Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Polska w żałobie po wypadku kolejowym w Szczekocinach

 
 Fot. Forum Kolejowe

Dziś o godzinie 0.00 rozpoczęła się w Polsce żałoba narodowa po wypadku kolejowym, który wydarzył się w sobotę wieczorem koło miejscowości Szczekociny. W wypadku zginęło 16 osób, 58 jest rannych. Żałoba potrwa dwa dni. Dużo więcej czasu zajmie badanie przyczyn katastrofy.



O godzinie 21.00 w sobotę, 3. marca, na linii Kozłów - Koniecpol, łączącej linię Kraków - Kielce z Centralną Magistralą Kolejową, zderzyły się czołowo dwa pociągi: TLK „Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i InterRegio „Jan Matejko" z Warszawy do Krakowa. Prędkość obu pojazdów przy zderzeniu wynosiła ponad 100 kilometrów na godzinę.

Pociąg InterRegio (IR) ciągnięty był przez cięższą lokomotywę, przeznaczoną zasadniczo dla pociągów towarowych, która dosłownie zmiażdżyła skład jadący z przeciwnej strony, natomiast sama uległa mniejszym uszkodzeniom. Obie lokomotywy i przednie wagony obydwu składów wykoleiły się.

Pasażerowie niewiele pamiętają z momentu wypadku - wszystko działo się zbyt szybko. Nagle zgasło światło, rozległ się straszny huk, wszystko zaczęło się trząść i spadać.

- Przeleciałem przez cały korytarz i uderzyłem w ścianę na drugim końcu wagonu - wspomina jeden z poszkodowanych.

Jeden z pociągów nawet nie zaczął hamować. Wypadek zdarzył się na krótkiej prostej po wyjściu z zakrętu, a w nocy nie widać, czy pociąg z naprzeciwka jedzie po tym samym torze, czy po sąsiednim, dopóki się go nie zacznie mijać - albo, jak w tym przypadku - dopóki obie lokomotywy nie znajdą się tuż naprzeciwko siebie.

Nie wiadomo, co było przyczyną wypadku: czy zawiodły urządzenia, czy człowiek. Ruch na części linii odbywał się po jednym torze, gdyż na drugim trwały prace, jednak to samo w sobie nie powinno stanowić problemu.

- Trzeba się bardzo postarać, żeby doprowadzić do czołowego zderzenia pociągów
- mówi, proszący o zachowanie anonimowości specjalista od sterowania ruchem kolejowym, którego poprosiliśmy o opinię. - Nie wolno wpuścić pociągu na jakiś odcinek, nie upewniwszy się, że jest on wolny. Nie wiem w tej chwili, czy na tamtej trasie urządzenia samoczynnej blokady liniowej [urządzenia sygnalizujące automatycznie, czy dany odcinek szlaku jest wolny, czy nie - przyp. red.] były przystosowane do prowadzenia ruchu jednotorowego w obydwu kierunkach (tak jak na liniach jednotorowych), czy tylko w jednym, ale jeśli to drugie, ruch powinien być prowadzony na podstawie zapowiadania telefonicznego, czyli dyżurni ruchu na obu końcach odcinka powinni byli porozumieć się, tak, by w danym czasie wpuścić na odcinek jedynie jeden pociąg. Pociąg, jadący w kierunku przeciwnym do zasadniczego może wyjechać na szlak na tzw. sygnał zastępczy, ale, powtarzam, dyżurny ruchu nie może wypuścić pociągu na taki sygnał, nie mając pewności, czy odcinek jest wolny.

Szczekociny, czyli miejscowość, koło której wydarzył się wypadek, to dawna stacja kolejowa, jednak obecnie nie ma tam dużurnego ruchu. Najbliższe posterunki to z jednej strony Starzyn, a z drugiej Kozłów. Pomiędzy nimi jest jeszcze tzw. posterunek odgałęźny Sprowa, zdalnie sterowany z Kozłowa.

Wydarzenia w sobotę 03.03, wyglądały (na tyle, na ile jesteśmy w stanie to ocenić na chwilę obecną) tak:
IR „Matejko" wyjechał ze Starzyn na sygnał zastępczy. Czyli miał zgodę na jazdę - zapewne właśnie po torze nr 1 (zasadniczo przeznaczonym do ruchu w przeciwnym kierunku).
Pociąg IR od Starzyn jechał zatem po torze nr 1. Do miejsca wypadku pokonał około 15 kilometrów.
Na ten sam szlak, po właściwym dla siebie torze nr 1 wpuszczony został pociąg TLK „Brzechwa". Od Kozłowa jechał po torze właściwym dla swojego kierunku jazdy.
W Sprowie, czyli na posterunku odgałęźnym można było postąpić na dwa sposoby:
1) albo zatrzymać TLK przed wjazdem i zaczekać aż IR zjedzie na tor nr 2,
2) albo wpuścić TLK na tor dla niego niewłaściwy (tj. tor 2., którym zasadniczo jeździ się w przeciwnym kierunku), aby kontynuować jazdę bez oczekiwania na przepuszczenie IR.
Tymczasem TLK został puszczony "na prosto" po torze nr 1. Jak? Dlaczego? Tego nie wiemy. Dopóki IR nie zjechał ze szlaku, dyżurny Sprowy (czyli de facto dyżurny siedzący w Kozłowie) nie miał prawa wpuścić na szlak niczego innego. A jednak wpuścił... Błąd człowieka, czy błędne wskazania urządzeń sterowania ruchem?

Śledztwo, mające wyjaśnić przyczyny wypadku już się rozpoczęło, ale na jego wyniki trzeba będzie poczekać nawet kilka miesięcy.

miejsce_katastrofy_szczekociny.jpg 
 Miejsce katastrofy następnego dnia. Usuwanie skutków wypadku.


Katastrofa pod Szczekocinami to jeden z najtragiczniejszych wypadków w powojennej historii Polski. Podobną liczbę ofiar odnotowano poprzednio po wypadkach w Reptowie w maju 1997 roku (12 osób zabitych, 36 rannych), i Warszawie w sierpniu 1990 roku (16 osób zabitych, 43 ranne). Największą katastrofą kolejową była kolizja czołowa pod Otłoczynem w sierpniu 1980 roku, w wyniku której zginęło 65 osób, a 66 zostało rannych.

Jeśli chodzi o wypadki kolejowe w Norwegii, najpoważniejszymi (po 2. wojnie światowej) były katastrofa w Tretten na linii z Oslo do Trondheim w lutym 1975 roku (27 osób zabitych, 25 rannych) oraz w
Åsta na linii Trondheim - Elverum w styczniu 2000 roku, gdzie zginęło 19 osób.




Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok