Sport
„Stary lis” nie uległ sensacyjnemu Norwegowi. Lewandowski znów mistrzem Europy

Lewandowski zdobył swój czwarty tytuł mistrza Europy w karierze i jednocześnie obronił tytuł sprzed dwóch lat. wikimedia.org/ fot. filip bossuyt/ CC BY 2.0
3 marca Marcin Lewandowski zrewanżował się na norweskim rywalu Jakobie Ingebrigtsenie i zdobył złoto w biegu na 1500 metrów w ramach Halowych Mistrzostw Europy w Glasgow 2019. Tym samym 31-letni szczecinianin w swojej klasie został najstarszym mistrzem w historii i obronił tytuł sprzed dwóch lat.
Chociaż młodszy od niego o 13 lat Norweg mówił odważnie, że do Szkocji przyjechał po dwa złote krążki i nawet wygrał finał na 3000 metrów, to w niedzielę na krótszym dystansie zwyciężyło doświadczenie. Lecz kiedy Polak cieszył się po wyścigu, że „utarł mu nosa”, najstarszy z braci Ingebrigtsenów miał własne wytłumaczenie: – Prawdziwy mistrz Europy siedział na trybunach, cytuje polska prasa.
Niepokonane trio?
Już od paru ładnych sezonów nazwisko Ingebrigtsen mrozi krew w żyłach rywali podczas najważniejszych lekkoatletycznych turniejów w Europie i na świecie. Należy do sportowego tercetu z Norwegii: Henrika, Filipa i Jakoba. I podczas gdy pierwszego, najbardziej utytułowanego z braci można już nazywać weteranem, Jakob dopiero wkracza na międzynarodowe bieżnie w seniorskich kategoriach. Wypadałoby jednak dodać, w jakim stylu.
Licealista z Sandnes już w czasie ubiegłorocznych ME w Berlinie został okrzyknięty nastoletnią sensacją, zdobywając dwa złote medale w biegach na 1500 i na 5000 metrów. Wówczas w krótszej kategorii pokonał o cztery setne sekundy Marcina Lewandowskiego, któremu przypadło w udziale wicemistrzostwo.
Licealista z Sandnes już w czasie ubiegłorocznych ME w Berlinie został okrzyknięty nastoletnią sensacją, zdobywając dwa złote medale w biegach na 1500 i na 5000 metrów. Wówczas w krótszej kategorii pokonał o cztery setne sekundy Marcina Lewandowskiego, któremu przypadło w udziale wicemistrzostwo.
Stary lis utarł nosa młodszemu koledze
W tym roku podczas MŚ w Glasgow kibice czekali na rewanż, więc zapowiadało się polsko-norweskie widowisko. 18-letni Jakob w swoim debiucie na hali zdeklasował konkurentów w biegu na 3000 metrów już w sobotę, zyskując jednocześnie status najmłodszego halowego mistrza Europy w historii. Brązem zadowolił się Henrik Ingebrigtsen.
Marcin Lewandowski w wywiadach nazywa się żartobliwie „starym lisem na bieżni” i przed niedzielnym startem mimo realnego zagrożenia ze strony „młodego wilczka” pytany o nastawienie zachowywał pewność siebie i wiarę we własne doświadczenie. Tym razem znów się sprawdziło – Lewandowski zdobył swój czwarty tytuł mistrza Europy w karierze i jednocześnie obronił tytuł sprzed dwóch lat.
Jest dobry, ale jego czas jeszcze nadejdzie
W rozmowach z mediami cieszył się, że utarł nosa mniej doświadczonemu koledze po fachu, podkreślając, że Jakob jest świetnym sportowcem i z pewnością będzie osiągał swoje cele, ale to Lewandowski był znów szybszy.
Najstarszy z Ingebrigtsenów, Henrik, po obejrzeniu wyścigów stwierdził natomiast, że… prawdziwy mistrz Europy nie brał w nim udziału. Miał na myśli 25-letniego Filipa, który nie stanął do walki z Jakobem i Marcinem, bowiem kilkanaście minut po zwycięstwie w swojej serii został zdyskwalifikowany za przestąpienie linii toru. Był pewien, że to właśnie Filip przekroczyłby metę jako pierwszy.
Najstarszy z Ingebrigtsenów, Henrik, po obejrzeniu wyścigów stwierdził natomiast, że… prawdziwy mistrz Europy nie brał w nim udziału. Miał na myśli 25-letniego Filipa, który nie stanął do walki z Jakobem i Marcinem, bowiem kilkanaście minut po zwycięstwie w swojej serii został zdyskwalifikowany za przestąpienie linii toru. Był pewien, że to właśnie Filip przekroczyłby metę jako pierwszy.
Zarówno bracia, jak i Polak ME w Glasgow traktowali jedynie jako bonus w trakcie przygotowań do najważniejszej nadchodzącej imprezy: Igrzysk Olimpijskich w Tokio 2020, zatem już w przyszłym roku kolejne starcie starego lisa i genialnych Norwegów.
Reklama

Reklama
To może Cię zainteresować