Turystyka
Po sezonie. A Norwegowie nadal przyjeżdżają
23

Norweg woli latem pojechać z rodziną do ciepłych krajów. Za to wiosną i jesienią robi krótkie wypady ze znajomymi do Polski. Czas „venneturer” dopiero się zaczyna.
Hans Unneland o Polsce sporo słyszał. W Norwegii mieszka przecież wielu Polaków. Ale na ich temat Norwegowie mają wąskie pojęcie, bo to przede wszystkim rzemieślnicy. - To ciekawe zobaczyć, jak Polacy żyją w swoim własnym kraju. Sądzę, że są inni od tych, których znamy z Norwegii - zapowiadał w przeddzień firmowego przyjazdu do Polski - Wiem, że Polska jest krajem nowoczesnym i ma dobry system oświaty. Mamy wielu polskich klientów - chwalił.
Firma adwokacka, w której pracuje, organizuje swoim pracownikom wyjazdy najczęściej jesienią lub wiosną - tak najlepiej pasuje do grafiku urlopów. Byli już w większości innych krajów europejskich. Rozrywka i zakupy? Nieszczególnie. Bardziej interesuje go atmosfera starego miasta, tradycyjne puby i dobre jedzenie. A pogoda? - Jeśli unikniemy deszczu i trafi nam się trochę słońca, to będziemy zadowoleni - deklaruje.
Unneland i jego firma nie przecierają szlaków. Połączenia polsko-norweskie już dawno przestały być okupowane wyłącznie przez Polonię odwiedzającą rodziny. Po raz pierwszy jednak w rankingu portalu hotels.com Kraków, Warszawa i Gdańsk znalazły się na liście 20 zagranicznych miast najczęściej wybieranych przez Norwegów. Gdańsk, z szóstym miejscem, ma lepszy wynik od Paryża (miejsce 8) i Rzymu (miejsce 11). Co ciągnie Norwegów do Polski? I z jakim obrazem Polaka wracają do domu?
Zakopane, Małysz i spa
- Nasi klienci zbyt dobrze Polski nie znają - mówi Aleksandra Krywuć, współwłaścicielka strony internetowej gdanskwithus.com, na której Norwegowie mogą znaleźć oferty wycieczek i propozycje spędzenia czasu w Trójmieście - Ale orientują się, że mamy góry. Kojarzą Zakopane i Małysza. Wiedzą też, że jest znacznie taniej.
Wcześniej 80 proc. klientów jej firmy odwiedzało Kraków, niektórzy Warszawę. Teraz Gdańsk jest u nich na drugim albo trzecim miejscu. Stąd Norwegowie raczej się nie ruszają - chyba że do Malborka, na Hel, bądź na Kaszuby.
Edyta Ellwart, współwłaścicielka dwóch trójmiejskich restauracji, potwierdza wysoką frekwencję Skandynawów w gdańskich lokalach: to druga po Niemcach najczęściej pojawiającą się w jej restauracjach grupa narodowościowa. Spory wzrost zainteresowania Gdańskiem zauważyła po mistrzostwach Euro 2012. O norweskich gościach ma bardzo dobre zdanie.
- Nie chcę generalizować, bo oczywiście ludzie są różni, jednak ogólnie mogę powiedzieć, że są bardzo zadowoleni z pobytu. Znają się na jedzeniu, nie niecierpliwią się, gdy trzeba na nie trochę poczekać. Zawsze są też pozytywnie zaskoczeni, widząc niskie ceny żywności, a już szczególnie alkoholi - dodaje.
Luksus w słońce i deszcz
Latem Norwegowie wolą pojechać z rodziną do ciepłych krajów. Za to wiosną i jesienią chętnie robią krótkie wypady firmowe lub ze znajomymi, między innymi właśnie do Polski.
- Sezon ma dla nas trochę inne znaczenie, niż popularnie przyjęty okres lata od czerwca do sierpnia - mówi Aleksandra Krywuć - Najwięcej grup turystycznych z Norwegii obsługujemy właśnie w okresie od maja do końca czerwca, a potem od września do końca października. W tym czasie z usług przewodnickich korzystają norweskie firmy, a przede wszystkim grupy przyjaciół na wspólnych wypadach, po norwesku zwanych „venneturer”.
Jak wygląda „marszruta” Norwega na takim wypadzie? Z dostępnych danych wynika, że często funduje sobie rozrywki bardziej luksusowe: wybiera się do spa, stołuje się w dobrych restauracjach popijając szampana, robi duże zakupy w galeriach handlowych. Ale nie jest obojętny na uroki polskich miast. W Trójmieście zachwyca się architekturą i historią Gdańska, w Sopocie deptakiem. Sezon nie gra roli.
- Wcześniej myślałyśmy, że miasto będzie trochę zaniedbane i brudne, ale byłyśmy pozytywnie zaskoczone - Gunnhild Hystad chwali Sopot w „Aftenposten”. Wybrała się tu do spa i na shopping. - W Sopocie na każdym kroku słychać norweski - dodaje - Na pewno wrócimy.
Autorka bloga „Mat i Dag” także zdecydowała się na Trójmiasto, kierując się niskimi cenami i opiniami znajomych. Przy ogólnym zadowoleniu, zwróciła jednak uwagę na kiepski posiłek w restauracji (twardy stek, niedogotowane ziemniaki oraz wodniste warzywa) i niemającą wiele do zaoferowania Gdynię (poza galerią handlową z „szaleńczą ilością sklepów”).
Norweg zaskoczony
Unneland był zaskoczony. Polska okazała się „zupełnie inna”. O wiele piękniejsza, bardziej zadbana, wcale nie w tyle za innymi krajami Europy. Spodobała mu się atmosfera gdańskiej starówki, a uwadze nie umknął mu dobry stan ulic. O samych Polakach powiedział tyle: - Nie są jak Amerykanie, tyle mogę powiedzieć. Mniej więcej tak samo otwarci, albo tak samo mało otwarci, jak Norwegowie.
Zaskoczenie to typowa reakcja Norwega w Polsce.
- Są zdumieni rozwojem, zaskoczeni nowoczesnością i czystymi ulicami - opowiada Aleksandra Krywuć - Gdańska starówka jest nieustannym źródłem zachwytów, podobnie jak jakość restauracji i wybór miejsc - wylicza.
Zdumiewa ich także (lista niepełna): ilość drogich aut (w stosunku do niskich zarobków większości Polaków), brak znajomości języka angielskiego, oszustwa taksówkarzy (za kursy z lotniska nadal wielu przepłaca), duża ilość palaczy (co z niechęcią odnotował Unneland, przyznając jednocześnie, że ciężko ocenić, którzy z nich to Polacy, a którzy turyści) oraz brak toalet w kościele mariackim (wielu o to pyta, odnotowuje Krywuć).
Zaskoczeni, deklarują jednak powrót. Stałych bywalców można poznać po tym, że chodzą po mieście bez mapy - i bez zdumienia.
AM, JI
Reklama
To może Cię zainteresować
15-10-2015 10:26
5
0
Zgłoś
15-10-2015 10:25
2
0
Zgłoś
13-10-2015 16:27
0
-1
Zgłoś
13-10-2015 14:27
0
-2
Zgłoś
13-10-2015 14:21
0
-5
Zgłoś
13-10-2015 14:14
0
-1
Zgłoś
13-10-2015 14:12
1
0
Zgłoś
13-10-2015 14:03
0
-2
Zgłoś