Polskie CV to dobre CV
Bardzo ważna, z punktu widzenia Norwegów, jest integracja. – Przez wspólne zainteresowania, życie w sąsiedztwie, wspólne inicjatywy dajemy się lepiej poznać i poznajemy Norwegów. Mój znajomy twierdzi wręcz, że jesteśmy fajniejsi niż większość tubylców. Patrzy na nas jak na kolegów, nie obcokrajowców – przekonuje Dudek.
Przemek cały czas ma kontakt z szefem restauracji w której pracował. – Zawsze kiedy dostanie polskie CV, przychodzi do mnie i każe dzwonić do kandydata. „To Polak! Dobry będzie”, mówi. Chyba zostawiałem więc po sobie dobre wrażenie.
Przemek cały czas ma kontakt z szefem restauracji w której pracował. – Zawsze kiedy dostanie polskie CV, przychodzi do mnie i każe dzwonić do kandydata. „To Polak! Dobry będzie”, mówi. Chyba zostawiałem więc po sobie dobre wrażenie.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
5
19-07-2016 16:02
4
0
Zgłoś
18-07-2016 21:29
4
0
Zgłoś
18-07-2016 19:42
1
0
Zgłoś
18-07-2016 13:49
3
0
Zgłoś