Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Rozrywka

Do kina w Oslo na… polski film!

Róża Ogrodzińska

27 stycznia 2014 17:40

Udostępnij
na Facebooku
8
Do kina w Oslo na… polski film!


Jest sobota, 25 stycznia, za chwilę wybije godzina 18.00. Wchodzimy do kina Cinemateket - neon Norweskiego Instytutu Filmowego, świecący przy wejściu na czerwono, kojarzy się z kinami lat 50. i 60., w których pójście na seans było wielkim świętem kulturalnym. Przed nami również wyjątkowe wydarzenie! Pokaz filmu „Sęp" z Michałem Żebrowskim, który oficjalnie inauguruje pierwsze w Oslo, cyklicze seanse filmowe poświęcone polskiemu filmowi! Jaki okaże się ten wieczór?




Sala pęka w szwach!


W holu stoją liczne grupki podekscytowanych ludzi, którzy za chwilę zanurzą się w półmroku sali kinowej. Wchodzimy zająć miejsca, a tu miła niespodzianka: sala swoim charakterem przypomina bardziej kameralne kino studyjne niż typowy multipleks! Publiczność również dopisała, gdyż wolnych miejsc jest naprawdę niewiele. W tłumie wypatrujemy kilku znajomych, którzy też postanowili zamienić się w sobotnich kinomaniaków. Mamy wrażenie, że w tym miejscu spotkała się cała, w większości młoda, polonia stęskniona za emocjami, które można przeżyć tylko w kinie. Wspaniale! Rozsiadamy się w purpurowych fotelach, które rozkładają się, podwyższając komfort oglądania filmu.


kino


Niespodzianki na wstępie

W oczekiwaniu na film wszyscy żywo dyskutują, słychać śmiech, gwar wywołuje subtelne uczucie podekscytowania: -Jaki będzie film? Kiedy się zacznie? Jakie to uczucie oglądać polski film na obczyźnie? Norwescy sąsiedzi z foteli obok czekają również w sporym napięciu. Przed ekran wychodzi organizator wieczoru, Anna Róża Gurowska, znana artystka i aktywna działaczka w środowisku polonijnym. Zaprasza na wieczór filmowy w języku polskim i norweskim. Zapowiada niespodziankę: zaraz zostaną rozlosowane płyty z muzyką do filmu „Sęp"- losowo wybrane osoby dostają na dobry początek wspaniały upominek! Światła gasną... zapada cisza, na ekranie pojawia się logo głównego sponsora wydarzenia - MyCall. Zaraz potem film jest wyświetlany od razu, bez zbędnych reklam!

Ciemność! Widzę ciemność!


Widzimy głównego bohatera, Wolina (Michał Żebrowski) w okresie dzieciństwa - próbuje nawiązać kontakt z „obcymi" za pomocą niezywkłego urządzenia przypominającego lunetę z reflektorem świecącym w niebo. Zaczynają się pierwsze dialogi i wtedy...na ekranie zapada ciemność... film zostaje na chwilę przerwany! Słychać szmer publiczności... Po chwili obraz wraca na ekran, tym razem uzupełniony o napisy angielskie dla międzynarodowych gości. Teraz już wszyscy rozumieją, że chłopiec klikukrotnie głośno pyta: „Dlaczego?", a jego ojciec przekonuje go, że często od samej odpowiedzi ważniejsze jest odpowiednio postawione pytanie.

Dynamiczny i fascynujący


Akcja filmu wciąga nas coraz bardziej: chłopiec wyrasta na dociekliwego nadkomisarza, który korzystając z nauk ojca, odnosi sukcesy w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Wraz ze swoim współpracownikiem Bożkiem (Daniel Olbrychski), angażują się w sprawę porwań więźniów przez bandycką szajkę. Chwilami akcja wydaje się prowadzona w zbyt skomplikowany sposób, usiłujemy odnaleźć jej ogólny sens. Jest jednak wartka, zdjęcia świetne, a doborowa obsada wynagradza niejasności. Wolin, pseudonim „Sęp", fascynuje sposobem rozwiązywania kolejnych etapów sprawy- na ogromnej tablicy zawieszonej w domowym salonie stawia pytania, kreśli równania ze zdań, dochodząc do sedna. Jego twardy, męski wizerunek ociepla kot Teodor obecny niemal w każdej domowej scenie. Pojawia się wątek romansu z Nataszą (Anna Przybylska), jak i trudnej przyjaźni z partnerem z pracy, Robaczewskim (Paweł Małaszyński) z tragicznym finałem. Zachwycamy się przede wszystkim doskonałym światłem, scenografią i genialną muzyką! Finał zaś to prawdziwy wyciskacz łez! Film kończy się, a ja staję się prawdziwą fanką Żebrowskiego!


Sęp
"Sęp"


A co na deser?


Zapalają się światła, grupa widzów ubiera się i wychodzi - jednak organizatorka przypomina i zaprasza do obejrzenia jeszcze jednego, krótkometrażowego obrazu. „Mika", Joanny Wilczewskiej, to interesująca historia rezolutnej dziennikarki, która zastanawia się, czy człowiek ma możliwość wpływu na swój los. Krótki film pełen egzystencjalnych rozważań, z motywem namiętnej relacji damsko-męskiej o zaskakującym finale. Drugi film się kończy - i to już naprawdę koniec wieczoru!

Polskie kino? Zdecydowanie na „tak"!


Pytam dziewczyny siedzące za mną o wrażenia z seansu: -Bardzo nam się podoba, to świetne przedsięwzięcie - mówi Joanna. -Ja się cieszę, że wygrałam płytę z muzyką filmową [grupa Archive-przyp. Red.], która chyba bardziej mi się podoba niż film! - śmieje się Agnieszka. Dziewczyny zgodnie przyznają, że jest to ich pierwsze wyjście do kina i bardzo chętnie będą przychodzić na kolejne seanse. Brakuje im wydarzeń kulturalnych, które powinny być coraz częściej organizowane. Uważają, że wieczory kinowe to super inicjatywa. -Brakuje mi polskich filmów - dodaje Barbara. Pada uwaga, że w weekendy niełatwo jest o prawdziwą rozrywkę bo bardzo często trudno jest się zorganizować z innymi po całym tygodniu intensywnej pracy. Kolejne rozmówczynie - Liliana i Magdalena, mówią z wyraźnym akcentem. Urodziły się w Polsce, ale w Oslo mieszkają już ponad 20 lat: -Filmy były bardzo dobre, cieszymy się, że taki wieczór został zorganizowany i fajnie by było, gdyby coraz częściej takie imprezy miały miejsce.


widzowie
Joanna, Barbara i Agnieszka


Utwierdzam się z moim kinowym współtowarzyszem w przekonaniu, że dla większości widzów ten wieczór jest czymś więcej, niż tylko wycieczką do kina na kolejny filmowy hit - to potrzeba kontaktu z polską kulturą na wysokim poziomie, która staje się dla nas towarem deficytowym w zderzeniu z „zapracowaną" rzeczywistością w Norwegii. Sami czujemy wewnętrzne zadowolenie i niedosyt, że tak mało i krótko. Będziemy tutaj wracać, bo magia kina działa bardzo silnie.

Na koniec docieram do organizatorki wydarzenia, Anny Róży Gurowskiej, która oznajmia, że dzisiejszy pokaz należy traktować jako inaugurację pierwszych w Oslo, regularnych seansów filmowych wyłącznie z polskimi produkcjami.

-Impreza skierowana jest do wszystkich ludzi lubiących polskie kino i kulturę. Skupiamy się na intymnym charakterze filmowych pokazów. Przychodzą na nie również zaprzyjaźnieni przedstawiciele ambasad, norwescy producenci filmowi i aktorzy. Dzisiaj zaszczycili nasze (aczkolwiek swoje własne) progi reprezentanci Norweskiego Instytutu Filmowego! - mówi Anna Róża.

Co będzie można wkrótce obejrzeć? Anna Róża wylicza: juz w lutym zobaczymy m.in. „Bejbi Blues", "Mazurek", "Serce do walki". Niebawem zawita do nas wchodzący właśnie na polskie ekrany "Jack Strong" (dzięki współpracy z Ewą Turczańską), ale i to bardziej poetyckie kino - wyciskające łzy - jak "Chce się żyć", "Imagine", "Płynące wieżowce" oraz „Dziewczyna z szafy", "Baczyński" z wizytą twórców filmu w Oslo. Pojawią się seanse tematyczne, np. poświęcone filmom Wojciecha Smarzowskiego, a na pewno film "Pod mocnym aniołem", gdyż książka pod tym samym tytułem zdobyła w Norwegii ogromne uznanie krytyków . Spotkaniom będą towarzyszyć niespodzianki, których organizatorka nie chce na razie zdradzić.


Pod mocnym aniołem


Obecnie w planie jest projekcja filmów raz w miesiącu. Informacje o repertuarze i biletach można śledzić na stronie www.cinemateket.no, a już niedługo na www.polskkino.com. Sponsor wydarzenia: MyCall. Patronat medialny objęła m.in.: www.mojanorwegia.pl.





 
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Yatsek :)

16-02-2014 15:54

PolaPiast napisał:
Szkoda ze sa ludzie ktorzy nie potrafia docenic ze ktos wklada zaangażowanie by dbac o zycie kulturalne Polakow w Oslo. Pokazujacyc tym samym ze ci ludzie traca czas bo wiekszosc Polakow w Oslo to niewdzieczne prymitywy.
Ku pokrzepieniu serc jak Sienkiewicz?

Przeciez moze byc jeden stary i jeden nowy film..... a tak, wielu pojdzie no bo to polski film ale beda sie nudzic i beda pierdolic smutki na niewygodnych krzeslach....

Aneta Sacha

30-01-2014 22:59

W celu wyjaśnienia, poinformuję jedynie, że pokazy filmowe mają cyklicznie prezentować kinematografię polską, zarówno starszą, jak i nieco nowszą. Najnowsze filmy, będzie prezentował, równie cykliczny Festiwal Filmów Polskich, na który zapraszamy już w maju.

zdzi ra

29-01-2014 18:16

Chuj tam z tymi kaszaniastymi filmami,osranymi sponsorami i badziewnym kinem!

Przede wszystkim,liczy sie styl - tego 'artykulu'!

W trakcie czytania,dreszcz emocji byl tak wielki,ze az mnie porazilo (pozniej wysiadly korki!)
Czytalem jednak dalej (przy gromnicy!) i dochodzac do konca - rowniez doszedlem!
To byl prawdziwy kosmiczno/artystyczny orgazm!

Juz nie chce wiecej wyswietlen xxx,chce tylko czytac i czytac i czytac....

Yatsek :)

28-01-2014 21:27

PolaPiast napisał:
panie dygresja, co za przemadrzaly komentarz. Czytac ze zrozumieniem to nie wielka sztuka. Film „Sęp" o ktorym tu pisza oficjalnie inauguruje pierwsze w Oslo, cyklicze seanse filmowe poświęcone polskiemu filmowi! To nie jest nic aktualnego? Jak najbardziej jest. Dziekuje za info fajny artykul
ostatnio tez mialo byc cyklicznie i dopiero teraz wrzucaja jakis staroc ktory juz dawno lecial w TV.... yhm...

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok