Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Cztery złota i srebro dla Norwegii, srebro dla Polski

 
 
Tak można w skrócie podsumować dotychczasowy przebieg Mistrzostw Świata w Biathlonie, które odbywają się w Nowym Mieście na Morawach. Dominacja Norwegii nie ulega kwestii, ale i my mamy się z czego cieszyć. Wczoraj Krystyna Pałka zdobyła srebrny medal w biegu na dochodzenie.


Żarło, żarło i zdechło

Początkiem rywalizacji na Mistrzostwach Świata była sztafeta mieszana, która odbyła się w czwartek, 7. lutego. Zwyciężyli reprezentanci kraju fiordów zwyciężyli w składzie Tora Berger, Synnøve Solemdal, Tarjei Bø i Emil Hegle Svendsen, przed zespołami Francji i Czech.

Jeśli chodzi o Polaków, chyba najlepiej opisuje rywalizację tytuł niniejszego akapitu. Biegnące na dwóch pierwszych zmianach panie, Krystyna Pałka i Magdalena Gwizdoń, przyprowadziły naszą sztafetę do punktu zmian na trzecim miejscu. Potem, niestety, było już tylko gorzej. Łukasz Szczurek i Krzysztof Pływaczyk nie stanęli na wysokości zadania i ostatecznie Polska zajęła w sztafecie 10. miejsce. Po raz kolejny potwierdziło to zresztą, że po zakończeniu kariery przez Tomasza Sikorę polski biathlon płcią piękną stoi.

O ćwierć buta

Rywalizację panów jak na razie zdominowali dwaj zawodnicy: Norweg Emil Hegle "Kartoflarz"* Svendsen i Francuz, Martin Fourcade.

W sobotnim sprincie Svendsen wyprzedził Fourcade'a o nieco ponad osiem sekund, przy czym obaj zawodnicy zaliczyli po jednej karnej rundzie. Trzeci był Słoweniec w barwach Słowacji, Jakov Fak. Tuż za podium uplasował się natomiast słynny Ole Einar Bjørndalen, wielokrotny medalista mistrzostw świata i olimpiad, który mimo 39 lat na karku, wciąż liczy na to, że jeszcze uda mu się w rywalizacji biathlonowej odnieść kolejne sukcesy. Cóż, gdyby nie pudło na strzelnicy, w sobotę mógł rywalizować nawet o zwycięstwo.

Niedzielny bieg pościgowy miał dość dramatyczną końcówkę. Przez trzy czwarte całej rywalizacji prowadził Svendsen, ale pomylił się na ostatnim strzelaniu (dziennikarze, zwłaszcza norwescy, wypominają nu zresztą, że od trzech lat w żadnych zawodach nie udaje mu się strzelać na czysto), w związku z czym na ostatniej rundzie rywalizowało czterech zawodników: on, Martin Fourcade oraz dwóch Rosjan: Dymitr Małyszko i Anton Szypulin. Nieco przed metą Fourcade wysforował się na czoło, ale na samym finiszu Svendsen zaczął go wyprzedzać. Fourcade spróbował rzutem na taśmę (tj. wykrokiem) jako pierwszy przekroczyć nogą linię mety, ale wywrócił się przy tym i zwyciężył Svendsen. Mimo to o kolejności na mecie musiała zadecydować fotokomórka. Według niej, to but Svendsena jako pierwszy minął linię mety, aczkolwiek patrząc na zdjęcia, naprawdę można mieć wątpliwości. Być może miał je też Martin Fourcade, bo podczas ceremonii nagradzania zwycięzców, miał, stojąc na drugim stopniu podium, dość nietęgą minę. Trzecie miejsce zajął ostatecznie Anton Szypulin.

svendsen_fourcade_finish.jpg 
 Fin biegu pościgowego mężczyzn. Po lewej stronie Martin Fourcade, po prawej Emil Hegle Svendsen

 

Polski sukces

Jak już pisaliśmy, polskie biathlonistki osiągają w tej chwili dużo lepsze rezultaty, niż biathloniści. Przede wszystkim dobrze strzelają, a i biegowo są w tym sezonie bardzo dobre. W sprincie, który odbył się w sobotę po południu, Krystyna Pałka zajęła siódme miejsce. Do miejsca na podium zabrakło jej jednego celnego strzału (na 10 strzałów zaliczyła jedno pudło). Wygrała Ukrainka Ołena Pidruszna, przed Norweżką Torą Berger.

W biegu pościgowym, mimo aż dwóch karnych rund, Pałka zajęła drugie miejsce, za jeszcze bardziej niecelnie strzelającą Torą Berger, gdyż pudłowały również rywalki. Polka biegła praktycznie cały czas w czołówce, a na ostatnim odcinku szczęśliwie uniknęła wjechania w dwie rywalki, które przewróciły się na trasie.

 krystyna_palka_srebro.jpg
 Krystyna Pałka ze srebrnym medalem Mistrzostw Świata

 

Srebrny medal Pałki to pierwszy medal dla Polski w biathlonie kobiecym. W biegu pościgowym dobrze spisały się również Magdalena Gwizdoń i Monika Hojnisz, zajmując, odpowiednio, dwunaste i trzynaste miejsce.

Kolejne konkurencje: biegi indywidualne na 20 km (mężczyźni) i 15 km (kobiety) odbędą się w środę i czwartek. Liczymy na dobrą postawę naszych zawodniczek i czekamy z zainteresowaniem na ciąg dalszy rywalizacji pomiędzy Svendsenem, a Fourcadem. Ciekawe, czy w końcu Norwegowi uda się przełamać fatum niecelnego strzelania. Jeśli chce myśleć o zwycięstwie w biegu indywidualnym, gdzie za każde pudło dostaje się karną minutę, z pewnością powinien zrobić co w jego mocy, by strzelać celnie. Może by tak trening z karabinkiem na kartofle? :-)

"Kartoflarz"

* To pieszczotliwe miano Emil Hegle Svendsen zyskał pięć lat temu, gdy zaprezentował w telewizji TV2 własnoręcznie sporządzone działko strzelające kartoflami. Svendsen zrobił je z nudów, w czasie wolnym od treningów. "Karabin" ma zasięg do 500 metrów, ale niską celność. Zbudowany jest z długiej rury, do której z jednej strony ładuje się nieduży ziemniak i przybija stempelkiem, a z drugiej, do specjalnego zasobnika, wpuszcza się lakier do włosów w aerozolu.

Po zademonstrowaniu działania tej "broni" w telewizji Svendsenem zainteresowała się policja, ponieważ znalazł naśladowców wśród norweskiej młodzieży, która z takich karabinków na kartofle zaczęła strzelać do przypadkowych ludzi.

Na filmiku poniżej widać, jak Svendsen strzela z kartoflowego działka do odpowiednio większej wersji tarcz biathlonowych (haniebnie zresztą przy tym pudłując):






Reklama
Gość
Wyślij


Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok