Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Sport

Norwescy biegacze oszukują? „Czas przyznać rację Kowalczyk”: leki na astmę zażywają także zdrowi zawodnicy

Piotr Szatkowski

29 sierpnia 2016 14:45

Udostępnij
na Facebooku
Norwescy biegacze oszukują? „Czas przyznać rację Kowalczyk”: leki na astmę zażywają także zdrowi zawodnicy

Kerttu Niskanen, Justyna Kowalczyk oraz Marit Bjørgen Frankie Fouganthin, wikimedia.org - Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported

Reportaż norweskiej TV2 wstrząsnął norweskim środowiskiem sportowym. Dziennikarze ujawnili, że zawodnikom proponuje się leki na astmę, nawet jeśli są zdrowi. Leki działają jak doping, zwiększając wydolność i sprawność układu oddechowego. Do tej pory Norwegowie zgodnie bronili swoich reprezentantów. Coś jednak zaczęło pękać.
W sobotę na łamach dziennika Aftenposten komentator sportowy Ola Bernhus napisał: „Najwyższy czas przyznać, że to Kowalczyk ma rację”. Jego opinia wywołała dyskusję wśród dziennikarzy sportowych.

Prawda wychodzi na jaw?

Przypomnijmy niepokojące fakty. W lipcu okazało się, że leków na astmę nadużywał jeden z najlepszych obecnie norweskich biegaczy, Martin Johnsrud Sundby. Tu zawinić mieli lekarze, którzy dobrali niewłaściwą dawkę. W efekcie sportowiec stracił trofea zdobyte w ciągu ostatnich dwóch sezonów, w tym Kryształową Kulę. Kolejną „bombę” zdetonowała jednak TV2 w reportażu wyemitowanym 26 sierpnia. Okazuje się, że reprezentantom Norwegii proponowano leki na astmę niezależnie od tego, czy faktycznie cierpią na to schorzenie.

Bernhaus przyznaje w swoim felietonie, że sprawa zaczyna wyglądać poważnie i pyta, czy aby na pewno wszyscy astmatyczni sportowcy są chorzy? Dziennikarz dodaje ironicznie: „Cóż to za rodzaj epidemii, która dotyka norweskich biegaczy?” Stawia także pod znakiem zapytania linię obrony norweskich działaczy i lekarzy, którzy twierdzą, że podawne leki tylko wyrównują szanse, a w żadnym wypadku nie dają przewagi zawodnikom. Bernhaus jednak zauważa: „W jakim celu zatem proponuje się leki zdrowym osobom, jeśli nie po to, by osiągnąć dodatkowy efekt?”

„Kowalczyk ma rację”

Justyna Kowalczyk, która nierówną, w swojej ocenie, walkę z Norwegami prowadzi już od igrzysk w Vancouver w 2010 roku, postanowiła zabrać głos w sprawie. Na jej oficjalnym facebookowym fanpage'u pojawił się następujący wpis:
Wpis Justyny Kowalczyk na Facebooku
Wpis Justyny Kowalczyk, żródło: Facebook

Zarzuty Kowalczyk wobec Norwegów znane są nie od dzisiaj. Biegi narciarskie od lat zdominowane są przez norweskie biegaczki. Czoła stawiają im dzielnie, choć nie zawsze skutecznie, Szwedki, Finki oraz właśnie nasza reprezentantka. Kowalczyk, polska multimedalistka mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, czterokrotna triumfatorka Pucharu Świata w biegach narciarskich oraz Tour de Ski, niejednokrotnie dawała do zrozumienia opinii publicznej, że rywalizacja z Norweżkami jest wyjątkowo trudna, nie tylko ze względu na ich talent.

Chodzi o kontrowersyjną metodę farmakologicznego „wyrównywania szans” poprzez podanie leków zwiększających wydolność i sprawność układu oddechowego zawodniczkom cierpiącym na astmę. Jak okazuje się jednak, nie tylko chorzy mają dostęp do tych medykamentów. Teraz reportaż TV2 zdaje się to potwierdzać.

„Afera dotyczy czegoś zupełnie innego”

Nie wszyscy jednak zgadzają się z komentatorem Aftenposten. W rolę adwokata diabła wciela się Esten O. Sæther z konkurencyjnego Dagbladet. Dziennikarz podkreśla, że podawanie medykamentów zdrowym zawodnikom jest nieuczciwe. Zawiedli zarówno lekarze, jak i Norweski Związek Narciarski. Kowalczyk jednak, jak przypomina Sæther, prowadzi od lat krucjatę przeciwko zawodniczkom takim, jak na przykład Marit Bjørgen, u których stwierdzono astmę. Sportsmenki zatem po prostu korzystają ze swojego prawa, zagwarantowanego przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS). Publicysta nie zauważa związku między obiema tymi sprawami i konkluduje: „Działania komisji badającej sprawę czy lekarza okręgowego nie sprawią, że Kowalczyk będzie miała rację”.

Źródła: Aftenposten, Dagbladet, Sport.pl, Facebook
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok