Rozrywka
,,Już 4-latka można zarazić tą pasją!". Rusza nabór do dziecięcej grupy tanecznej

Paulina szkoli zarówno dzieci, jak i dorosłych .
Najmłodsi, gdy trafiają pod jej taneczne skrzydła, mają cztery lata. Ale Paulina Budka nie poprzestaje na szkoleniu dzieci – uczyć mogą się u niej też choćby przyszli małżonkowie, chcący zachwycić pierwszym tańcem na weselu. Z końcem wakacji Polka rusza z cotygodniowymi zajęciami tanecznymi dla dzieci w Oslo.
Paulina tańczy, odkąd pamięta. Przez lata próbowała już wielu tanecznych stylów – od rytmicznego hip-hopu do żywiołowego latino, którego dopiero się uczy. – W projekt dla maluchów, który rusza już w najbliższy weekend, też zamierzam wpleść elementy różnych stylów. Będzie różnorodnie, melodyjnie i rytmicznie – zachęca.
Taneczny repertuar
Do Norwegii Paulina wraz z ówczesnym narzeczonym wyjechała jak wielu – ze względów zarobkowych i by odłożyć na wesele. Ślub odbył się w Polsce, ale w międzyczasie Paulina i jej świeżo upieczony mąż dostrzegli, że Norwegia może być dobrym miejscem do życia dla ich rodziny. Paulina szybko zaczęła prowadzić pierwsze taneczne zajęcia na terenie Oslo. Choć z czasem rozpoczęła pracę jako asystent w przedszkolu, nie porzuciła pasji, a odwrotnie – rozwinęła ją o zajęcia dla najmłodszych. Później do jej tanecznego ,,repertuaru” dołączyły lekcje przedślubne i udział w grupie damskiej tanecznej Hit The Beat, do której nabór również odbędzie się na początku września. Rok temu dodatkowo Paulina Budka ukończyła kurs na profesjonalnego nauczyciela tańca.
– Uwielbiam, to jak wiele można wyrazić dzięki tańcowi i jak silne emocje mu towarzyszą. Całkowicie się w tym spełniam. Najlepszym dowodem niech będzie fakt, że kiedy tylko przyjechałam do Norwegii, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Nosiło mnie, chciałam ruszać się, tańczyć. To swego rodzaju instynkt, który pomógł mi nawiązać cenne na emigracji znajomości. Dzięki temu nie czuliśmy się z mężem samotni, poznaliśmy innych Polaków żyjących w Norwegii – mówi dziś.
– Uwielbiam, to jak wiele można wyrazić dzięki tańcowi i jak silne emocje mu towarzyszą. Całkowicie się w tym spełniam. Najlepszym dowodem niech będzie fakt, że kiedy tylko przyjechałam do Norwegii, nie mogłam usiedzieć w miejscu. Nosiło mnie, chciałam ruszać się, tańczyć. To swego rodzaju instynkt, który pomógł mi nawiązać cenne na emigracji znajomości. Dzięki temu nie czuliśmy się z mężem samotni, poznaliśmy innych Polaków żyjących w Norwegii – mówi dziś.
Masz pasję, o której chcesz nam opowiedzieć? Napisz na redakcja@mojanorwegia.pl!

Reklama
To może Cię zainteresować
1