Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Praca w Norwegii

Spada bezrobocie w Norwegii. Analitycy przestrzegają: to nie koniec problemów

Piotr Szatkowski

11 lipca 2016 15:00

Udostępnij
na Facebooku
Spada bezrobocie w Norwegii. Analitycy przestrzegają: to nie koniec problemów

Pracownicy budowlani są jedną z największych grup bezrobotnych w Norwegii MN

Według danych NAV-u liczba bezrobotnych ustabilizowała się, a nawet zaczęła nieznacznie spadać. Trend utrzymuje się już od początku tego roku. Analitycy jednak ostrzegają: stopa bezrobocia może jeszcze wzrosnąć.
Dane udostępnione przez norweski urząd pracy i opieki społecznej (NAV) pokazują, że sytuacja na norweskim rynku pracy ulega niewielkiej poprawie. Z jednej strony jest to efekt zwiększonego zatrudnienia sezonowego, lecz można także doszukiwać się oznak pewnego ożywienia w całej norweskiej gospodarce. Przede wszystkim wygląda na to, że rosnące w ciągu ostatnich lat bezrobocie w końcu się ustabilizowało.

Tysiąc miejsc pracy miesięcznie

Jak wynika z raportu NAV-u, w czerwcu w Norwegii pojawiło się około siedmiuset nowych miejsc pracy – o tyle właśnie spadła liczba osób niemających zatrudnienia. Podobny trend utrzymuje się już od początku roku – w okresie od stycznia do kwietnia liczba bezrobotnych zmniejszyła się o około 4 tys. osób. To stosunkowo niewielka zmiana, choć zauważalna statystycznie.

Jeśli chcecie zobaczyć aktualne oferty pracy, kliknijcie w zakładkę praca na naszej stronie.

Nowego rekordu (na razie) nie będzie

W tej chwili 81 tys. mieszkańców Norwegii poszukuje pracy dłużej niż dwa tygodnie. To wciąż o prawie 4 tys. więcej niż w tym samym okresie zeszłego roku. Według NAV-u stopa bezrobocia (wliczając osoby pozostające bez pracy tymczasowo) wynosi 3,5 procent.

Dane te są jednak niepełne – NAV bowiem uznaje osobę za poszukującą pracy wówczas, gdy jest ona zarejestrowana w ich urzędzie. Mniej optymistyczne dane przedstawia norweski urząd statystyczny (SSB). Ich szacunki, powstałe dzięki ankietom i wywiadom, wliczają także tych bezrobotnych, którzy nie widnieją w rejestrze NAV-u. W ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła liczba osób, które nie rejestrowały się w Urzędzie Pracy, dlatego też wyniki obydwu instytucji są coraz bardziej rozbieżne.

Według SSB zatrudnienia nie znalazło w sumie 4,6 proc. mieszkańców Norwegii. Urząd, podobnie jak NAV, zauważa jednak, że bez pracy pozostaje coraz mniej osób. Dotychczas rekordowym wynikiem był poziom 4,8 proc. bezrobotnych z przełomu roku ubiegłego i bieżącego –to najwyższy wskaźnik od 20 lat. Za kryzys na norweskim rynku pracy odpowiadać mają niskie ceny ropy i zwolnienia w firmach wydobywczych.

Profil bezrobotnego – średnio wykształcony mężczyzna po trzydziestce

Szczegółowe raporty NAV-u pozwalają nam także sprawdzić, jakie grupy społeczne najbardziej cierpią z powodu kryzysu na rynku pracy. Okazuje się, że ponad 60 proc. bezrobotnych to mężczyźni. Najczęściej pracy znaleźć nie mogą osoby o wykształceniu średnim, w branżach takich, jak: przemysł i budownictwo (odpowiednio 11 i 10 tys. poszukujących zatrudnienia), a także pracownicy sklepowi (8,5 tys.), biurowi i zajmujący się transportem (po ok. 7,5 tys. osób).

Zdecydowana większość osób pracę znajduje w ciągu okresu krótszego niż pół roku (72 proc. zarejestrowanych w NAV). Co piątemu bezrobotnemu udaje się powrócić na rynek pracy w okresie krótszym niż miesiąc.

Jeśli chodzi o przedział wiekowy, najwięcej osób poszukujących zatrudnienia ma od 30 do 39 lat. Ta grupa wiekowa stanowi blisko 30 proc. wszystkich bezrobotnych. O wiele mniejszy problem ze znalezieniem zajęcia mają osoby po pięćdziesiątym i sześćdziesiątym roku życia. W przypadku osób najmłodszych wskaźnik jest równie wysoki, jak w przypadku trzydziestolatków, jednak dwudziestolatkom udaje się z reguły szybko wejść na rynek pracy – rzadziej borykają się z długotrwałym bezrobociem.

Które regiony omijać?

Oczywiście istnieją miejsca, w których o pracę jest szczególnie trudno. Według NAV-u najwięcej zarejestrowanych bezrobotnych mieszka w regionach: Rogaland, Aust- i Vest Agder, Telemark, Hordaland i Finnmark. Najlepiej sytuacja przedstawia się natomiast w Oppland, Sogn og Fjordane i Troms. Tam wskaźniki osób o statusie helt ledige (bez zatrudnienia dłużej niż dwa tygodnie) nie przekracza 2 proc. w wieku produkcyjnym.

Będzie więcej bezrobotnych?

Analitycy przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. Eksperci z takich organizacji i instytucji, jak: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, NITO (norweska organizacja zajmująca się inżynierią i technologiami) czy Norsk Industri og Rederiforbundet (Norweski Związek Przemysłowców i Armatorów) przewidują, że bezrobocie w przyszłości będzie jeszcze bardziej wzrastać. Analitycy wyrażają coraz bardziej pesymistyczne opinie nie tylko dotyczące drugiej połowy bieżącego roku, ale także roku przyszłego.

– Gdyby ktoś zapytał mnie kilka miesięcy temu, czy kulminacja kryzysu nastąpi pod koniec 2016, byłbym bardziej skłonny przyznać mu rację. Obecnie nie mam takiej pewności. Wciąż zwalnia się więcej osób, niż sądziliśmy – mówi szef NITO, Trond Markussen.

Bezrobocie kosztuje

Osoby pozostające na dłużej bez pracy obciążają budżet państwa na wiele miliardów – do takiego wniosku doszedł rozmówca dziennika Verdens Gang – ekonomista, prof. Torberg Falck. Naukowiec ma na myśli tutaj nie tylko wypłatę zasiłków i koszty aktywizacji zawodowej, które w sumie w tym roku mają wynieść blisko 25 miliardów koron. Na same tylko zasiłki wydaje się obecnie o 59 proc. więcej niż 4 lata temu.

Falck dolicza tutaj także koszt, o którym wielu nie mówi – osoby, które nie mają pracy, nie wytwarzają dóbr, korzystają z nich także w mniejszym stopniu. Mówiąc krótko – nie produkują towarów, nie świadczą usług, ale także wydają mniej pieniędzy, co hamuje rozwój gospodarki. Według niego straty wynikające z mniejszej aktywności bezrobotnych w gospodarce oscylują w okolicy aż 35 miliardów koron. W sumie więc można uznać, że oprócz kosztów społecznych, jak wykluczenie, większa przestępczość, uzależnienia, mamy także ogromny koszt czysto finansowy w wysokości aż 60 miliardów koron rocznie.

Ekonomista zaleca także przyjrzenie się rosnącym wydatkom wynikającym ze zwolnień lekarskich. Norwegia przeznacza obecnie na ten cel 155 miliardów koron rocznie.

Źródła: NAV, SSB, NRK, e24.no, VG, Dagbladet, Dagens Næringsliv
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok