
Prym wśród kibiców na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Libercu wiodą Norwegowie. Już sobie wyobrażam, co za dwa lata - kiedy światowym czempionat zawita do Oslo-Holmenkollen - będzie się działo w Norwegii. W Czechach na trybunach jest spokojnie i ludzi nie jest zbyt dużo.
Norwegowie zdecydowanie wyróżniają się wśród zagranicznych fanów. Są ich tutaj setki. Na głowach mają czapki z rogami Wikingów, a odróżnić ich można też dzięki wełnianym swetrom, które często są w kolorze ich narodowej flagi.
- Byłem na wszystkich mistrzostwach świata od 1997 roku w Trondheim. Cały rok pracowałem ciężko na, by przyjechać na imprezę do Liberca. To najlepszy sposób na spędzenie urlopu - powiedział jeden z norweskich fanów.
Już teraz Norwegowie zapowiadają, że za dwa lata wszyscy będą świadkami wspaniałych mistrzostw świata. Zresztą nawet dla sportowców występ w tym kraju jest spełnieniem marzeń.
- To były niesamowite zawody. Biegłam między szpalerem widzów, w głowie miałam jeden huk, a na ciele czułam mrowienie. Taka widownia sprawia, że biegnie się jak w transie - tak wspomina mistrzostwa świata w Trondheim w 1997 roku czeska biegaczka Zuzana Kocumova.
Zrodlo.sport.onet.pl

To może Cię zainteresować