Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Transport i komunikacja

NSB dba o siedzenia pasażerów

Redakcja

28 lutego 2014 12:48

Udostępnij
na Facebooku
NSB dba o siedzenia pasażerów

I w ramach tej dbałości montuje szersze siedzenia w pociągach, tak by pasażerowie mieli dość miejsca, by wygodnie swoje "siedzenia" w nich umościć.

Współpasażerowie naruszają przestrzeń intymną

Norweskie Koleje Państwowe (NSB) wsłuchują się uważnie w opinie pasażerów na temat jakości świadczonych przez przewoźnika usług. Kolej ma przewozić jak najwięcej ludzi, a jazda pociągiem ma być szybka i wygodna.

Niemal dwa lata temu NSB postanowiło uszczęśliwić swoich klientów, kupując za 4,2 miliarda koron pięćdziesiąt nowych składów typu Flirt, produkowanych przez szwajcarską firmę Stadler.

Zaletą pociągów miało być pięć foteli w szerokości wagonu: dwa po jednej i trzy po drugiej stronie korytarza, dzięki czemu więcej osób miało mieć miejsca siedzące w pociągu. Jednak okazało się, że upychanie dobrze odżywionych Norwegów na najwęższych siedzeniach kolejowych w Europie nie było najlepszym pomysłem.

Pasażerowie zaczęli narzekać. Mówili, że przy tak wąskich siedzeniach inni podróżni naruszają ich strefę osobistą. NSB poddało się i postanowiło wymienić siedzenia.

Pociąg Flirt 
 Pociąg Flirt dla NSB podczas targów kolejowych. Fot. MPW57/Wikimedia.commons

Dwa szerokie siedzenia zamiast trzech wąskich

Dwadzieścia trzy zestawy potrójnych "siedzeń dla śledzi" zostały wyrzucone z dwudziestu czterech składów kursujących na trasie z Skien do Lillehammer, a na ich miejsce zamontowano zestawy dwóch szerszych o pięć centymetrów foteli. Same siedzenia wyprodukowano w Polsce, natomiast dostawca składów, Stadler, oddelegował własnych pracowników ze Szwajcarii do Drammen, by je zamontowali.

Już w najbliższy poniedziałek przebudowane składy Flirt z dwoma szerszymi siedzeniami, zamiast trzech węższych, wyjadą na trasę.

NSB ma nadzieję, że pięć dodatkowych centymetrów usatysfakcjonuje podróżnych.

Cena przebudowy? 52 miliony koron. Satysfakcja pasażerów? Dla NSB chyba bezcenna:

- Wszystko jest ok. Żywotność siedzeń w pociągach to 15 lat. Kiedy więc podzielimy tę kwotę [52 miliony NOK - przyp. red.] przez te miliony osób, które będą na nich siedzieć, na pasażera wypadnie zalewie kilkanaście øre - mówi doradca NSB persontog ds. komunikacji, Håkon Myhre.


Flirt wnętrze 
 Wnętrze pociągu Flirt przed wymianą siedzeń. Fot. Peter Fiskerstrand/Flickr.com

 

Norweska specyfika: Każdy sobie w swoim kątku

Podczas gdy pasażerowie pociągów w innych krajach europejskich chętnie siadają po dwie osoby naprzeciwko siebie ze stolikiem pomiędzy, Norwegowie preferują siedzenie jedni za drugimi, tak by mieć więcej prywatności i więcej czasu na spokojnie czytanie gazety, korzystanie z komórki czy iPada.

- Norwegowie są dość specyficzni. Wystarczy przyjrzeć się, jak zachowują się wchodząc do windy, w której są inni ludzie: uciekają wzrokiem w bok lub wbijają go w podłogę. Nic dziwnego, że czują, że ich strefa osobista jest zagrożona, gdy każe się im przez dłuższy czas siedzieć w trzy osoby na zamontowanych blisko siebie siedzeniach - mówi Erling Dokk Holm, który napisał doktorat na temat sposobów, w jaki ludzie korzystają z przestrzeni zurbanizowanych i dodaje, że on sam przeżył bardzo zabawne doświadczenie, jadąc pociągiem w Rumunii:

- Miałem wrażenie, że trafiłem na jakiś zjazd rodzinny w pociągu. Wszyscy zachowywali się tak, jakby się znali, tymczasem byli po prostu niezwykle towarzyscy i rozmowni.

Pochwała NSB

Dokk Holm uważa, że Norweskie Koleje Państwowe podjęły słuszną decyzję w sprawie siedzeń:

- Wąskie i ciasne siedzenia mogą być bardzo niewygodne dla pasażerów, którzy mają trochę więcej ciała. Aż boję się myśleć, jak czują się takie osoby, zmuszone podróżować np. transportem publicznym w Japonii!


 Flirt Tønsberg
 Pociąg Flirt na stacji Tønsberg. Fot. Peter Fiskerstrand/Flickr.com

 

Osiem kroków w tył i pięć kroków w przód, czyli wszystkich zadowolić się nie da

Siedzenia w nowych pociągach Flirt były o osiem centymetrów węższe niż w starych składach typu BM-70. Teraz pasażerowie "odzyskali" pięć z tych ośmiu centymetrów. Plus podłokietniki.

Jednak dzięki wstawieniu zestawów dwóch zamiast trzech foteli, liczba miejsc siedzących w każdym składzie zmniejszyła się z 265 do 242 i natychmiast podniósł się krzyk, że więcej osób musi stać.

- Niezależnie od tego co zrobimy, i tak ktoś będzie narzekał. Jeśli siedzenia będą szersze, mniej osób będzie mogło usiąść, natomiast ci, którzy jadą daleko, będą podróżować wygodniej, mając do dyspozycji podłokietniki i takie same fotele, jakie były w wagonach komfort - wyjaśnia Erik Lødding z NSB persontog.

W tej chwili jedyną różnicą między wagonami komfort a resztą pociągu jest to, że tylko ci, którzy zapłacą dodatkowe 90 koron dostaną poduszki pod głowę.

Kolej na kolejne inwestycje

Jedynym sposobem rozwiązania problemu przepełnionych pociągów w okolicy Oslo jest zwiększenie przepustowości sieci kolejowej. Innymi słowy: po prostu trzeba wybudować więcej torów. Poza tym wszystko toczy się (po szynach i nie tylko), zgodnie z życzeniami NSB.


Źródło: Aftenposten

Zdjęcie nagłówkowe: Peter Fiskerstrand/Flickr.com




Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok