Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Turystyka

Morze alkoholu, maratony po pubach i odwodnienia: młodzi Norwegowie na wakacjach

Hanna Jelec

31 lipca 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Morze alkoholu, maratony po pubach i odwodnienia: młodzi Norwegowie na wakacjach

W tym roku na wyspie bawi się ponad 1 mln turystów fotolia.com - royalty free

Barstreets, pub crawls i foam parties. Za tymi słowami kryje się jedno – picie do nieprzytomności i wypadki. To wszystko co roku odbywa się w Magaluf na Majorce, miejscowości którą młodzi Norwegowie upodobali sobie jako cel wakacyjnych wycieczek. Wielu z nich nie ma umiaru. – Mamy dość! – deklarują mieszkańcy wyspy.
Magaluf na Majorce kusi rajskimi plażami i tysiącem atrakcji. Jedną z atrakcji, chyba najbardziej wątpliwą, są młodzi urlopowicze. Widać ich na każdym kroku. Skacowani Brytyjczycy zwykle zaczynają dzień późnym popołudniem, kiedy zaczynają trzeźwieć po zarwanej nocy, Zataczają się po ulicy, zaczepiają innych turystów, proponując wspólną zabawę. Jeśli zauważyliśmy już tę „główną atrakcję” wyspy, to najprawdopodobniej za chwilę natkniemy się na ich godnych następców – młodych Norwegów, którzy, zaraz po Brytyjczykach, stanowią najliczniejszą grupę turystów na wyspie. A tym samym najbardziej dochodową – na tyle, że obie grupy otrzymały „swoje ulice” w mieście.

„Wypoczynek alkoholowy”

Barstreets, ulice, które usiane są pubami i klubami nocnymi, robią furorę wśród młodych ludzi. Organizuje się w nich masę rozrywek przygotowanych specjalnie dla młodych Brytyjczyków i Skandynawów. Niemal każde biuro turystyczne oferuje w swoim programie „wypad na barstreet” i szansę na niezapomniane wrażenia podczas „pub crawls”, czyli kosztujących ok. 20 euro nocnych maratonów po pubach, gdzie możemy pić do oporu. Imprezy zwieńczane są zwykle „foam parties”, na których mocno nietrzeźwi turyści tańczą w klubach otoczeni pianą i bańkami mydlanymi.

Wśród Norwegów popularnością cieszą się też organizowane przez animatorów konkursy i zawody związane z piciem alkoholu – np. wyścigi w wypiciu jak największej ilości wódki wlewanej do gardła przez lejek. Dlatego też w norweskich biurach turystycznych wakacje na wyspach zaczyna się oficjalnie reklamować  jako „wypoczynek alkoholowy”.

Magaluf czy Shagaluf?

Okazuje się, że młodzi Norwegowie już w ubiegłych latach organizowali sobie własne „konkursy” – prześcigali się nie tylko w litrach wypitego alkoholu, ale i w liczbie partnerów seksualnych w ciągu jednej nocy. Z tej właśnie przyczyny Norwegowie przejęli od Brytyjczyków zwyczaj nazywania wyspy „Shagaluf” (ang. shag – uprawiać seks). Na wakacje zwykle jadą z dewizą „Co zdarza się w Magaluf, zostaje w Magaluf”. Najlepszym dowodem są wpisy na Twitterze. Jeden z młodych Norwegów pisze o wakacjach na wyspie: „10 dni, których nigdy nie będę pamiętał”.

Mandaty wpisane w wakacyjny budżet

Wygląda na to, że na upojeniu alkoholowym przyjezdnych korzystają nie tylko puby i kluby, ale także...studia tatuażu. Ich pracownicy czuwają czasem do 4 nad ranem. – Nigdy nie wiadomo, czy jakiś zbłąkany Norweg nie nabędzie pijackiej odwagi i nie zjawi się w progu. Częstymi gośćmi bywają też imprezowicze, którzy przegrali jakiś nocny zakład – mówią.

Tatuaż robiony „pod wpływem” to jedna z najmniej szkodliwych rzeczy, jakie przytrafiają się młodym turystom. Oprócz ogołoconego imprezowaniem portfela, wakacyjny budżet Norwegów rujnują także mandaty. Po ubiegłorocznych protestach lokalnych mieszkańców, władze Magaluf postanowiły zaostrzyć politykę wobec turystów. Nie przyniosło to zamierzonych rezultatów. Na wyspę ma w tym roku przyjechać około milion turystów (głównie z Wielkiej Brytanii i Skandynawii), którzy mandatami na nowo zasilą budżet miejski. Niewielu przejmuje się nowymi prawami. Jedna z turystek pisze: „Gdzie mogę przeczytać o nowych prawach na Magaluf? Chcę wiedzieć, ile z nich złamię.”

„To Sodoma i Gomora!”

Mieszkańcy nazywają opanowaną przez turystów wyspę „Sodomą i Gomorą”. Według NRK tylko w tym sezonie do szpitala w Magaluf trafiło ponad 140 Norwegów. Brytyjczycy, którzy wciąż zajmują niezbyt zaszczytne pierwsze miejsce wśród trafiających na płukanie żołądka, zaczynają traktować wizytę w szpitalu jako stały punkt wakacyjnego programu. Młodzi urlopowicze są w większości nieprzytomni lub odurzeni do tego stopnia, że nie sposób się z nimi skontaktować. Wielu z nich trafia do szpitali po imprezach lub wypadkach spowodowanych m.in. prowadzeniem pod wpływem samochodów, a nawet… rowerów wodnych.

Nawadniają Norwegów

Sjømannskirken, Norweski Kościół Zagraniczny, próbuje zapobiec takim sytuacjom. Przedstawiciele Kościoła co wieczór stają przy najbardziej ruchliwych uliczkach z koszami pełnymi wody. Rozdają ją imprezowiczom, którzy w ferworze nocy zapominają o prawidłowym nawodnieniu organizmu. Liczą na to, że zmniejszy to liczbę Norwegów trafiających do szpitala z powodu odwodnień i zatruć alkoholowych. Jak mówią w wypowiedzi dla NRK, liczba młodych ludzi zataczających się po ulicach, jest przerażająca. – Wcześniej próbowaliśmy rozdawać wodę także w ulicy „brytyjskiej”, ale to, co tam zastaliśmy było straszne! Tu, w „uliczce skandynawskiej” też imprezują bez umiaru, ale jest choć trochę spokojniej. Ci ludzie jedzą, co popadnie, nie piją, przebywają na słońcu i pochłaniają morze alkoholu. Chociaż tyle możemy dla nich zrobić – tłumaczą.
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok