
Kista Science City o zmroku |
Piętnaście minut jazdy z centrum Sztokholmu w kierunku lotniska Arlanda pojawiają się tablice drogowe, informujące o zjeździe do miasteczka naukowego Kista (Kista Science City). Jeśli skręcić w jego kierunku, wkrótce oczom kierowcy zaczną ukazywać się kolejne budynki, oznaczone nazwami znanych marek, takich jak Microsoft, Intel, Huawei i inne duże spółki telekomunikacyjne.
Wokół pełno dźwigów i koparek. Coraz więcej spółek planuje wprowadzić się do miasteczka, więc nowe budynki rosną jak na drożdżach, a i stare rozbudowują się. Przybywa też dróg oraz innych obiektów infrastrukturalnych.
W sercu tej supernowoczesnej dzielnicy Sztokholmu wznosi się 32-piętrowy budynek Kista Science Tower, uważany za najwyższy biurowiec w Skandynawii. Wieżą zarządza organizacja non-profit o nazwie Electrum.
Przyciągnąć najtęższe głowy
- Naszym celem od samego początku, już od lat 80., było przyciągnięcie najlepszych studentów i najtęższych głów z całego świata, tak byśmy mogli stać się wiodącym miasteczkiem naukowym na świecie – mówi Anette Scheibe Lorentzi, szefowa Electrum. - W tej chwili w Kista swoje siedziby ma łącznie 8 500 firm, z czego 1 100 to spółki telekomunikacyjne i informatyczne, a około 400 małe, nowozałożone firmy.
A to jeszcze nie koniec, bo liczba firm wciąż rośnie. Jakie są przyczyny sukcesu miasteczka Kista?
- Zdecydowanie współpraca. Wszyscy współtworzą to przedsięwzięcie. W zarządzie zasiada radny miejski ds. finansów, dyrektorzy małych i dużych firm, osoby z placówek badawczych, szkół i uniwersytetów – wylicza Scheibe Lorentzi.
Szefowa Kista Science Tower chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami, a osób, które chcą się uczyć wspierania innowacji w biznesie od Szwedów jest wiele, w tym ludzie z tak odległych i egzotycznych krajów jak Korea Południowa, Chiny, czy Malezja.
Tuż obok wieży znajduje się centrum handlowe i gastronomiczne Gallerian, stanowiące miejsce spotkań dla technologicznych geniuszy, ludzi biznesu i innych. Codziennie serwuje się tu 6000 lunchów, a przy stolikach rozbrzmiewa 100 różnych języków.
Obok Centrum Gallerian mamy plac Jana Stenbecka, nazwany tak na cześć zmarłego szwedzkiego magnata medialnego, a od placu we wszystkich kierunkach rozchodzą się drogi, prowadzące do firm: większych i mniejszych, oraz szkół, w których kształci się około 7000 studentów branży teleinformatycznej. W miasteczku znajdziemy też rozmaite instytuty badawcze, np. Interactive Institute, gdzie „nudna” technologia przetwarzana jest w ciekawe i fantazyjne produkty.
Ericsson w awangardzie postępu
Odszedłszy paręset metrów od futurystycznego wieżowca Scandic Victoria Hotel, znajdziemy się przed kwaterą główną firmy Ericsson oraz jej sercem – działem badań i rozwoju. Szwedzki gigant telekomunikacyjny jest jedną z firm, które właśnie stawiają nowe gmachy w miasteczku Kista.
Ericsson nie zajmuje się już rozwijaniem telefonów komórkowych, ale jest największym na świecie producentem stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej. W tej chwili 40% wszystkich rozmów przez telefony komórkowe na świecie, przechodzi przez sieć Ericssona. W ostatnich latach szwedzkiemu koncernowi przybyła ostra konkurencja ze strony chińskiego Huawei oraz ZTE, co zmusza spółkę do szukania cały czas nowych, lepszych rozwiązań.
- Zawsze inwestowaliśmy bardzo dużo w badania i rozwój – mówi Jan Färjh, szef działu badawczego w Ericssonie – to bardzo ważne. W skali roku przeznaczamy na to 15-16 procent dochodów, czyli około trzydziestu miliardów szwedzkich koron.
To dziewięć razy więcej, niż na badania i rozwój wydają łącznie trzy norweskie spółki notowane na giełdzie: Statoil, Telenor i Norsk Hydro.
W tej chwili spółka Ericsson zatrudnia sześciuset naukowców, o dwustu więcej niż pięć lat temu, oraz 22 000 konstruktorów i pracowników wdrażających projekty rozwojowe.
We wszystkich międzynarodowych rankingach innowacyjności Szwecja plasuje się w ścisłej czołówce, natomiast Norwegia jest co najwyżej średniakiem. W dwóch analizach przeprowadzonych przez Unię Europejską oraz instytut Insead/WIPO Szwecja zajęła drugie miejsce, zaraz za Szwajcarią. Norwegia natomiast wypadła najsłabiej ze wszystkich krajów skandynawskich.
Jako jedną z najważniejszych przyczyn słabej innowacyjności w gospodarce wymienia się zawsze niskie nakłady na badania i rozwój. Dane norweskiego Centralnego urzędu statystycznego pokazują, że w 2010 roku norweskie firmy ogółem przeznaczyły na badania 18,5 miliona koron. To ponad połowa mniej, niż w ubiegłym roku wydała na ten cel sama fińska Nokia.
Dane z Eurostatu są równie miażdżące. W 2010 roku nakłady na badania i rozwój wyniosły 0,88% norweskiego PKB, podczas gdy dla Szwecji, Finlandii i Danii wartości te kształtowały się na poziomie odpowiednio 2,35, 2,69 i 2,08%.
Szwecja globalna
Naukowcy i konstruktorzy Ericssona nie pracują jedynie w Kista. Firma ma szesnaście placówek badawczo-rozwojowych w jedenastu krajach Azji, Europy i Ameryki Północnej, między innymi w San Jose w Dolinie Silikonowej.
– Musimy być obecni tam, gdzie są najlepsze uniwersytety, studenci i naukowcy. Musimy rekrutować najlepszych i korzystać z najbardziej innowacyjnych pomysłów – mówi Färjh. - Przez wiele lat mówiło się o połączeniu branż telekomunikacyjnej, informatycznej oraz mediów, a teraz to się właśnie dzieje i musimy za tym nadążać. Musimy korzystać z najlepszych pomysłów, starać się przewidzieć, co będzie kolejnym hitem, by wyjść zwycięsko z walki na rynku.
Na pytanie, czemu Szwecja wypada tak dobrze, a Norwegia tak kiepsko w rankingach innowacyjności, Färjh odpowiada:
- Mamy całą kulturę opartą o wspólną, zespołową pracę. Na krótką metę indywidualne talenty i zdolności mogą być ważne, ale w dłuższej perspektywie liczy się to, co reprezentuje sobą cały zespół. Poza tym myślimy globalnie. Jesteśmy zawsze ciekawi, otwarci na nowinki i gotowi się dostosować.
Färjh nie podejmuje się zgadywać, czemu Norwegia nie radzi sobie równie dobrze, natomiast Patrik Regårdh, szef nowych obszarów innowacji w Ericssonie, uważa, że wie, czemu wydatki np. Telenora na badania i rozwój są tak niskie. Regårdh wskazuje na to, że na rynku telekomunikacyjnym wykształcił się swoisty „podział pracy”: Ericsson i jego konkurencja biorą na siebie ryzyko związane z badaniami i projektami, natomiast operatorzy telefoniczni biorą na siebie ryzyko handlowe.
Całkiem inna działalność
– Nie możemy porównywać się do Ericssona i Nokii jeśli chodzi o badania i rozwój. Prowadzimy całkiem inny rodzaj działalności. Jesteśmy użytkownikami technologii i kupujemy standardowe rozwiązania – mówi szef działu badań W Telenorze, Bjørn Taale Sandberg i wskazuje na to, że kiedy istniał monopol telekomunikacyjny, firma przeznaczała dużo większe środki na badania. Sandberg podkreśla też, że Telenor przeznacza spore zasoby na rozwijanie nowych rodzajów usług dla klientów. – Bierzemy też udział w szeregu projektów badawczo-rozwojowych we współpracy z uniwersytetami i dostawcami rozwiązań.
Sandberg uważa, że badania i rozwój oraz innowacje zazębiają się i dodaje, że innowacje wewnętrzne w jego firmie to około 800 milionów korom. Wraz z projektami zewnętrznymi daje to nakłady rzędu 2 miliardów koron.
Rozwój technologiczny w projektach
Statoil zwiększył nakłady na badania i rozwój z 2,1 miliardów koron w roku ubiegłym do 2,8 miliardów koron w roku bieżącym, jednak według dyrektora informacyjnego spółki, Jannika Lindbæka, suche cyfry nie dają pełnego obrazu sytuacji. Wiele innowacji i wynalazków powstaje i jest wdrażanych poza pionem badawczym firmy – w ramach samych projektów technologicznych.
- Åsgård Subsea, projekt polegający na budowie fabryki na dnie morza, warty jest około 15 miliardów koron. Duża część tego projektu to rozwijanie i testowanie nowych technologii, zanim będą mogły one znaleźć zastosowanie komercyjne – wyjaśnia Lindbæk i dodaje, że Statoil nie jest typem firmy, która rozwija produkty z branży high-tech, przeznaczone do późniejszej masowej produkcji:
- Nasze badania rozwojowe dotyczą w dużej mierze szukania rozwiązań dla konkretnych wyzwań i projektów i tworzenia technologii dedykowanych. Cały czas jednak widzimy, że w naszej branży rośnie znaczenie badań i prac rozwojowych i że staje się ona dzięki temu coraz bardziej innowacyjna.
Ciągłe ulepszenia
Dyrektor informacyjny Norsk Hydro, Halvor Molland, również podkreśla to, że jego firma to zupełnie inny rodzaj działalności, niż np. Ericsson:
- Nie jesteśmy ukierunkowani na sprzedaż konsumencką, więc nie musimy cały czas pilnować tego, by być na topie z produktami o stosunkowo krótkim okresie życia. Patent na proces obróbki aluminium pochodzi z roku 1866. Od tego czasu zajmujemy się ciągłym ulepszaniem już istniejącej technologii.
Mimo to Molland zaznacza, że przemysł aluminiowy też inwestuje w badania. Od roku 2000 do 2005 nakłady na badania i rozwój faktycznie były nieco niższe, ale od roku 2005 wzrosły w związku z tym, że Hydro zaczęło korzystać z nowej generacji komórek elektrolitycznych.
- Do tego pojawiły się ostrzeżenia ze strony środowiska naukowców w Trondheim, którzy obawiali się, że kompetencje i wiedza w tej dziedzinie giną. Wzięliśmy sobie te ostrzeżenia do serca.
A tak wyglądają tegoroczne rankingi innowacyjności:
Innovation Union Scoreboard 2011 (UE) |
1) Szwajcaria 2) Szwecja 3) Dania 4) Niemcy 5) Finlandia 6) Belgia 7) Wielka Brytania 8) Islandia 9) Niderlandy 10) Austria ....17) Norwegia |
Global Innovation Index (Insead/WIPO) |
1) Szwajcaria 2) Szwecja 3) Singapur 4) Finlandia 5) Wielka Brytania 6) Niderlandy 7) Dania 8) Hong Kong/Chiny 9) Irlandia 10) USA ...14) Norwegi |
Kista Science City w liczbach |
|
Nakłady na badania i rozwój w koncernach skandynawskich (dane z roku 2011 po przeliczeniu na korony norweskie) |
|
Na podstawie: Aftenposten
To może Cię zainteresować
22-10-2012 22:03
2
0
Zgłoś