Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Breivik przed sądem - czy

 
 

Anders Behring Breivik od wczoraj składa wyjaśnienia przed sądem. Tę część procesu częściowo utajniono (przesłuchanie nie jest transmitowane przez radio i telewizję), by "nie propagować poglądów terrorysty". Jednak dziennikarze są obecni na sali i donoszą bezpośrednio, co się dzieje. Przesłuchiwanie Breivika potrwa do piątku.


Wtorek, 17.04.2012

Manifest w pigułce

Na początek Breivik dostał pół godziny na wypowiedź, jednak przekroczył znacznie ten czas - łącznie mówił przez 75 minut - odczytując przygotowany uprzednio 13-stronicowy materiał, stanowiący niejako streszczenie jego manifestu. Sędzia pytała go nawet, czy ma zamiar odczytać wobec sądu manifest, jednak Breivik zaprzeczył.

Sędzia, mimo uwag na ten temat (pięciokrotnie przerywała Breivikowi, przypominając o obowiązującym go czasie), zdecydowała się pozwolić terroryście na przedłużenie wypowiedzi, w obawie, że przez resztę procesu w ogóle nie będzie się odzywał (Breivik w zawoalowany sposób zagroził, że może tak zrobić, choć nie wiadomo, czy dotrzymałby słowa). To z kolei mogłoby spowodować próbę unieważnienia procesu przez obronę ze względu na zastraszanie/wywieranie nacisku na osobę składającą wyjaśnienia (w tym wypadku Breivika). Norwescy sędziowie są na to bardzo wyczuleni, więc sędzia główna, Wenche Elizabeth Hansen, wolała nie ryzykować, zwłaszcza nie w przypadku tego procesu.

System wartości terrorysty

Następnie rozpoczęły się pytania ze strony oskarżycieli, które wczoraj koncentrowały się głównie na posiadanym przez Breivika wykształceniu, również tym nieformalnym, życiu zawodowym, czy członkostwie w młodzieżówce Partii Postępu (FpU). Breivika poproszono też, by opowiedział bardziej szczegółowo o swoich przekonaniach religijnych, postulowanym byciu ofiarą przemocy oraz o tym, co spowodowało radykalizację jego poglądów.

 

Środa, 18.04.2012

Dziś, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych dni procesu, Breivik nie wykonał po odpięciu kajdanków salutu zaciśniętą pięścią. Potem za wypytywanie oskarżonego wzięła się prokurator Inga Bejer Engh. Dzień dzisiejszy poświęcony jest kontaktom (prawdziwym bądź domniemanym) Breivika z innymi ekstremistami oraz istnieniu bądź nie organizacji Knights Templar, na członkostwo w której powołuje się pozwany i w której zakładaniu, wedle własnych słów uczestniczył.

Podczas przesłuchania Breivik robił się coraz bardziej zirytowany, powtarzał, że nie chce opowiadać o szczegółach spotkań, gdyż nie ma zamiaru doprowadzić do pochwycenia większej liczby członków organizacji.

Według obserwatorów przesłuchanie obnaża brak wiarygodności Breivika.

Liberia i Londyn

W swoim manifeście i podczas policyjnego przesłuchania pozwany opowiedział, że wiosną 2002 roku pojechał do Liberii, by spotkać się z jakimś serbskim bojownikiem, człowiekiem poszukiwanym za przestępstwa wojenne. Według Breivika, "Tak zwane przestępstwa wojenne", w końcu człowiek był poszukiwany za masakrę muzułmanów.

Później, wiosną tego samego roku Breivik był w Londynie, gdzie - jak twierdzi - założył wraz z trzema Anglikami organizację ”Knight Templars”.

Nie jet tajemnicą, że oskarżenie uważa oba spotkania, i to w Liberii, i to w Londynie, za czysty blef, a organizacja ”Knight Templars” istnieje, według nich, jedynie w wyobraźni Breivika.

Osaczanie pozwanego

Z tego właśnie powodu prokurator Inga Bejer Engh "wwierca się" w sprawę, wywleka niezgodności pomiędzy manifestem i tym, co Breivik powiedział w trakcie przesłuchań policyjnych. Wyszukuje lukę za luką, osacza.

Breivik robi się wyraźnie zirytowany, mówi, że pamięć bywa zawodna, że nie pamięta co dokładnie powiedział w trakcie przesłuchań, że różnice są nieznaczące, że tak czy siak w manifeście zawarta jest prawda. Potem, zamiast odpowiadać an pytania, zaczyna dyskutować z prokuratorką. Stwierdza, że przejrzał jej strategię przesłuchiwania i dlatego nie będzie odpowiadał.

- Mam nadzieję, że potrafi Pani trzymać się sprawy, nie osoby - postuluje.

Cóż, chyba nie bardzo zrozumiał, czym jest proces karny, nawet gdy sam jest w nim oskarżonym.

Zachwiana wiarygodność

Obserwatorzy zauważają, że taka reakcja ze strony oskarżonego to nie jednostkowy przypadek, ale stała tendencja. Wygląda na to, że Breivik bardzo nie lubi, gdy podważa się jego wiarygodność. Tym, co najbardziej mu odpowiada jest możliwość serwowania słuchaczom porcjami swoich poglądów politycznych. Odpowiadać na pytanie nie lubi. Czuje się wtedy niepewnie - niekiedy tak niepewnie, że odmawia odpowiedzi na pytania, na które odpowiadał już podczas policyjnego przesłuchania.

Odmowa udzielenia odpowiedzi

Zgodnie z prawem pozwany ma pełne prawo odmówić udzielenia odpowiedzi na dowolne pytanie, jednak nie jest to uznawane za dobrą strategię.

Sędzia Wenche Elizabeth Arntzen kilkakrotnie przypominała o tym Breivikowi, mówiąc, że odmowa udzielenia odpowiedzi na pytania prokuratury może zostać potem wykorzystana przeciwko niemu.

Wiele zwykłych osób, śledzących sprawę za pośrednictwem mediów, pyta jednak przytomnie, czy Breivik faktycznie może sobie jakoś bardziej zaskoczyć. Nie ma wszak wątpliwości, co do tego, że jest on sprawcę zarzucanych u czynów, sam przyznał się do ich popełnienia.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że udzielane teraz przez niego dodatkowe wyjaśnienia posłużą do ostatecznego określenia, czy jest on poczytalny, czy nie, a zatem, czy trafi do więzienia, czy do zakładu psychiatrycznego.

 

 



Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok