Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

  • Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

2
Ziemniaczka?

 
 
W naszych czasach, cechujących się przekonaniem, że węglowodany to samo zło, ziemniak jest piętnowany jak mało co. Kucharka i autorka książek, Bodil Nordjore, uważa, że to krzycząca niesprawiedliwość wobec tego sympatycznego warzywa. Podczas zaczynającego się dziś w Oslo Festiwalu Smaku, będzie bronić honoru ziemniaka i norweskich tradycji kulinarnych.



- Bronić ziemniaka w tych czasach, to jak wkładać rękę do gniazda os - śmieje się Nordjore - ale patrząc historycznie, to ziemniak był tym warzywem, które ratowało ludziom życie w latach nieurodzaju, kiedy zboże nie obrodziło. Jadło się wtedy śledzie i ziemniaki. Właśnie tak. A kobiety były dzięki temu płodniejsze. To najprawdziwsza prawda!

Dlaczego ziemniaki zostały z czasem „odesłane do lamusa"? Wyjaśnień może być dużo. Swój udział miały w tym geografia, postęp technologiczny i dostęp do surowców.

- W latach 70. i 80. sytuacja społeczna w Norwegii zaczęła się zmieniać. Coraz więcej kobiet zaczynało pracować poza domem, sytuacja ekonomiczna gospodarstw domowych poprawiała się, a na norweskich stołach coraz częściej zaczynały gościć makarony i ryż. Czemu? Bo ludzie chcieli, by gotowanie zabierało im mało czasu, a fakty są takie, że makaron gotuje się maksimum 10 minut, podczas gdy na ugotowanie ziemniaków potrzeba ponad pół godziny.

Niebezpieczne stygmatyzowanie

Całe to mówienie o małej ilości węglowodanów wskazuje na to, że nie patrzymy dalej, niż czubka własnego nosa. Kaare R. Norum napisał w styczniu tego roku, że produkty niskowęglowodanowe są nieekologiczne i wręcz niestosowne w świecie, w którym żyje ponad miliard ludzi niedożywionych. Bodil Nordjore zgadza się z tym całym sercem:

- Jest bardzo wiele produktów żywnościowych, których bym się pozbyła, zanim zrezygnowałabym z ziemniaka, zawierającego mnóstwo witaminy C. Cała ta popularna debata o żywieniu nacechowana jest brakiem solidnej wiedzy i nowobogackim spojrzeniem. Osobiście uważam za nieetyczne wychowywanie dzieci w taki sposób, że przyzwyczajają się do jedzenia prawie samego mięsa. W przyszłości może się zdarzyć, że nie będziemy mieli aż tyle jedzenia, a prędzej lub później będziemy musieli zacząć myśleć o przyszłości i o tym, jak nasze zwyczaje kulinarne wpływają np. na środowisko.

Nordjore ma nadzieję, że Hala żywności (Mathallen) w Oslo stanie się miejscem, gdzie spotykać się będą wszystkie norweskie tradycje kulinarne.

- Mam nadzieję, że powstanie arena do wymiany doświadczeń i tradycji kulinarnych, coś w rodzaju takiej dużej, eksperymentalnej kuchni. Jeśli się to uda, będzie cudownie. Myślę, że Oslo potrzebuje takiego miejsca.


Festiwal smaku (Forsmak festival)

Gdzie: Mathallen, Oslo-Maridalsveien 17
Kiedy: 2. i 3. marca
Program:
kursy gotowania, wykłady, warzenie piwa, prezentacja produktów regionalnych, smakowanie wina i kawy, finały konkursu na kucharza domowego roku, kurs robienia sushi.

Więcej na temat festiwalu na stronie:
www.vulkanoslo.no


Jedzenie na farmie

Festiwal smaku w Oslo to nie jedyna kulinarna propozycja na bieżący weekend.

Centrum kultury kulinarnej Geitmyra zaprasza na degustację potraw z ryb i owoców morza (Sj
ømat på tunet)

Norwegowie jedzą wiele ryb i owoców morza latem, jednak to właśnie zimą są one najsmaczniejsze.
Centrum kultury kulinarnej Geitmyra zaprasza w związku z tym do spędzenia niedzielnego popołudnia na próbowaniu sushi, łososia i grillowaniu ryb.

- To dobry sposób, by przekazać wielu osobom cenną wiedzę o norweskich potrawach sezonowych. Staramy się uczyć dzieci i młodzież, jaką radość może stanowić gotowanie i jedzenie dobrego jedzenia, skąd się to jedzenie bierze oraz podstawowych rzeczy na temat przetwarzania i produkcji żywności - mówi Andreas Viestad, pomysłodawca centrum

Podczas dnia spędzonego w Geitmyra można nauczyć się np. jak zrobić prawdziwe sushi, samodzielnie wędzić łososia lub upiec rybę na patyku.
I nie dość, że można nauczyć się wiele o norweskim jedzeniu, można to zrobić całkiem za darmo.


Sjømat på tunet:
Geitmyra Gård, Tåsenveien 2
Niedziela, godz. 13-16



Źródło: Oslopuls





Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Yatsek :)

05-03-2012 23:04

hehehe.. poteteland hehehhe od zawsze.. na zawsze...

Jan Kowalski

05-03-2012 09:36

Tylko, ze norweskie ziemniaczki sprzedawane w sklepach to zimniaki odmian pastewnych i nadaja sie dla swin.
Nawet monopolista Bama stwierdzil, ze nie bedzie skupowal norweskich ziemniakow, jesli nie zmienia gatunkow, bo te ktore uprawiaja sa niejadalne. Zapowiedzieli tez zwiekszenie importu.
Polecam francuskie Amadine dostepne w wiekszosci sklepow. Drogie, bo drogie ale przynajmniej nadaja sie do jedzenia.

Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok