
Zatrudnieni w Havyard Leirvik krytykują procedurę wypowiadania umów o pracę przez stocznię.
Czterdziestu pracowników musi odejść. Wielu z nich uważa, że potraktowano ich arogancko i bezdusznie.
– Nie rozumiem dlaczego...
Jednym z nich jest wujek Magdaleny Frankowskiej z Polski, Marek, który pracuje w stoczni od trzech lat. Teraz znalazł się w rozpaczliwej sytuacji i nie potrafi zrozumieć, dlaczego ma odejść z pracy.
– Wuj zastanawia się, dlaczego akurat on musi odejść, skoro pracuje już od trzech lat i cieszy się opinią dobrego pracownika.
Czterdziestu pracowników musi odejść
To ciężki okres dla stoczni Havyard Leirvik w Hyllestad. Wydatki przewyższają dochody, w związku z czym czterdziestu stałych pracowników stoczni otrzymało wypowiedzenia.
Wielu z nich to Polacy, którzy gwałtownie reagują na sposób, w jaki ich potraktowano.
Wypowiedzenie wysłane do Polski
Magdalena Frankowska opowiada między innymi, że wypowiedzenie dla jej wuja, Marka, zostało wysłane do Polski, mimo, że wuj jest zarejestrowany jako zamieszkały w Norwegii i posiada pozwolenie na pobyt wydane na ten właśnie adres.
– Żeby odebrać wypowiedzenie, musiał pojechać do Polski, co już samo w sobie stanowiło kłopot.
Za późno, by się odwołać
Kiedy w końcu list (z wypowiedzeniem) trafił w jego ręce, było już za późno na składanie odwołania.
Marek Grzelak pracował w stoczni Havyard Leirvik trzy lata. Pracownicy z krótszym stażem zachowali swoje stanowiska.
Takie porządki zdecydowanie nie podobają się związkowi zawodowemu Fellesforbundet. Przewodniczący regionalny związku, Oddbjørn Aalen, śledzi na bieżąco sytuację w stoczni i jest, delikatnie rzecz ujmując, zaniepokojony tym, jak zakład lekceważy zasadę długości stażu pracy:
– Ostatni będą pierwszymi
– W układzie zbiorowym jest jasno napisane, że w przypadku redukcji etatów pracownicy zatrudnieni jako ostatni będą pierwszymi w kolejce do zwolnienia. To jedna z podstawowych zasad ruchu związkowego.
Aalen radzi pracownikom, by składali skargi na sposób postępowania pracodawcy. Jednak rzecznik pracowników przy stoczni Havyard Leirvik nie chce wypowiadać się, dopóki nie zapozna się ze sprawą całościowo.
– Musimy upewnić się, że będziemy mieć fachowców
Tymczasem dyrektor ds. personalnych stoczni Havyard Leirvik, Bente Nesse, zaprzecza jakoby przy procesie redukcji zatrudnienia dochodziło do jakichś nieprawidłowości, zapewniając, że staż pracy miał duże znaczenie przy podejmowaniu decyzji o tym, kogo zwolnić. To, że w niektórych przypadkach stocznia zmuszona była odejść od tej reguły, tłumaczy następująco:
– Jesteśmy zmuszeni zadbać przede wszystkim o to, by w firmie pozostały osoby o wystarczających kwalifikacjach, co przeważnie, ale nie zawsze, idzie w parze z długością stażu w firmie.
Plany na przyszłość do kosza
Marek Grzelak planował wraz z rodziną budowę domu w Hyllestad. Teraz, jako bezrobotny ojciec, znalazł się w rozpaczliwej sytuacji:
– Wszystkie swoje plany może wyrzucić na śmietnik – konkluduje siostrzenica zwolnionego stoczniowca, Magdalena.
Źródło: NRK
To może Cię zainteresować
24-04-2017 17:48
1
0
Zgłoś
07-09-2009 18:11
3
0
Zgłoś
04-09-2009 21:03
0
0
Zgłoś
04-09-2009 09:31
5
0
Zgłoś
03-09-2009 21:41
0
-6
Zgłoś
03-09-2009 21:40
8
0
Zgłoś
03-09-2009 21:38
0
-4
Zgłoś