wybory

W Norwegii nie ma oligarchii władzy

Joanna Irzabek

01 września 2015 14:16

Udostępnij
na Facebooku
W Norwegii nie ma oligarchii władzy


Szkoły dopasowane do ucznia, bezpieczne ulice, rozrastające się Oslo, a przede wszystkim prosta droga Polaka do pracy (z dyplomem norweskiego w ręku). To wizja polskiego kandydata norweskiej prawicy. 


Oddajemy głos dwudziestotrzylatkowi z Oslo, który chciał odbudować Pałac Saski w Warszawie i na poważnie bierze wielowiekowe tradycje polskiej tolerancji. Poznajcie Konrada Værnes, studenta, tłumacza polsko-norweskiego i kandydata na radnego z ramienia prawicy. Co ma do zaoferowania norweskiej Polonii

Związki z Polską?

Mój ścisły stosunek do Polski i Polaków jest związany z tym, że moja matka jest Polką. Posiadam podwójne obywatelstwo, norweskie i polskie, i na co dzień mam kontakt z Polakami przez moją pracę jako tłumacz polsko-norweski, obok studiów na Uniwersytecie w Oslo. Moja polskość jest także zakorzeniona przez moją miłość do Rzeczypospolitej, jej historii oraz faktu, że byłem wśród inicjatorów stowarzyszenia Saski 2018, starającego się o odbudowę Pałacu Saskiego w Warszawie na setną rocznicę odzyskania niepodległości.

Polityczne początki?

Moja działalność polityczna zaczęła się dokładnie sześć lat temu, kiedy po debacie wyborczej w moim liceum zapisałem się do młodzieżówki Høyre - Unge Høyre. W przeciągu tych paru lat byłem między innymi przewodniczącym w jednym z trzech oddziałów młodzieżówki w Oslo, Aker Unge Høyre, zanim w 2013 roku zostałem wybrany jako przewodniczący w Alna Høyre.

Partyjne barwy?

Wybór partii Høyre, był przede wszystkim podyktowany ideą, że istnieją wyraźne granice politycznego ingerowania w życie prywatne. Wartości, takie jak wolność wyboru w systemie edukacyjnym oraz zdrowotnym, wolność przy jednoczesnej odpowiedzialności osobistej, oraz krytyczne podejście do wydawania pieniędzy podatników, były wśród głównych powodów, dla których zapisałem się do tej partii.

Polityczne ambicje?

W tym roku po raz pierwszy kandyduję do rady miasta, chociaż cztery lata temu byłem kandydatem do rady dzielnicowej w Alna. Kandyduję do rady miasta przede wszystkim dlatego, że chcę wprowadzić w życie program Oslo Høyre, w którego tworzeniu brałem aktywny udział jako członek komitetu programowego. Zależy mi na tym, by miasto miało konsekwentnego reprezentanta, który dotrzymuje obietnic wyborczych oraz będzie utrzymywać kontakt z wyborcami przez całą kadencję.

Jako kandydat mogę powiedzieć, że czuję się reprezentantem Polonii w Oslo, ale liczę w tym samym czasie także na elektorat młodzieżowy oraz szerszy elektorat z całego miasta. Moja kandydatura nie jest wyłącznie dla Polonii czy specyficznej dzielnicy, lecz dla całego miasta.

Wyborcze obietnice?

Coraz więcej polskich rodzin, które przyjeżdżają do Norwegii, zabiera ze sobą swoje dzieci. Dlatego najważniejszym argumentem, by głosować na Høyre w tym roku, jest dalszy rozwój szkolnictwa w Oslo, które ma najlepsze wyniki w Norwegii. Chcemy więcej wiedzy w szkołach przez ścisłą współpracę z każdym uczniem, indywidualne dopasowanie nauki oraz zapewnienie szkołom najlepszych nauczycieli.

Inne postulaty z naszego programu, które dotyczą Polaków w Oslo to: bezpieczeństwo w stolicy, rozbudowa komunikacji i urbanistyki miejskiej w obliczu wyżu demograficznego w Oslo oraz mądre zarządzanie finansami miasta, bez wprowadzania podatku od nieruchomości. Punkty na temat imigracji w naszym programie mają na celu umożliwić jak najszybszą drogę do pracy przez naukę języka norweskiego i dalszą edukację.

Co gryzie Polonię?

Największym wyzwaniem, z którym codziennie spotykam się wśród Polaków przez moją pracę, jest brak znajomości języka norweskiego. To jest wyzwanie, które rożni Polaków od innych grup imigranckich spoza Europy - imigranci zarobkowi z krajów Unii Europejskiej mają ograniczony dostęp do nauki języka.

Zależy nam więc na promocji nauki języka norweskiego wśród imigrantów, aby zwiększyć ich szanse na rynku pracy. Jednym z postulatów, o które walczyłem w komitecie programowym, i które znalazło się w naszym programie, było zwiększenie wsparcia finansowego dla organizacji, które oferują bezpłatną lub mało kosztowną naukę języka norweskiego dla imigrantów zarobkowych z Unii Europejskiej.

Czy Polacy pójdą do urn? 

Zaangażowanie Polaków widać w szczególności jeśli pod uwagę weźmiemy wolontariat i działalność gospodarczą. Natomiast stanowczo brakuje polskiego zaangażowania w życiu politycznym.

Niestety, Polacy w Norwegii, którzy nie posiadają obywatelstwa norweskiego, w większości przypadków nie są świadomi, że posiadają prawo do głosowania w wyborach samorządowych w Norwegii. Dlatego Oslo Høyre zdecydowało wydrukować ulotki w języku polskim, zawierające informacje na temat wyborów oraz naszych głównych postulatów. Czy wyborcy polscy w Oslo i reszty Norwegii pójdą głosować we wrześniu, zależy przede wszystkim od tego, jak ważne jest dla nas lokalne życie społeczne, którego filary stanowią demokracja i wybory samorządowe.

Polak to anty-imigrant?

Imigracja przez udaną integrację nadaje różnorodności, która wzbogaca nasze społeczeństwo. To dotyczy Norwegii, ale także odnosi się do wielowiekowych tradycji polskich, które można odnaleźć od czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Polaków, jak i Norwegowie, mają różne podejście do imigracji i przyjmowania azylantów. Od czasu do czasu spotyka się opinie, które można scharakteryzować jako anty-imigranckie. Te w szczególności są skierowane do tak zwanych „nie-zachodnich" imigrantów. W Oslo takie podejście jest powiązane z faktem, że 35 procent ludności stolicy stanowią imigranci i ich dzieci. Wydaje mi się, że negatywne nastroje imigracyjne wśród części Polonii w Norwegii mogą być wynikiem nieprzyzwyczajenia do życia w wieloetnicznym społeczeństwie.

Różnice w polskiej i norweskiej polityce?

Największą różnicą między stylem uprawiania polityki lokalnej w Norwegii i w Polsce jest fakt, że w Norwegii nie panuje oligarchia władzy, którą można odnaleźć w niektórych polskich gminach, powiatach, a nawet w większych miastach. W Norwegii także widać mniejszy dystans między politykami a wyborcami oraz większe zaangażowanie polityczne społeczeństwa, co też widać w trakcie kampanii wyborczej. Wreszcie, mamy w Norwegii tradycje prowadzenie kampanii wyborczej w liceach za pośrednictwem młodzieżówek.


zdjęcie: archiwum prywatne

Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok