wybory

Szaleństwa podatkowe Zielonych

Udostępnij
na Facebooku
1
Szaleństwa podatkowe Zielonych


Jak wyglądałaby Norwegia, gdyby Zieloni przemalowali ją na swój kolor? Znamy już ich plany. A są śmiałe. 


Na początek podwyżki. Zieloni chcą podwyższyć opłaty za mięso, kupno nowego samochodu, drogi, prąd i ropę. Chętnie podnieśliby również opłatę za siatki na zakupy i plastikowe opakowania. Nowością podatkową
 miałby być z kolei podatek lotniczy (600 koron za lot), uiszczany za każdą podróż zagraniczną (wzbogaciłby budżet o 10,5 miliarda koron). Ten ostatni na pewno uderzyłby w wielu imigrantów, którzy często podróżują do domu, ale przysłużyłby się środowisku (domyślamy się, co na to imigranci). 

Podatki są głównym źródłem zasilania budżetu w programie Miljøpartiet De Grønne (MDG). Dzięki nim partia chce zyskać dodatkowe 40 miliardów koron, które przeznaczy na zielone cele. 

Bogaci nie mogliby więc spać spokojnie, gdyby MDG miało do powiedzenia (na razie mają tylko jednego reprezentanta w Stortingu, ale dobrze poradzili sobie w poniedziałkowych prawyborach w liceach). Podatkowych zakusów Zielonych mogliby się spodziewać ci, którzy zarabiają powyżej 560 tyś. koron rocznie. Dla tych, którzy zarabiają powyżej miliona wizja Zielonych oznaczałaby 24 tys. koron mniej w portfelu, a dla tych, którzy zarabiają więcej niż 2 mln - o 126 tys. wiecej w podatkach. Dzięki tym wpływom od bogaczy budżet państwa wzbogaciłby się o ponad 20 miliardów koron, przewidują Zieloni. 


Ekoulgi


Co z tymi  pieniędzmi chcieliby zrobić? Przede wszytskim nie chcą, aby Norwegia nadal pompowała pieniądze w gospodarkę naftową. Już teraz prace w tym sektorze straciło 25 tys. osób, stanowiska kolejnych 10 tys. nie są pewne. Czytaj o tym więcej w Jak nie ropa, to co?

Skoro rynek naftowy pada, to zdaniem MDG nie ma sensu sztucznie podtrzymywać go przy życiu poprzez inwestycje i ulgi podatkowe. Rocznie takie działania pochłaniają 20 miliardów koron i generują ogromne koszty dla środowiska. Zamiast tego partia przeznaczyłaby pieniądze z inwestycji naftowych na stworzenie 300 tys. nowych, ekologicznych miejsc pracy (nie wiedzą jednak na razie, jakie to miałyby być miejsca). Kolejne 130 miliardów koron z budżetu poszłoby nie na drogi, ale na budowę chodników, ścieżek rowerowych i unowocześnienie transportu publicznego.

11,1 miliarda koron Zieloni przeznaczyliby na rzecz obywateli z niskimi dochodami. Corocznie rozdaliby też pewien procent z Oljefondet na ochronę środowiska w ramach ONZ (przypomnijmy, że dochody z inwestycji funduszu dają rządowi norweskiemu dostęp do 257 mld koron w razie nagłych wypadków).

Lokalna waluta


Dzięki tym wszystkim podwyżkom będą też obniżki. Na przykład zakupy w Internecie miałby być tańsze (partia chce zwiększyć z 350 do 500 koron kwotę zakupów internetowych zwolnioną od podatku). Grønne planują również obniżenie podatku za owoce, ekologiczne jedzenie, transport publiczny i proste naprawy (np. ubrań, sprzętu elektronicznego). Chcą również wprowadzić ulgi podatkowe dla tych, którzy korzystają z odnawialnych źródeł energii.

Wartym uwagi nowatorskim pomysłem Zielonych (choć to rozwiązanie trochę zgapili od miasta Bristol) jest wprowadzenie nowej lokalnej waluty, która, obok korony, wspierałby lokalny przemysł. Nowy pieniądz działałby jak karta upominkowa lub bon na zakupy.

Podoba Wam się program Zielonych? Nie? Sprawdźcie, która norweska partia jest Wam bliższa - rozwiążcie nasz wyborczy quiz poniżej.


Źródło: nettavisen.no
Zdjęcie frontowe: MN

Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Mocarny Knur

10-09-2015 18:37

Ekopętaki

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok