Kabotaż - zakazać, czy nie zakazać?
Niemal wszystkie organizacje rynkowe oraz politycy norwescy zgadzają się, że kabotaż stanowi poważny problem, jednak rząd raczej nie wprowadzi jego całkowitego zakazu. Choć mógłby.
O tym, czym jest kabotaż, na jakich zasadach jest dopuszczalny w Norwegii i dlaczego budzi sprzeciw podmiotów norweskich pisaliśmy kilkukrotnie, między innymi w tutaj, a także tutaj.
Debata na zjeździe Związku zawodowego pracowników transportu
Praktycznie wszyscy w Norwegii, a już zwłaszcza norweskie firmy transportowe, które uważają go za nieuczciwą konkurencję, są zgodni co do tego, iż kabotaż stanowi problem. Jednak obecny na zjeździe krajowym Związku zawodowego pracowników transportu (Transportarbeiderforbundet) sekretarz stanu w ministerstwie transportu, Bård Hoksrud, nie chciał składać obietnic, że rząd go zakaże.
Pierwszy dzień zjazdu w Kristiansand poświęcony był polityce transportowej. Związek zamówił od organizacji Fafo raport poświęcony sytuacji w tej branży, perspektywom jej rozwoju itp. Po jego zaprezentowaniu odbyła się debata z udziałem polityków, w tym wielu przedstawicieli parlamentarnej komisji transportu, sekretarza stanu w ministerstwie transportu, Bårda Hoksruda (Frp),
oraz przewodniczącego Partii Czerwonych,
Bjørnara Moxnesa.
Gerd Kristiansen. Fot. Jarvin Jarle Vines/Wkimedia |
Związkowcy atakują
Debatę prowadzić mieli Hoksrud oraz przewodnicząca centrali związkowej LO, Gerd Kristiansen, lecz ta drufa szybko przejął inicjatywę, prosto z mostu atakując Hoksruda w kwestii kabotażu:
- Jeśli minister transportu Ketil Solvik-Olsen i ty, Bårdzie Hoksrudzie, nie rozwiążecie problemu kabotażu i odpowiedzialności solidarnej, będziemy na was naciskać tak długo, aż w końcu coś z tym zrobicie - zapowiedziała.
Warto dodać, że debata miała bardzo aktualne tło. Podczas gdy dyskutanci spierali się w kinie Feniks (Fønix kino), do nabrzeża obok przybił prom Color Line, a na ląd zaczęły sznureczkiem zjeżdżać zagraniczne ciężarówki...
Problemy z zagranicznymi przewoźnikami
Norweskie firmy transportowe zawsze podkreślają, jak wielkie kłopoty na norweskich drogach powodują zagraniczni kierowcy. Tej zimy południowa Norwegia doświadczyła chaosu komunikacyjnego z powodu zagranicznych ciężarówek, niewyposażonych w odpowiednie opony i łańcuchy, oraz zagranicznych kierowców, niepotrafiących jeździć po pięciocentymetrowym śniegu.
Ale zagraniczni kierowcy to również problem kabotażu, czyli przewozów krajowych, wykonywanych przez ciężarówki zagraniczne, co - zdaniem przewoźników norweskich - wymusza nadmierne obniżanie cen.
Fot. Archiwum MN |
Całodobowa kontrola w Svinesund i inne działania
Mimo iż raport Fafo zaprezentowany na zjeździe traktował o całej branży transportowej, kabotażowi poświęcono tam sporo uwagi, a podczas dyskusji był to jeden z głównych tematów.
Bård Hoksrud zapowiedział pewne działania przeciwko nielegalnemu kabotażowi. Rząd powołał specjalny zespół, który ma zbadać problem i przedstawić możliwe rozwiązania. Hoksrud obiecał, że zespół sprawdzi, czy policja nie może dostać większych uprawnień w zakresie niedopuszczania zagranicznych ciężarówek do ruchu po norweskich drogach. Ma także powstać specjalna grupa, składająca się z funkcjonariuszy policji i Krajowego zarządu dróg (Statens vegvesen), której zadaniem będzie zwalczanie nielegalnego kabotażu. Wszystkie zagraniczne ciężarówki mają obowiązkowo wozić ze sobą auto-passy (bombrikker), tak by można było bezpośrednio z nich ściągać mandaty i ew. inne kary. Kolejną propozycją jest to, stacja kontrolna w Svinesund była obsadzona przez całą dobę.
Całkowitego zakazu nie będzie
Kabotaż w Norwegii jest dozwolony w ograniczonym zakresie. Jeden zagraniczny pojazd może wykonać trzy zlecenia przewozowe w ciągu siedmiu dni od wwiezienia ładunku zza granicy. Rząd ma jednak możliwość zakazania kabotażu nawet w takim ograniczonym zakresie i norwescy przewoźnicy tego właśnie by sobie życzyli.
- Czy rząd wprowadzi całkowity zakaz kabotażu do czasu, kiedy wymienione środki zaradcze przeciw kabotażowi nielegalnemu zostaną wprowadzone w życie? - dopytywał się lider Partii czerwonych, Bjørnar Moxnes.
– Nie, całkowity zakaz nie jest przez rząd brany pod uwagę - odpowiedział Bård Hoksrud, ale przyznał, że polityka transportowa w wielu krajach UE odbiega coraz bardziej od zasad całkowicie wolnej konkurencji, a przewoźnikom i klientom stawiane są coraz surowsze wymagania.
Przykładem może być Finlandia, która wprowadziła bardzo surowe przepisy antykabotażowe, między innymi poważne ograniczenia jak chodzi o ilość przewozów kabotażowych, które można wykonać po wjeździe na terytorium Finlandii oraz odpowiedzialność solidarną nabywcy usług transportowych za to, by przepisy o kabotażu były przestrzegane.
- Nie ma już bezwzględnego zielonego światła dla wolnej konkurencji - podsumował Hoksrud sytuację na rynku europejskim.
Bård Hoksrud. Fot. Fremskrittspartiet/Flickr.com |
Co zrobią Chiny?
Kiedy rozpoczęła się debata, raport Fafo zszedł na dalszy plan, jednak dostarczył on dyskutantom ważnej podbudowy faktograficznej. Warto zatem wspomnieć pokrótce o niektórych poruszonych tam zagadnieniach.
W pierwszej części swego raportu naukowcy Fafo przyjrzeli się zjawiskom, które zaszły w światowym transporcie od czasu upadku muru berlińskiego. Cezura czasowa - nieważne czy celowo, czy przypadkiem - bardzo adekwatna, gdyż dwa największe na świecie koncerny logistyczno-transportowe są niemieckie. Chodzi o Deutsche Bahn i Deutsche Post. Oba koncerny były najpierw firmami państwowymi, a obecnie są spółkami notowanymi na giełdzie i wiodącymi dostawcami usług logistycznych i transportowych na świecie. Warto zauważyć, że wiele spośród innych największych przedsiębiorstw w tej branży również wzięło swój początek od państwowych kolei lub poczty.
Kolejną ciekawą obserwacją poczynioną przez badaczy Fafo jest fakt, że siedem spośród dziesięciu największych spółek transportowych na świecie jest spółkami europejskimi. Naukowiec Fafo Bård Jordfall zadaje w związku z tym pytanie, co z tym fantem zrobią Chiny i przewiduje, że w nadchodzących latach Chińczycy będą coraz mocniej stawiać na transport z dostawą bezpośrednio do klienta.
Te wredne przetargi
W raporcie przedstawiono również wyniki ankiety, przeprowadzonej wśród członków Związku zawodowego pracowników transportu. Okazało się m.in, że wśród taksówkarzy mało jest osób zrzeszonych w związkach zawodowych, podczas gdy wśród kierowców autobusów większość, a w wielu gałęziach transportu pracownicy zmagają się ze skutkami systemu przetargowego:
- Przetargi to efektywny sposób na ograniczenie zrzeszania się pracowników - skomentował gorzko jeden z delegatów.
Źródło: Frifagbevegelse
Zdjęcie nagłówkowe: Archiwum MN
To może Cię zainteresować
29-01-2014 21:29
1
0
Zgłoś