NSB dba o siedzenia pasażerów

I w ramach tej dbałości montuje szersze siedzenia w pociągach, tak by pasażerowie mieli dość miejsca, by wygodnie swoje "siedzenia" w nich umościć.
Współpasażerowie naruszają przestrzeń intymną
Norweskie Koleje Państwowe (NSB) wsłuchują się uważnie w opinie pasażerów na temat jakości świadczonych przez przewoźnika usług. Kolej ma przewozić jak najwięcej ludzi, a jazda pociągiem ma być szybka i wygodna.
Niemal dwa lata temu NSB postanowiło uszczęśliwić swoich klientów, kupując za 4,2 miliarda koron pięćdziesiąt nowych składów typu Flirt, produkowanych przez szwajcarską firmę Stadler.
Zaletą pociągów miało być pięć foteli w szerokości wagonu: dwa po jednej i trzy po drugiej stronie korytarza, dzięki czemu więcej osób miało mieć miejsca siedzące w pociągu. Jednak okazało się, że upychanie dobrze odżywionych Norwegów na najwęższych siedzeniach kolejowych w Europie nie było najlepszym pomysłem.
Pasażerowie zaczęli narzekać. Mówili, że przy tak wąskich siedzeniach inni podróżni naruszają ich strefę osobistą. NSB poddało się i postanowiło wymienić siedzenia.
![]() |
Pociąg Flirt dla NSB podczas targów kolejowych. Fot. MPW57/Wikimedia.commons |
Dwa szerokie siedzenia zamiast trzech wąskich
Dwadzieścia trzy zestawy potrójnych "siedzeń dla śledzi" zostały wyrzucone z dwudziestu czterech składów kursujących na trasie z Skien do Lillehammer, a na ich miejsce zamontowano zestawy dwóch szerszych o pięć centymetrów foteli. Same siedzenia wyprodukowano w Polsce, natomiast dostawca składów, Stadler, oddelegował własnych pracowników ze Szwajcarii do Drammen, by je zamontowali.
Już w najbliższy poniedziałek przebudowane składy Flirt z dwoma szerszymi siedzeniami, zamiast trzech węższych, wyjadą na trasę.
NSB ma nadzieję, że pięć dodatkowych centymetrów usatysfakcjonuje podróżnych.
Cena przebudowy? 52 miliony koron. Satysfakcja pasażerów? Dla NSB chyba bezcenna:
- Wszystko jest ok. Żywotność siedzeń w pociągach to 15 lat. Kiedy więc podzielimy tę kwotę [52 miliony NOK - przyp. red.] przez te miliony osób, które będą na nich siedzieć, na pasażera wypadnie zalewie kilkanaście øre - mówi doradca NSB persontog ds. komunikacji, Håkon Myhre.
![]() |
Wnętrze pociągu Flirt przed wymianą siedzeń. Fot. Peter Fiskerstrand/Flickr.com |
Norweska specyfika: Każdy sobie w swoim kątku
Podczas gdy pasażerowie pociągów w innych krajach europejskich chętnie siadają po dwie osoby naprzeciwko siebie ze stolikiem pomiędzy, Norwegowie preferują siedzenie jedni za drugimi, tak by mieć więcej prywatności i więcej czasu na spokojnie czytanie gazety, korzystanie z komórki czy iPada.
- Norwegowie są dość specyficzni. Wystarczy przyjrzeć się, jak zachowują się wchodząc do windy, w której są inni ludzie: uciekają wzrokiem w bok lub wbijają go w podłogę. Nic dziwnego, że czują, że ich strefa osobista jest zagrożona, gdy każe się im przez dłuższy czas siedzieć w trzy osoby na zamontowanych blisko siebie siedzeniach - mówi Erling Dokk Holm, który napisał doktorat na temat sposobów, w jaki ludzie korzystają z przestrzeni zurbanizowanych i dodaje, że on sam przeżył bardzo zabawne doświadczenie, jadąc pociągiem w Rumunii:
- Miałem wrażenie, że trafiłem na jakiś zjazd rodzinny w pociągu. Wszyscy zachowywali się tak, jakby się znali, tymczasem byli po prostu niezwykle towarzyscy i rozmowni.
Pochwała NSB
Dokk Holm uważa, że Norweskie Koleje Państwowe podjęły słuszną decyzję w sprawie siedzeń:
- Wąskie i ciasne siedzenia mogą być bardzo niewygodne dla pasażerów, którzy mają trochę więcej ciała. Aż boję się myśleć, jak czują się takie osoby, zmuszone podróżować np. transportem publicznym w Japonii!
![]() |
Pociąg Flirt na stacji Tønsberg. Fot. Peter Fiskerstrand/Flickr.com |
Osiem kroków w tył i pięć kroków w przód, czyli wszystkich zadowolić się nie da
Siedzenia w nowych pociągach Flirt były o osiem centymetrów węższe niż w starych składach typu BM-70. Teraz pasażerowie "odzyskali" pięć z tych ośmiu centymetrów. Plus podłokietniki.
Jednak dzięki wstawieniu zestawów dwóch zamiast trzech foteli, liczba miejsc siedzących w każdym składzie zmniejszyła się z 265 do 242 i natychmiast podniósł się krzyk, że więcej osób musi stać.
- Niezależnie od tego co zrobimy, i tak ktoś będzie narzekał. Jeśli siedzenia będą szersze, mniej osób będzie mogło usiąść, natomiast ci, którzy jadą daleko, będą podróżować wygodniej, mając do dyspozycji podłokietniki i takie same fotele, jakie były w wagonach komfort - wyjaśnia Erik Lødding z NSB persontog.
W tej chwili jedyną różnicą między wagonami komfort a resztą pociągu jest to, że tylko ci, którzy zapłacą dodatkowe 90 koron dostaną poduszki pod głowę.
Kolej na kolejne inwestycje
Jedynym sposobem rozwiązania problemu przepełnionych pociągów w okolicy Oslo jest zwiększenie przepustowości sieci kolejowej. Innymi słowy: po prostu trzeba wybudować więcej torów. Poza tym wszystko toczy się (po szynach i nie tylko), zgodnie z życzeniami NSB.
Źródło: Aftenposten
Zdjęcie nagłówkowe: Peter Fiskerstrand/Flickr.com

To może Cię zainteresować