5
Miejsce wypadku. Foto: Dagbladet |
- Usłyszeliśmy trzask i zobaczyliśmy, że klatka, wisząca na ramieniu dźwigu, spada wzdłuż stalowej konstrukcji. W połowie drogi na dół uderzyła w jakąś rurę i znów rozległ się trzask. Potem zauważyliśmy, że z konstrukcji zwisają też oderwane części dźwigu.
Konstrukcja, której oględzin dokonywało z kosza troje poszkodowanych to tzw. „jecket", czyli stalowe podwozie wiatraka.
- Staliśmy i pracowaliśmy obok tego dźwigu cały dzień, więc oczywiście wiedzieliśmy, że w kosztu, który spadł, byli ludzie.
Straszny widok
Naoczny świadek opowiada, że natychmiast pomyślał, że upadek z takiej wysokości mógł mieć tragiczne skutki. Razem z kolegami pobiegł na miejsce wypadku.
- To był straszny widok. Kiedy człowiek patrzy na coś takiego, czuje się zupełnie bezsilny. Nie wiem, czy potrafię wyjaśnić, jakie to uczucie. Wszystko dzieje się tak szybko. Od momentu pierwszego krzyku, do chwili, kiedy kosz uderza o ziemie mija najwyżej parę sekund. Zrobiliśmy, co się dało, na szczęście szybko pojawiła się straż przemysłowa i mogliśmy się wycofać.
Pękło ramię wysięgnika
Troje pracowników kończyło już prawie swoje zajęcia na ten dzień. Akurat sprawdzali ostatnie podwozie, kiedy wydarzyło się nieszczęście.
Przyczyny nie są jeszcze znane, jednak ze zdjęć wynika, że czerwone ramię dźwigu jest w dwóch miejscach złamane. Jest możliwe, że w którymś momencie ramię uderzyło o stalową konstrukcję.
Według Inspekcji Pracy, podnośnik pękł, kiedy trójka w koszu miała właśnie wykonać zdjęcia, dokumentujące prace malarskie jakie wykonano na wysokości 35 metrów.
- Górna część wysięgnika złamała się, tak, że kosz spadł na dół. Znaleźliśmy ślady fizycznych uszkodzeń na wielu częściach wysięgnika, jednak nie wiemy, jak i dlaczego one powstały - mówi dyrektor regionalny Inspekcji, Stig Magnar Løvås.
Pracownicy otrzymają pomoc
Jeden z doświadczonych pracowników przemysłowych opowiada, że lekarz zakładowy i pogotowie szybko znaleźli się na miejscu.
Szef informacyjny Kværner Verdal, Tove Strand Trana, zapewnia, że wszyscy pracownicy, którzy będą tego potrzebować, otrzymają pomoc:
- Wstrzymaliśmy prace tego dnia, a wszyscy pracownicy, którzy potrzebują pomocy medycznej, otrzymają ją.
Miejsce wypadku zostało odgrodzone, ale dziś (czwartek 09.02.) stocznia wróciła do pracy.
Policja i Inspekcja Pracy przeprowadzą dochodzenie w sprawie wypadku w najbliższy wtorek.
- Technicy kryminalni przeszukują miejsce zdarzenia, a policja przesłucha świadków. Na razie nie wiemy, co sprawiło, że kosz spadł - mówi szef operacyjny komendy policji w Północnym Trøndelagu, Lars Erik Besserberg.
Poszkodowani to dwóch mężczyzn i jedna kobieta.
Według pierwszych podanych informacji, jednym z mężczyzn był obywatel Polski. Potem okazało się, że to Rumun.
Kobieta była zatrudniona w firmie Bis Industries, a jeden z mężczyzn w firmie Bring.
Szpital św. Olafa w Trondheim, dokąd przewieziono poszkodowanych, informuje, że stan obydwu mężczyzn jest poważny, lecz stabilny, natomiast kobieta jest w bardzo ciężkim stanie, wczoraj wciąż walczyła o życie, jednak dziś lekarze mówią z ulgą, że przeżyje.
Źródło: VG, Adresseavisen
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
09-02-2012 21:31
1
0
Zgłoś
09-02-2012 21:23
1
0
Zgłoś
09-02-2012 17:24
0
0
Zgłoś