Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Wydarzenia

„Tysiąc godzin, by odnowić łódź.” – Festiwal Drewnianych Łodzi w Sætre

Jacek Zduńczyk

19 czerwca 2016 07:01

Udostępnij
na Facebooku
„Tysiąc godzin, by odnowić łódź.” – Festiwal Drewnianych Łodzi w Sætre

Festiwal Drewnianych Łodzi w Sætre to niezwykłe wydarzenie fot. Jacek Zduńczyk

Ponad sto łodzi zacumowało na kei w Sætre z okazji Festiwalu Drewnianych Łodzi (Trebåtfestivalen). Można było zobaczyć zabytkowe modele z 1895 roku, a także dowiedzieć się więcej na temat renowacji statków. Udało nam się porozmawiać z uczestnikami festiwalu.
Norwegowie kochają stare łódki Na nietypowym Festiwalu Drewnianych Łodzi w Sætre (Trebåtfestivalen i Sætre), który odbył się w miniony weekend, spośród ponad setki modeli wiele miało blisko sto lat, a były i starsze.

„Może trzeba było naprawić żaglówkę w Polsce?”

Odnowienie zniszczonej, XIX-wiecznej żaglówki kosztuje w Norwegii majątek. Dlatego jeden z właścicieli zabytkowej łodzi poszukał tańszego rozwiązania. – Moja żaglówka „Titania” pochodzi z 1895 roku, była w opłakanym stanie – mówi Abkjell Normann Andersen, jeden z uczestników festiwalu. – Gdybym chciał ją naprawić w Norwegii, musiałbym zapłacić kilka milionów koron. Nie było mnie na to stać. Zapakowałem więc moją łódź do kontenera, przewiozłem ją do Chin, i tam odrestaurowałem w specjalistycznej stoczni za dużo mniejsze pieniądze. Słyszałem, że w Polsce też macie dobrych fachowców zajmujących się budową i renowacją łodzi. Może trzeba było pojechać do Polski – stwierdził Andersen.

Tysiąc godzin pracy, by odnowić łódź

Inny z uczestników festiwalu poświęcił ponad tysiąc godzin pracy, by odnowić łódź z 1938 roku. – Kupiłem ją od mieszkańca Oslo, który wcześniej wykonał już większą część prac renowacyjnych. Dobrze zachowały się tylko te fragmenty, które były zanurzone pod wodą, ponieważ słona woda doskonale zakonserwowała stare deski. Niemal cała reszta wymagała wymiany – mówi Ole Martin Lindeem, właściciel łodzi „Altenfjord”. – Jestem mechanikiem samochodowym. Mechanicy to zdolni ludzie, którzy dużo potrafią zrobić samodzielnie. Poprzedni właściciel aż dziesięć lat pracował przy tej łodzi, poświęcał jej każdą wolną chwilę. Nie dał rady dokończyć wszystkich prac – opowiada właściciel.
Ole Martin Lindeem wymienił jeszcze podłogę, zamontował nowy, 16-metrowy maszt, wymienił silnik na siedmiolitrowy, 250 konny wyprodukowany przez firmę Volvo. - Pływam teraz moją łódką po Oslofjordzie. „Altenfjord” ma salon, trzy kabiny, toaletę oraz łazienkę z ciepłą wodą. Pełen komfort – podsumowuje Norweg.

Łódź, która uratowała ponad 200 osób

Impreza w Sætre odbyła się już po raz drugi. W ubiegłym roku festiwal odwiedziło 8,5 tys. osób, w tym było ich nieco mniej. – W 2015 roku obchodziliśmy 25-lecie naszego klubu żeglarskiego z Sætre – mówi Peter Ennals, dyrektor Trebåtfestivalen. – Chcieliśmy jakoś uczcić ten jubileusz, i wpadliśmy na pomysł zorganizowania zlotu. Ubiegłoroczna impreza się udała, więc ją powtórzyliśmy. W tym roku przypłynęło do nas ponad sto łodzi. Są wśród nich klasyczne łodzie żeglarskie, łodzie ratownicze oraz klasyczne łodzie motorowe. We wszystkich tych kategoriach zorganizowaliśmy regaty. Dodatkową atrakcją dla odwiedzających była możliwość obejrzenia okrętu marynarki wojennej. Przygotowaliśmy też szereg zabaw dla najmłodszych, zaprosiliśmy posiadaczy zabytkowych samochodów i zorganizowaliśmy rejsy statkiem wycieczkowym.
Spośród łodzi ratowniczych najokazalszą i najstarszą był RS 1 Colin Archer z 1893 roku. To łódź niezwykła, z bardzo bogatą historią. Zaprojektował ją w 1893 roku norweski projektant Colin Archer, w dwa lata po tym jak powstało Norweskie Stowarzyszenie Ratownictwa Morskiego. To właśnie na potrzeby nowej organizacji wykonano tę łódź. Była ona prototypem dla wszystkich łodzi ratunkowych budowanych w Norwegii przez następne 30 lat.

Po blisko półwiecznej służbie ratowniczej, podczas której RS 1 Colin Archer uratowała 236 osób oraz 67 innych łodzi, sprzedano ją prywatnemu nabywcy ze Stanów Zjednoczonych. Do Norwegii wróciła w 1961 roku. Była jednak w fatalnym stanie. W 1972 zakupiło ja Norweskie Muzeum Morskie. Łódź została poddana kompleksowej odbudowie, którą ukończono całkowicie dopiero po 20 latach. Odnowiony RS 1 Colin Archer został uszkodzony podczas pożaru w 2013 roku. Na szczęście najbardziej wartościowe i oryginalne fragmenty ocalały. Ponownej odbudowy pływającego zabytku dokonano w specjalistycznej firmie remontowej we Fredrikstad w Norwegii.

W przyszłym roku do Sætre znów przypłyną piękne drewniane łodzie. Warto zobaczyć je na własne oczy.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok