Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Wydarzenia

„Moje zdrowie, mój wybór”, czyli demonstracja w obronie pacjentów

Dagmara Blix

23 października 2015 13:24

Udostępnij
na Facebooku
„Moje zdrowie, mój wybór”, czyli demonstracja w obronie pacjentów

Dagmara Blix

W Oslo odbyła się demonstracja przeciwko wprowadzonemu w Norwegii zakazowi prywatnego importu leków i witamin. Wbrew pozorom chodzi tu o coś ważniejszego niż wzrost cen leków.
Demonstracja została przygotowana przez Aksjon Fritt Helsevalg, ruch społeczny, którego celem jest ochrona pacjentów.  W sobotę 17 października na placu przed Stortinget zebrała się spora grupa, którą mogłam ocenić na około 500 osób. Sporo uczestników miało plakaty z wypisanymi hasłami, na przykład „Min helse mitt valg” (Moje zdrowie, mój wybór). Na zainscenizowanej mównicy pojawili się organizatorzy i zaproszeni goście. Ich przemówienia uświadomiły konsekwencję wprowadzonych w Norwegii przepisów oraz wagę demonstracji.

O co tu więc chodzi? I co tak naprawdę oznacza obowiązujący w Norwegii od 1 października tego roku zakaz prywatnego importu leków, ziół i suplementów diety? Czy chodzi tylko o to, że za witaminę C będziemy musieli trochę więcej zapłacić? Niestety, rzecz dotyczy czegoś ważniejszego niż pieniądze. Choć koszty leczenia wzrosną znacząco, to norweski przepis będzie miał o wiele bardziej negatywne konsekwencje dla pacjentów. A potencjalnym lub obecnym pacjentem jest każdy z nas, o czym warto pamiętać, przyglądając się tej sprawie.

W przemówieniu otwierającym demonstrację wyjaśniono, że ustawa, która ma, jak twierdzą jej twórcy, uniemożliwić import fałszywych lub szkodliwych leków i narkotyków, zablokuje również możliwość importu witamin i innych suplementów diety.
Min helse mitt valg. Moje zdrowie, mój wybór
Min helse mitt valg. Moje zdrowie, mój wybór Fot: Dagmara Blix
Dla wielu pacjentów będzie to oznaczało konieczność przerwania leczenia. Mówiły o tym trzy osoby chore na raka, i była to być może najbardziej wstrząsająca część demonstracji. Pacjenci ci nie skorzystali ze standardowego leczenia w postaci chemioterapii, jakie zaoferowała im państwowa służba zdrowia. Podjęli terapię alternatywną (choć ta nazwa jest wielce dyskusyjna), potwierdzoną wieloma badaniami, i przyjmowali odpowiednio duże dawki witamin i minerałów. Ich stan zdrowia po pewnym czasie znacząco się poprawił. Jedna z kobiet wróciła do pracy i normalnego życia, a mężczyzna, który był chory na raka prostaty chwalił się swoimi wynikami w biegach maratońskich. Po wprowadzeniu nowej ustawy, zarówno ci chorzy na raka, jak i tysiące innych, nie będą mogli kontynuować terapii lub będzie ona ograniczona. Dlaczego? Powodów jest kilka.

W Norwegii jest niedostępnych wiele suplementów - również tych bezpiecznych i stosowanych z powodzeniem w innych krajach. Tak więc jeśli pacjenci sprowadzali je z aptek w innych krajach (np. UE), to w tej chwili nie będą mogli już tego zrobić. Suplementacja witaminami również będzie utrudniona. I tak np. zaopatrzenie się witaminę C w odpowiedniej formie i wysokiej dawce nie będzie teraz możliwe bez recepty. Uzyskanie recepty nie jest natomiast prostą sprawą, bo po pierwsze wymaga wypisania mnóstwa dokumentów przez lekarzy (ilu z nich będzie miało ochotę to zrobić?) oraz dodatkowych konsultacji u co najmniej dwóch specjalistów (jakie będą tego koszty?). Do tej pory pacjenci sprowadzali te witaminy z zagranicy, omijając norweską służbę zdrowia. Teraz nie będą mogli tego zrobić.
Medycyna alternatywna: homeopatia
Medycyna alternatywna: homeopatia Źródło: Casey West/Wikimedia.commons
Wprowadzone przepisy ograniczają wolność pacjenta (i człowieka) w decydowaniu o swoim zdrowiu. Norweski lekarz nie będzie miał możliwości, aby leczyć pacjenta w sposób, który jest najlepszy dla pacjenta, i na który on sam się zdecydował. A przecież w systemie demokratycznym każdy dorosły człowiek powinien mieć prawo do wzięcia odpowiedzialności za swoje zdrowie. I o to właśnie toczy się ta walka.

W przemówieniach pojawiło się jeszcze kilka innych istotnych stwierdzeń, np. przypomnienie, że „politycy pracują dla nas, a nie dla przemysłu farmaceutycznego”.
Zwrócono także uwagę, że tekst przyjętej przez rząd ustawy jest niejasny i budzi poważne zastrzeżenia od strony prawnej - między innymi z tego względu powinien wrócić do ponownego rozpatrzenia przez parlament.

Żaden z przedstawicieli rządzących partii, mimo wysłanych zaproszeń, nie pojawił się na demonstracji. Trudno się temu dziwić, skoro to właśnie oni są autorami wprowadzonych przepisów. Zaproszenie przyjęli natomiast przedstawiciele dwóch mniejszych partii - co ciekawe oboje reprezentują środowisko lekarskie. Liberalistene (partię założoną w roku 2014) reprezentował Jan Øyvind Lorgen, natomiast Miljøpartiet De Grønne - Kristin Alvsåker.

Demonstracja zakończyła się przejściem pod Pałac Królewski i zapowiedzią dalszych działań, czyli pisania listów protestacyjnych i kolejnych wystąpień. Najbliższa demonstracja odbędzie się 24 października w Bergen.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok