Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

1
Co psychiatra, to inna opinia

 
 

Anders Behring Breivik zdecydowanie twierdzi, że jest poczytalny i jako taki chce być osądzony. Uważa że 80% raportu Synne Sørheim i Torgeira Husby, którzy uznali go za niepoczytalnego i psychotycznego schizofrenika, została przez nich zmyślona. Sąd będzie musiał rozstrzygnąć tę kwestię, ale - jak wynika ze sprzecznych opinii psychiatrów - nie będzie to łatwe.

 


Błędy w raporcie "Asbjørnsena i Moe" według Breivika

Ustosunkowując się przedwczoraj do raportu duetu Sørheim-Husby Breivik zareagował między innymi na następujące stwierdzenia:

  • Stwierdzenia biegłych na temat jego życia uczuciowego: Breivika oburzył fakt, że biegli opisali go jako osobę emocjonalnie zdystansowaną, nie wspominając przy tym o jego mechanizmach blokowania emocji.

  • Breivik przytoczył wiele przykładów twierdzeń, które według niego zostały zmyślone przez biegłych. Jednym z nich jest to, jakoby cierpiał na bakteriofobię i dlatego chodził w maseczce na twarzy. Breivik zaprzeczył tym twierdzeniom.

  • Breivik uważa, że Husby og Sørheim, cytując go w swoim raporcie, pomijają w jego wypowiedziach zaimek osobowy "ja", by przedstawić go jako osobę "zapóźnioną w rozwoju".

  • Breivik twierdzi, że psychiatrzy sądowi z góry przyjęli określoną tezę, a potem jedynie szukali rzeczy, które mogłyby tę tezę udowodnić.

  • Breivik sądzi, że pierwsza ekspertyza psychiatrów sądowych była robiona w zbyt krótkim czasie od wydarzeń 22. lipca, w związku z czym Sørheim og Husby byli "głęboko emocjonalnie poruszeni". - Myślę, że niemal od razu przyjęli założenie, że normalna osoba nie mogła czegoś takiego zrobić - stwierdził Breivik.

  • Breivik mówi, że ta dwójka psychiatrów nie ma wystarczających kompetencji, by badać i oceniać postępowanie terrorystów politycznych.

Tyle Breivik. A co mówią psychologowie i psychiatrzy?

Tylko się pogrąża

Psycholog sądowy Pål Grøndahl śledzi rozprawę bezpośrednio w sali sądowej. Siedzi kilka metrów za pozwanym.

- Jeśli to, co Breivik zrobił w środę było próbą przekonania sądu o tym, że nie jest niepoczytalny, myślę, że wykonał kiepską robotę - twierdzi.

Jego kolega, Svenn Torgersen, nie zgadza się z nim:

- Nie ma wątpliwości, że Breivik potrafi odczuwać empatię - mówi.

Grøndahl upiera się przy swoim zdaniu:

- Uważam, że jego wyjaśnienia jedynie mocniej podkreśliły te twierdzenia na temat Andersa Behringa Breivika, które znalazły się w pierwszym raporcie biegłych. Twierdzę, że ujawniło się to zwłaszcza poprzez jego bardzo skrajny sposób interpretowania pewnych rzeczy i zjawisk, które ledwie zostały wspomniane. Np. uznał Synne Sørheim (współautorkę raportu), która mieszka w RPA za fankę Nelsona Mandeli, mimo że ten temat w zasadzie nie był w rozmowach między nimi poruszany. Drugą sprawą jest jego specyficzny sposób interpretowania historii. Uważa chociażby, że 15 członków rządu Jedności Narodowej [Nasjonal Samling - norweska partia faszystowska, tworząca podczas II wojny światowej rząd z mandatu niemieckiego okupanta] zostało zamkniętych w azylu dla obłąkanych. Skąd to wytrzasnął? To przecież totalne bzdury - ciągnie psycholog. - To, co usłyszałem w środę, najbardziej z wszystkich dotychczasowych wypowiedzi Breivika świadczyło o zaburzeniu nazywanym urojeniami paranoidalnymi.

- Breivik wspomniał, że na prace pierwszego zespołu biegłych mogła wpłynąć bliskość tragedii 22. lipca. Jak Pan to zinterpretuje?

-  Tak, że również Breivik czytuje gazety. A potem wybiera sobie ze swojej listy argumenty, by atakować pierwszy raport, wyciągając np. to, że pierwszy zespół biegłych był pod wpływem bliskości tragedii i dlatego nie potrafił zachować obiektywizmu. Tak więc mamy tu człowieka, który nawet gazety czyta po swojemu.

Brak symptomów schizofrenii paranoidalnej

Psychiatra sądowy Henning Værøy uważa z kolei, że u Andersa Breivika brak jakichkolwiek symptomów schizofrenii paranoidalnej.

- Jak do tej pory Breivik nie popadł w psychozę, mimo że jest pod olbrzymią presją. Myślę, że to odróżnia go od osób chorych psychicznie, które nigdy nie byłyby w stanie z taką presją sobie poradzić - wyjaśnia Værøy. - Na sali sądowej Breivik siedzi spokojnie, opiera się o oparcie krzesła. Gdyby cierpiał na schizofrenię paranoidalną nie zachowywałby się tak. Miałby zamiast tego wielkie problemy z postrzeganiem rzeczywistości, niespokojne ruchy, byłby głośny, przestraszony, powinien pocić się jak świnia, być podejrzliwy wobec wszystkich wokół i tak dalej. W takim stanie nie mógłby brać udziału w procesie sądowym.

- Czy pytania, które biegli stawiali Breivikowi w środę należy w jakiś sposób interpretować?

- Tylko w taki, że chcieli otrzymać odpowiedź, czy i czemu próbował ich zmanipulować podczas wcześniejszych rozmów. No i w pewnym sensie otrzymali ją: Breivik chciał wykorzystać pierwszy raport biegłych jako część swojej propagandy.

Odpowiada na ataki prokuratora

Profesor psychologii klinicznej na Uniwersytecie w Oslo, Svenn Torgersen, również jest przekonany, że Breivik nie jest chory psychicznie. Jest za to pod wrażeniem tego, w jaki sposób Breivik odpowiada przed sądem.

Torgersen nie widział wprawdzie zachowania Breivika na sali rozpraw na własne oczy, ale może oprzeć się na dokładnych zapisach przesłuchań, dostępnych w internecie. Przywołuje między innymi dyskusję Breivika i prokuratorów na temat rozprawy ze zdrajcami po drugiej wojnie światowej.

- Zważywszy na to, że nie miał wcześniej doświadczeń z sądem oraz na to, że cały czas uwaga jest skupiona na jego osobie, odpowiada bardzo dobrze. Potrafi nawet odpowiedzieć atakiem, gdy prokurator Holden twierdzi np., że w szpitalu dla umysłowo chorych wylądowało po wojnie dużo mniej zdrajców, niż to utrzymuje Breivik. Odpowiada, zadając prokuratorowi to samo pytanie: Ilu? Z drugiej strony Breivik ujawnia często braki jak chodzi o konkretną wiedzę, ale w raportach biegłych nie o to przecież chodzi.

Chce sprawiać wrażenie normalnego

Svenn Torgersen uważa, że Breivik cierpi na wiele zaburzeń osobowości:

- Moje odczucia są takie, że jest to osoba, która zdecydowanie posiada zaburzenia osobowości, jednak która chce sprawiać wrażenie, jakby ich nie miała. To jego program: zaprezentować się jako osoba możliwie normalna. Kiedy zwraca mu się uwagę na coś, co mogłoby wskazywać na to, że normalny nie jest, odpowiada, że już tak nie uważa.

- Dlaczego nie jest psychotyczny?

- Ponieważ jest zbyt mocno zakorzeniony w rzeczywistości. Zbyt łatwo przychodzi mu to, by przejrzeć prokuratora Holdena, odczytać intencje kryjące się za pytaniami. Jeszcze jedna rzecz: W debacie na temat jego poczytalności pojawiło się pewne wielkie nieporozumienie, mianowicie takie, że Breivik nie posiada zdolności empatii. Jednak dzisiejszy stan badań w tej dziedzinie pokazuje, że nie ma związku pomiędzy empatią, a działaniami empatycznymi. Osoby postępujące w najmniej empatyczny sposób mogą posiadać wielkie zasoby empatii. Breivik posiada zdolność do empatii, nie ma co do tego wątpliwości; wystarczy zobaczyć, jak potrafi wczuć się w intencje, kryjące się w pytaniach Holdena, przeciwstawić się im i samemu skontrować.

- Na jakie zaburzenia osobowości cierpi według Pana Breivik?

- Gdybym miał się ośmielić zdiagnozować go na odległość, wymieniłbym jedno, najbardziej wyraźne, choć rzadko wymieniane zaburzenie osobowości: narcyzm. Oprócz tego jest asocjalny, ale to wynika już z tego, co zrobił. Widać też u niego zaburzenia o charakterze natręctw oraz charakter schizoidalny, co znaczy że jest bardzo zamknięty w sobie, okazuje niewiele uczuć i emocji. W przypadku osób schizoidalnych mówi się o "twarzy-masce", czyli bardzo ograniczonej mimice twarzy, twarzy bez wyrazu, z której da się odczytać bardzo mało emocji. Osoby takie mówią często dość cichym głosem i są pasywne.

- Ale takie zaburzenia osobowości nie kwalifikują danej osoby jako niepoczytalną?

- Nigdy tak nie było, ani według prawa norweskiego, ani za granicą. I teraz też tak raczej nie będzie.

Nie daje się zbić z pantałyku

Profesor literatury na Uniwersytecie w Bergen i ekspert od retoryki, Arild Linneberg, uważa, że Breivik bronił się dobrze, kiedy tematem posiedzenia sądu była jego poczytalność. Również Linneberg opiera swoje obserwacje na tym, co wyczytał i zobaczył w mediach.

- [Breivik] bardzo sprawnie prowadzi argumentację. Jest chłodna, logiczna i z jego punktu widzenia racjonalna. To, jak bardzo jest logiczny jest uderzające. Nie daje się zbić z pantałyku. Słucha zadawanych mu pytań i na tej podstawie dobiera swoje odpowiedzi. Potrafi odnaleźć się w sytuacji dialogowej, nie rozmawia sam ze sobą.

- Jak ocenia Pan jego argumenty za tym, że pierwszy raport psychiatrów jest błędny?

- Myślę, że jego argumenty są dobre. Ogólnie ma rację co do tego, że psychiatria sądowa często popełnia błędy. Ma raczej również rację co do tego, że pierwszy zespół biegłych nie posiada wystarczającej wiedzy o przemocy motywowanej politycznie. Widzi słabość ich argumentacji, a jego kontrargumenty wobec pierwszego raportu są mocniejsze, niż ich argumenty. Uważam, że ma w swojej krytyce wiele racji. Ta krytyka jest zdumiewająco mało emocjonalna, Breivik posługuje się przede wszystkim logiką, nie angażując uczuć. Na początku starano się przedstawić go jako osobę, która nie potrafi wyjaśnić swojego stanowiska, ale tak naprawdę wypada przerażająco klarownie.

Widzę symptomy psychozy

Ekspert w dziedzinie psychiatrii, Kjersti Narud, mówi że pytanie o poczytalność Breivika zdecydowanie nie zostało jeszcze wyjaśnione, natomiast ona sama uważa, że widać u niego symptomy psychozy.

Narud twierdzi, że Breivik bardzo łatwo się obraża, co ujawnia brak zdolności do przyjęcia do wiadomości tego, co mówią psychiatrzy.

- Zachowuje się bardzo oskarżycielsko wobec tych specjalistów. Może to wskazywać na to, że głęboko się z nimi nie zgadza oraz czuje, że ich raporty są niesprawiedliwe wobec niego, lecz jednocześnie może to wskazywać na odmienne od nas wszystkich postrzeganie rzeczywistości.

Według Narud, zachowanie Breivika w sądzie wskazuje też na to, że pozwany podchwytuje wiele opinii z mediów.

- Podłapuje argumenty i czyni je swoimi własnymi. Jednak sposób, w jaki to robi, jego tłumaczenia i interpretacje, sprawiają, że podejrzewam, że za jego ataki odpowiada psychoza, względnie poważnie zaburzenia osobowości i oderwanie od rzeczywistości.

Wyuczone zachowanie?

Narud uważa, że sąd będzie miał jaśniejszy ogląd sytuacji po obserwacji reakcji Breivika na zeznania świadków. Według niej Breivik wydaje się być umysłowo na miejscu, w sądzie, jednak zadaje pytanie, czy przyczyną nie jest to, że wcześniej czytał odpowiednie materiały i ćwiczył to, co ma powiedzieć.

- Od czasu do czasu jest to widoczne - opowiada Narud - na przykład wtedy, gdy padają pytania o organizację Knights Templar. Breivik ma jakąś koncepcję, co do własnej roli w tym ruchu, ale pytany, nie przyznaje się do niej. Podejrzewam, że to coś, do czego nie chce się przyznać. Myślę, że po prostu nie chce pokazać nam swojej psychozy.

Źródło: Aftenposten




Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


kryss d

28-04-2012 20:08

anders b-gra nimi a te tepaki tego nie widza,osiagnol juz wiecej niz mu sie marzylo

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok