Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Rozrywka

Ile Norwega w Norwegu? Zwyczaje z Północy w pigułce. Założymy się, że nie znasz wszystkich

Hanna Jelec

08 kwietnia 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Ile Norwega w Norwegu? Zwyczaje z Północy w pigułce. Założymy się, że nie znasz wszystkich

Trolle, brunost i swetry we wzory - esencja norweskości w pigułce Moja Norwegia

Brunost na gofrach,  Kvikklunsj i pomarańcza w plecaku Fjallraven, a może lukrecjowe żelki dla dziecka w sobotę? Witamy w Norwegii! Poznajcie 10 najdziwniejszych wyróżników „norweskości” – oczywiście z przymrużeniem oka.

Problemy z oddychaniem?

Jeśli kiedykolwiek baliście się kiedyś, że wasz norweski rozmówca cierpi na problemy z oddychaniem – rozumiemy wasze zdziwienie, przechodziliśmy to samo. Witamy w Norwegii, gdzie zwyczajne północno-norweskie „ja” może wprawić was w najlepszym razie w zakłopotanie, a w najgorszym w próby połączenia się z pogotowiem ratunkowym. Spokojnie, Ole Nordmann tylko przytaknął!

Nie ma życia bez brunostu

Typowe norweskie śniadanie – vafler med brunost nie powala na kolana swoją oryginalnością, ale z pewnością chwyci za serce każdego Norwega żyjącego na obczyźnie. Charakterystyczny brunost, twardy ser z brązową skórką, kupimy w każdym norweskim sklepie. A do tego ciekawostka – spróbujcie poprosić Norwega o pokrojenie sera nożem. Gwarantujemy, że zacznie szukać po szafkach łopatki do sera – najbardziej norweskiej rzeczy w każdej kuchni.

Post udostępniony przez Helene Olsen☀️ (@hheleneolsen)

„To co… jeszcze jedna kawa?

Do śniadania przyda się dzbanek czarnej kawy, a później czas do pracy. A w pracy? Może po kawce? Norwegowie pochłaniają jej hektolitry – na spotkaniach, naradach, pogawędkach czy w odwiedzinach. Polacy pracujący w Norwegii nierzadko zastanawiają się, jak to możliwe, żeby co chwilę robić przerwę właśnie na kawę. Choć, jak sami przyznają, zdziwienie szybko mija, a nawyk regularnych przerw na kawę wchodzi w krew – całkiem możliwe, że wypijemy ją kilka razy w ciągu dnia z własnym szefem.

Liczenie życia tygodniami

Na pewno słyszeliście już kilka ładnych razy, że Święta wypadają w tym roku… w tygodniu 15. A urlop? W tygodniu 29. Dla Polaków takie informacje zwykle kojarzą się co najwyżej z ciążowym odliczaniem do porodu. W Norwegii wygląda tak każdy kalendarz. Na początku połapanie się w tygodniowym planie życia może być trochę trudne, ale z czasem może okazać się sporym ułatwieniem w organizowaniu miesiąca.

Słodycze? Tylko w sobotę!

Na pewno nieraz widzieliście małą Kari z uśmiechem pochłaniającą lukrecjowe przysmaki. Istnieje spore ryzyko, że wasze polskie maluchy zareagują na te czarne specjały zgoła inaczej. Ten charakterystyczny słono-niezidentyfikowany smak żelków to przyjemność, na którą większość Norwegów pozwala maluchom tylko w sobotę. Jeśli chcecie zaadoptować ten zwyczaj, polecamy jednak zabezpieczyć się w swojski zestaw czekoladek i cukierków znanych w Polsce – z lukrecją bywa różnie, może skończyć się atakiem szału.

Znowu klopsiki?!

Kjøttkaker (mięsne klopsiki przypominające te serwowane w szwedzkiej Ikei) to norma w większości norweskich domów. Jakiś czas temu okrzyknięto je nawet najbardziej znanym „norweskim daniem narodowym”. Podawane z żurawiną i puree ziemniaczanym lub brunsausem (brązowym sosem przypominającym sos pieczeniowy), są jednym z najpopularniejszych dań obiadowych w kraju fiordów. Może nie jest to specjalnie wyszukana propozycja na obiad – powstała w XVIII wieku… z braku lepszej alternatywy –  ale jedno jest pewne: na obiad już bardziej norwesko się nie da.

Kulturalne kolejki

Kojarzycie typową polską kolejkę, gdzie jeden wpycha się przed drugiego? „Pan tu nie stał” nie bez powodu stało się w Polsce kultowym powiedzeniem. W Norwegii proponujemy porzucić nasze zwyczaje i stanąć grzecznie w ogonku. Mieszkańcy kraju fiordów, podobnie jak Anglicy, opanowali czekanie w kolejkach do perfekcji. Cierpliwości!

Kvikk Lunsj i pomarańcza w Fjällräven Kånken

Ut på tur, aldri sur – mawiają Norwegowie. I może nie jest to wyłącznie norweski zwyczaj, wszak aktywność fizyczna i spacery po górach służą tak samo dobrze w każdym innym kraju. Spróbujcie jednak zaczepić któregokolwiek Norwega wędrującego po Trolltundzie i zapytać o zawartość plecaka (na 90 proc. będzie to kwadratowy Fjällräven Kånken).
Poza tym, że będą dość mocno zdziwieni waszym sposobem zagajenia, w większości przypadków będą mieli tam typowy zestaw Norwega: Kvikk Lunsj, pomarańczę i nieśmiertelną kanapkę w brunostem. I okrągłą puszkę ze snusem – ale to już inna sprawa.

Moda w wydaniu norweskim

Myślicie, że po ujrzeniu znaku „Uwaga, renifery” i stada rogaczy przemierzających beztrosko drogę nie zdziwi was już nic? Pomyłka! Z pewnością zwolnicie oglądając ze zdziwieniem  przechodząjących się ulicami Norwegów odzianych w stroje narodowe. O ile w Polsce strój regionalny posiadają co najwyżej członkowie zespołów folklorystycznych, w Norwegii bunad ma prawie każda kobieta. A 17. maja setki z nich będą paradować dumnie alejami, świętując dzień niepodległości. Natomiast w zimniejsze miesiące mieszkańcy kraju fiordów zamanifestują swoją norweskość charakterystycznymi swetrami w charakterystyczne wzory. Jedno i drugie to must have w norweskiej garderobie i - niestety - spory cios dla portfela.

Nie narzekaj, nie wypada

Narzekanie. Niektórzy określają je „sportem narodowym” Polaków. Coś w tym jest – wszak to właśnie narzekanie staje się głównym powodem do zagajenia towarzyszy na poczcie czy w urzędzie. Niezadowolenie daje nam powód do small talku, zwyczaju, który w Polsce nie jest tak naturalny jak na przykład w Anglii, czy – pośrednio – w Norwegii.

Jednak, o ile w Polsce każdy, nawet najbardziej empatyczny rodak, zrozumie nasze cierpienia przy składaniu zeznań podatkowych, w Norwegii możemy zostać odebrani jako wiecznie niezadowoleni. Większość Norwegów twierdzi nawet, że „a klage” to coś, czego nie wypada. I choć to oczywiście zjawisko zupełnie naturalne  w każdym kraju – także w Norwegii – na niewinne „hvordan gar det” radzimy odpowiadać jednak bezpiecznym „det gar bra”. Kto wie, może nawyk nienarzekania także wyjdzie nam na dobre?

Spring is springing into life. And we it. @tagtraeumen61

Post udostępniony przez Kankenofficial (@kankenofficial)

Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok