Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Transport i komunikacja

„Pół godziny jazdy po mieście w dobrym humorze – i po wszystkim!” Prawo jazdy – w Polsce czy w Norwegii? [WYWIAD, DANE]

Piotr Szatkowski

24 marca 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
5
„Pół godziny jazdy po mieście w dobrym humorze – i po wszystkim!” Prawo jazdy – w Polsce czy w Norwegii?  [WYWIAD, DANE]

Adolf Hedins vei, Oslo Wikimedia.org - CC 3.0/Trond Strandsberg

Zdobycie prawa jazdy to dylemat, z którym boryka się wielu Polaków mieszkających w Norwegii. Ile będzie to kosztować? Jakie warunki trzeba spełnić? I wreszcie – który kraj wybrać? Na to ostatnie pytanie prostej odpowiedzi nie ma – to zależy w dużej mierze od zasobności portfela oraz odporności psychicznej na polskich egzaminatorów. Dziś, wspólnie z naszym rozmówcą, spróbujemy doradzić, jak uzyskać ten dokument możliwie najtaniej i najprościej.

Łatwiej w Polsce zdać maturę niż prawko

Statystyki zdawalności w Polsce są od lat niemal niezmienne. Raport NIK (Najwyższej Izby Kontroli) z 2015 roku nie pozostawił suchej nitki na polskim modelu zdobywania uprawnień do kierowania pojazdami. Zdawalność wówczas wynosiła zaledwie 34,5 proc. (34,06 proc. w 2016 roku), co jest znacznie niższym wskaźnikiem w porównaniu z krajami, takimi jak: Niemcy (74 proc.) czy Irlandia, Szwecja i Wielka Brytania, gdzie zdobyć prawo jazdy udaje się mniej więcej co drugiemu kandydatowi.

Jednocześnie raport daje do zrozumienia, że trudne egzaminy na prawo jazdy nie wpływają na wzrost poziomu bezpieczeństwa na drogach. Na milion mieszkańców przypada dokładnie dwa razy tyle ofiar śmiertelnych (84) niż w Niemczech. NIK wykazuje także, że Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego utrzymują się przede wszystkim z opłat egzaminacyjnych. Te stanowią aż 88 proc. przychodów, z czego aż 70 proc. to pieniądze z egzaminów poprawkowych. Do jakich działań może to skłaniać urzędników, nietrudno się domyślić. Rekordzista z Częstochowy zdawał aż 82 razy.

Gdzie w Polsce jest najłatwiej? Których ośrodków unikać?

Istnieją jednak takie WORD-y, w których o zdobycie uprawnionego prawa jazdy jest nieco prościej. Najczęściej są to mniejsze miejscowości, które nie posiadają tak skomplikowanego układu dróg, wielopasmowych rond czy torów tramwajowych. Magazyn Auto Świat zestawił statystyki z różnych ośrodków. Okazało się, że największą zdawalnością szczycić się mogą ośrodki w Ostrołęce (niemal 53 proc.), Łomży (49,45 proc.), Suwałkach (44,77%). Zaraz za nimi plasują się miasta takie jak Rzeszów czy Płock. Najmniej przyjaznymi ośrodkami są zaś te mieszczące się w następujących miejscowościach: Koszalin (23,57 proc.), Szczecin (23,39 proc.), Opole (26,67 proc.), Piła (26,7 proc.) oraz Gdańsk (27,57 proc.). W sumie aż 10 miast odnotowało wynik nieprzekraczający zdawalności na poziomie 30 procent.

Plotki o tym, że polski egzamin nie należy do prostych, docierają nawet za granicę. Ponad rok temu popularny Stig – zawodowy kierowca i kaskader z brytyjskiego programu motoryzacyjnego Top Gear został zaproszony do Polski, by mógł osobiście zmierzyć się z tymi pogłoskami. Jaki był efekt? Oczywiście negatywny. Stig oblał już po kilku minutach jazdy po mieście. Nic więc dziwnego, że wielu młodych Polaków szuka różnego rodzaju mniej lub bardziej legalnych desek ratunku. My jednak opowiemy tylko o tych zgodnych z prawem.
Ben Collins próbuje zdać polski egzamin na prawko | Ben Collins passes polish driver's license exam?

W Norwegii łatwiej?

Statystycznie rzecz ujmując – tak, choć różnica wcale nie jest tak drastyczna, jak mogłoby się wydawać. Według danych za rok 2016 opublikowanych przez norweski Wydział Komunikacji (Vegvesenet) do egzaminu teoretycznego w kategorii B (samochody osobowe) podeszło ponad 120 tysięcy osób. Próg zdania 85 proc. poprawnych odpowiedzi pokonuje nieco mniej niż 6 na 10 osób. Następujący po nim egzamin praktyczny natomiast z pozytywnym wynikiem kończy 72 proc. kandydatów. W sumie więc zarówno egzamin teoretyczny, jak i praktyczny z powodzeniem zdaje około 42 proc. kandydatów, a więc ledwie o 8 punktów procentowych więcej niż w Polsce. Jednak, jak wynika z doświadczeń naszego dzisiejszego rozmówcy, Stiana Galuszy, pracownika sektora ubezpieczeń w Stavanger, który zdawał zarówno w Norwegii, jak i w Polsce, różnica nie polega na liczbach, a na jakości obsługi. I za tę jakość trzeba niestety słono zapłacić. Zapytaliśmy go o osobiste wrażenia i opis drogi, którą przeszedł, by uzyskać upragniony dokument.
M.N: Jak wyglądają procedury związane ze zdobyciem prawa jazdy w Norwegii? Jak wypadają w porównaniu z polskimi?

Stian Galusza: Procedury trochę się różnią w obu krajach. Kiedy zdawałem prawo jazdy w Norwegii w 2012 roku, nie robiłem żadnych badań lekarskich, musiałem natomiast wypełnić aplikację, w której zobowiązany byłem wpisać, czy jestem zdrowy i czy nie mam problemów ze wzrokiem (od października 2016 roku konieczna już jest opinia lekarza - przyp.red.). Aplikacja zostaje wysłana do norweskiego Wydziału Komunikacji, czyli Statens Vegvesen, który później kontaktuje się z policją i prosi o przesłanie dokumentu o niekaralności. Następnie można zapisać się na pierwszą obowiązkową część prawa jazdy, czyli Trafilakt grunnkurs. To obowiązkowy kurs, który trwa 17 godzin i odbywa się przez 4-5 dni. Kurs jest głównie teoretyczny, wykładowca opowiada o podstawach ruchu drogowego oraz obowiązkach przy wypadku. Na zakończenie kursu odbywa się mørkekjøring, czyli jazda o zmroku, gdzie 4 kursantów siedzi w samochodzie jako pasażerowie, a instruktor jazdy pokazuje uczniom, jak trudno zobaczyć pieszych w ciemności. Na kurs można się zapisać już w wieku 15 lat. Po ukończeniu kursu każdy otrzymuje świadectwo, które wraz z osiągnięciem 16 roku życia, daje uczniom możliwość jeżdżenia (øvelsekjøre) samochodem z upoważnioną osobą obok, np. rodzicem. Osoba ta musi mieć ukończone 25 lat i posiadać prawo jazdy kategorii B od minimum 5 lat. Większość moich znajomych ze szkoły średniej zaczęła uczyć się jeździć z rodzicami już w wieku 16 lat i czyniła to aż do samego egzaminu, czyli przez około 2 lata.
Jak wygląda samo zapisanie się na egzamin w Norwegii? Wymagana jest znajomość języka norweskiego?

Po ukończeniu trafikaltgrunnkurs oraz po wyjeżdżeniu obowiązkowych 30 godzin, jako uczeń musiałem sam się zapisać na egzamin teoretyczny. W przeciwieństwie do Polski, nie zdaje się go tego samego dnia wraz z egzaminem praktycznym. Teorię zdawałem około 2 miesiące przed egzaminem praktycznym. W Polsce wtedy było 20 pytań i można było popełnić 2 błędy. W Norwegii pytań było 45, ale można popełnić aż 7 błędów. Znajomość języka na pewno ułatwi sprawę, aczkolwiek wiem, że istnieje możliwość wysłania podania o tłumacza.

W Norwegii mój egzaminator był ubrany w popularne crocsy i t-shirt. Uśmiechnięty zapytał, czy jestem gotowy. Nie było żadnego placu, 30-35 min. jazdy po mieście w dobrym humorze i po wszystkim.

Jak przeprowadzany jest egzamin praktyczny w Norwegii? Kontakt z egzaminatorem i sposób zdawania wyglądają podobnie, jak w naszym kraju?

Tutaj różnice są dość spore. Zacznę od tego, że w Polsce uczyłem się jeździć Cinquecento, a zdawałem egzamin na samochodach WORD’u Renault Clio. W Norwegii uczyłem się jeździć nową BMW serii 3 (cabrio) i w odróżnieniu do Polski, musiałem zapłacić mojej szkole jazdy za wypożyczenie samochodu na egzamin. Na egzaminie korzystałem więc z tego samego samochodu, którym uczyłem się jeździć wcześniej.

Egzamin z Polski kojarzy mi się głównie ze stresem i nerwami. Najpierw elegancki egzaminator pod krawatem prosił do samochodu, kazał wykonać kopertę i ruszyć pod górkę. Potem jazda na miasto, rozmowy z egzaminatorem nie było żadnej, panowała sztywna atmosfera, a noga na sprzęgle trzęsła mi się jak galeretka (śmiech). Niestety nie zdałem.

W Norwegii mój egzaminator był natomiast ubrany w popularne crocsy i t-shirt. Uśmiechnięty zapytał, czy jestem gotowy. Zapytał też, czy wolę rozmowę z nim, słuchanie radia, czy może zupełną ciszę – pamiętam, że chciałem, aby radio było włączone, a sam przegadałem z egzaminatorem cały egzamin, który trwał około 30 minut. I zdałem. Nie było żadnego placu, 30-35 min. jazdy po mieście w dobrym humorze i po wszystkim.
Stian Galusza, 24-letni doradca ubezpieczeniowy ze Stavanger. Zdawał egzamin na prawo jazdy zarówno w Polsce, jak i w Norwegii
Stian Galusza, 24-letni doradca ubezpieczeniowy ze Stavanger. Zdawał egzamin na prawo jazdy zarówno w Polsce, jak i w Norwegii Archiwum prywatne Stiana Galuszy
Jak Pan sądzi – w którym kraju łatwiej jest zdobyć ten dokument i dlaczego? Co sprawiało Panu największe trudności?

Tutaj odpowiem oczywiście, że w Norwegii, dlatego że tutaj zdałem za pierwszym razem. W Polsce próbowałem 2 razy bez skutku. Przyznam się, że nie byłem urodzonym kierowcą i nie obwiniam nikogo innego niż siebie samego za to, że nie zdałem. Jednak w Polsce egzamin dla każdego to jak iść do dentysty, stres, nerwy, egzaminator, który, jak co dzień, ma zły dzień (śmiech). Tutaj egzaminator powiedział mi, że nie ruszymy, dopóki nie będę zrelaksowany i odprężony, bo to było najważniejsze. Myślę więc, że podejście egzaminatora ma duże znaczenie, a przynajmniej miało dla mnie.

W Polsce egzamin dla każdego to jak iść do dentysty, stres, nerwy, egzaminator, który jak co dzień ma zły dzień. Tutaj egzaminator powiedział mi, że nie ruszymy, dopóki nie będę zrelaksowany i odprężony.

Niektórzy obawiają się wysokich kosztów związanych z nauką jazdy i zdawaniem egzaminu w Norwegii. Czy te obawy pokrywają się z rzeczywistością? Z jak wysokimi wydatkami trzeba się liczyć?

Niestety obawy nie są bez podstaw, minimalny koszt to: Trafikalt grunnkurs, czyli ten pierwszy kurs, to koszt około 2500 koron, godzina jazdy z instruktorem to w zależności od szkoły około 650 koron, aby podejść do egzaminu wymagane jest minimum 30 godzin, co daje 19 500 koron. A to tylko, jeśli uczeń umie jeździć i nie potrzebuje większej ilości godzin. Opłata za egzamin teoretyczny to 500 koron, do tego dochodzi opłata za wynajęcie auta na egzamin ze swojej szkoły jazdy – to około 2000 koron. Można powiedzieć, że minimum to około 25 000 koron. Mówi się jednak, że średni koszt to 30 000 koron, ale sam osobiście znam osoby, które w 50 000 się nie zmieściły.

Przykładowy koszt nauki jazdy i zdawania egzaminu w Norwegii:
Trafikalt grunnkurs – 2500 koron
Godzina jazdy z instruktorem – 650 koron
Opłata za egzamin teoretyczny – 500 koron
Opłata za wynajęcie auta na egzamin – 2000 koron

Mówi się, że średni koszt uzyskania prawa jazdy w Norwegii to 30 000 NOK, ale sam osobiście znam osoby, które w 50 000 się nie zmieściły.

Z perspektywy czasu, poleciłby Pan Polakom zdawanie egzaminu w Norwegii? Jakie opinie krążą wśród Pana znajomych na ten temat? Istnieje jakieś optymalne rozwiązanie?

Często pytają mnie o to rodzice, którzy nie wiedzą, co zrobić – zapisać dzieci na kurs tutaj, czy wysłać do Polski. Według mnie dobrym pomysłem jest wysłanie ich na ten pierwszy poziom, czyli Trafikalt grunnkurs już w wieku 16 lat, a później przez 2 lata jeździć z nimi, przynajmniej raz w tygodniu po godzinie. Każdy z nas wie, że z jazdą samochodem trzeba się obyć i trening czyni mistrza. Wtedy „dziecko”, osiągając 18. rok życia, ma już pojęcie o jeździe samochodem i ruchu drogowym. Po tym wysłałbym dziecko do Polski, by tam przeszło kurs i zdało egzamin, bo różnica cenowa jest jednak spora.

Źródła danych statystycznych: Vegesen, NIK, Auto Świat, ung.no, izbaosk.eu
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


kornelia222

03-04-2019 11:08

Jak ktoś chce zdać egzamin teoretyczny za pierwszym razem to polecam stronkę: www.prawo-jazdy-360.pl/test

Niepoprawny

25-03-2017 18:05

Ted2 napisał:
W Norwegii do egzaminu przystępuje osoba która już jeździ 2 lata a u nas po 30 godzinach kursu. To tam zdawalność powinna wynieść 100%.
Cena zdobycia prawka w Norwegii to ok. 30000 koron to ok. 18000 PLN.

Zła interpretacja kwotowa.
Owszem, na polskie złotówki to AŻ, nie 18 tys. złotych, a jedynie niecałe 14 tysiecy, po obecnym kursie.
Jednak, patrząc na średni zarobek w Polsce i Norwegi, to raczej w Norwegi jest taniej niż w Polsce!
Zwłaszcza, że jak tu ktoś obyty, słusznie zauważył, czasokres samego kursu na prawko.
Cena w Polsce, za Maksimum 14 dni razem z egzaminem.
Cena w Norwegi, za Minimum ROCZNY KURS.

Ted2

25-03-2017 17:53

W Norwegii do egzaminu przystępuje osoba która już jeździ 2 lata a u nas po 30 godzinach kursu. To tam zdawalność powinna wynieść 100%. Cena zdobycia prawka w Norwegii to ok. 30000 koron czyli ok. 18000 PLN.

Michal Kimbar

24-03-2017 22:12

Pisząc tak obszerny wywód gdzie lepiej. Wypadało by też wiedzieć i to napisać że, osoba przebywająca powyżej 183 dni poza krajem( działa w obu kierunkach) i to zataja przy zdobywaniu uprawnień, robi to nie zgodnie z prawem. Dla nie dowiarków polecam zagłębić się w temat

uauuauau

24-03-2017 17:37

norwegia to w sumie maly ruch wieczorem zanika maja 75 km autostrad drogi ogolnie dobre ale nieraz sie zwerzaja na jeden pas i bum jak nie widzisz znakow a w tunelu kamieni bo nie ktore lapy sie wypalily,,

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok