
Foto: Konsberg.no |
Firma Kongsberg opracowała pociski NSM, które potrafią przelecieć do 200 kilometrów po zaprogramowanej trasie. W 2008 roku MON zamówił 12 rakiet z pełnym wyposażeniem o równowartości 430 milionów złotych.
W tym samym roku polskie władze wpłaciły na konto Kongsberg 134 mln zł. Problem pojawił się z nadejściem kryzysu i cięciami w budżecie, kiedy to zaczęto głowić się nad tym skąd wziąć pieniądze lub jak się „wyplątać z umowy”.
Strony umówiły się, że Polacy przez dwa kolejne lata (2009 i 2010) ominą płacenie rat. Jednakże, nie ma nic za darmo i polskie wojsko musiało za tę dogodność zamówić kolejne 36 rakiet za 300 mln zł.
Narastający problem
Sumując obie umowy, w 2011 roku na konto Norwegów powinno wpłynąć około 570 mln zł. Polskie wojsko widzi wyjście z sytuacji poprzez wymuszanie kolejnych prób sprzętu, bo przecież „kota w worku się nie kupuje”. Nie wystarczają już nam udane próby przeprowadzone na poligonie w Kalifornii. Domagamy się więcej.
Podobno kolejne próby mają być przeprowadzone w czerwcu 2011 roku i jak mówił Gazecie Wyborczej wiceszef MON, Marcin Idzik, dopiero wtedy, a nie zgodnie z umową na początku 2011 roku, na konto Norwegów wpłyną pieniądze.
Polska prasa donosi, że MON i polskie wojsko chcą „wyplatać się” z umowy, co bardzo martwi Norwegów. Jednak jak uspokajał szef Kongsberg Defence, Harald Ånnestad, firma nie dostała żadnej oficjalnej informacji na ten temat od strony polskiej. - Dla nas dostawa będzie zgodnie z planem – mówił dla laagendalsposten.no.
Kontrakt z Polską był pierwszą umową eksportową Kongsberga.
Rakiety NSM mają stać się wyposażeniem Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego oraz 3 okrętów Marynarki Wojennej.
MN/Przegląd prasy
Reklama

Reklama
To może Cię zainteresować
8