
1. stycznia 2013 roku miał być wielkim dniem dla wszystkich pracowników wynajmowanych do norweskich firm. Od tej daty pracownicy wynajęci mieli otrzymywać takie same wynagrodzenia, jak stali pracownicy firm, do których trafiali.
Jednak cały szereg dużych firm w branży budowlanej zmusił zimą związki zawodowe do podpisania lokalnych protokołów o osobnych "pensjach dla Polaków".
Koncern BackeGruppen jest właśnie jednym z przedsiębiorstw, które zaproponowały wprowadzenie do systemu wynagrodzeń nowej kategorii płacowej, obejmującej pracowników niewykwalifikowanych bez doświadczenia z pracy w Skandynawii. W praktyce kategoria ta dotyczyłaby wszystkich wynajętych pracowników z Europy środkowej i wschodniej, którzy dostawaliby pensję według stawek godzinowych o 30-40 koron niższych, niż niewykwalifikowani pracownicy z krajów nordyckich. Pracownicy bez papierów czeladniczych lub mistrzowskich zatrudnieni na stałe w BackeGruppen zarabiają około 190-200 koron na godzinę. Polacy mieliby dostawać 150-160 koron.
– Powiedzieliśmy "nie" propozycji kierownictwa firmy na temat niższych wynagrodzeń dla pracowników bez doświadczenia ze Skandynawii. Gdyby coś takiego zostało wprowadzone, cała zasada jednakowego traktowania pracowników wynajętych na zastępstwo oraz stałych pracowników zostałaby podważona - mówi Lars Mamen, lider związkowców w BackeGruppen (na zdjęciu w nagłówku).
Kiedy dyrektywa o agencjach zatrudnienia była wprowadzana, czerwono-zielona koalicja rządząca postanowiła osłodzić ją związkowcom, wprowadzając zasady jednakowego traktowania pracowników wynajętych i stałych. Teraz jednak związkowcy alarmują, że przedsiębiorstwa zwyczajnie obchodzą przepisy o jednakowym traktowaniu.
Kwestia konkurencyjności
Koncern BackeGruppen tłumaczy, że nowa zasada jednakowego traktowania pracowników tymczasowych (pracowników wynajętych, pracowników na zastępstwo) i stałych stała się powodem, dla którego firma postanowiła stworzyć nowy system płacowy.
– Chcemy, by wynajem pracowników odbywał się na jasnych zasadach. Dlatego stawiamy firmom wynajmującym pracowników surowe wymogi co do bezpieczeństwa i szkoleń. Jednocześnie nie możemy sobie pozwolić na utratę 10-20 koron w porównaniu z naszymi konkurentami na rynku - wyjaśnia Tom Ivar Myhre, dyrektor koncernu ds. jakości i BHP.
– Lider związkowców w BackeGruppen, Lars Mamen, uważa, że propozycja kierownictwa firmy podważa zasadę jednakowego traktowania pracowników wynajętych i stałych. Co Pan na to?
- Nie zgadzam się. Chcemy traktować pracowników wynajętych tak samo jak stałych - twierdzi Myhre.
Jak na razie koncern i związkowcy nie doszli do porozumienia co do nowego systemu wynagradzania.
Osobna kategoria: "pensja dla pracowników zatrudnionych na zastępstwo"
Przez całą zimę kierownictwo koncernu i związkowcy dyskutowali nad propozycją nowego systemu płac.
Przed Świętami Bożego Narodzenia kierownictwo BackeGruppen zaproponowało wprowadzenie nowej kategorii pracowników o nazwie "pracownik na zastępstwo" (norw. "vikar") z poziomem pensji odpowiadającym stawkom minimalnym w umowie zbiorowej, czyli od 153 do 160 koron. Propozycja zakładała, że wynajęci pracownicy z Europy wschodniej będą traktowani tak samo, jak stali pracownicy spółki, zaszeregowani do kategorii "vikar"*, czyli dostaną dużo niższe pensje, niż pracownicy na umowach stałych.
[* czy tylko mi się wydaje, że "stały pracownik" w kategorii "pracownik na zastępstwo" to sprzeczność sama w sobie?]
Rzecz w tym, że spółka nie miała żadnych pracowników należących do kategorii "pracownik na zastępstwo", nim Storting uchwalił zasadę jednakowego traktowania pracowników wynajętych.
Efektem zastosowania takiego systemu płacowego byłoby to, że Polacy byliby traktowani tak samo jak fikcyjni "pracownicy na zastępstwo" w firmie i przez to dostawali o 30-40 koron mniej na godzinę, niż pracownicy stali.
- Ta kategoria była jedynie sztuczną konstrukcją, wymyśloną przez kierownictwo w tym celu, by obniżyć koszty wynajmu pracowników - uważa Mamen.
Ostatecznie szefostwo koncernu wycofało się z propozycji kategorii płacowej "vikar".
Konstruktywny dialog
Zarówno dyrektor Tom Ivar Myhre, reprezentujący kierownictwo BackeGruppen, jak i Lars Mamen, wypowiadający się jako przedstawiciel pracowników, uważają, że dwustronny dialog w kwestii systemu płacowego przebiega dobrze.
- Szefostwo koncernu chce potraktować zagadnienia wynagrodzeń dla pracowników wynajętych poważnie, a my spotkaliśmy się ze zrozumieniem dla naszych argumentów - zapewnia Mamen.
– Mamy zdolnych i jasno wyrażających się związkowców, a realna współpraca z nimi przynosi najlepsze rezultaty - podkreśla Myhre.
Mamen mówi, że obie strony zgadzają się w kwestii protokołu, który stwierdza, że firma powinna przede wszystkim opierać się o swoich własnych, stałych pracowników. Jeśli własnych pracowników będzie za mało, należy najpierw wynajmować fachowców od innych dużych firm działających w branży lub z innych spółek należących do koncernu BackeGruppen. Następnie, jeśli okaże się to niewystarczające, można skorzystać z pracowników wynajętych od jednej z trzech wstępnie wytypowanych agencji zatrudnienia.
Protokół ten nie został jeszcze podpisany, ale kierownictwo i związkowcy są zgodni, co do jego treści.
Koncern BackeGruppen zatrudnia na stałe 1000 osób, w tym 600 pracowników wykwalifikowanych. Do tego wynajmuje zazwyczaj od 50 do 150 pracowników dodatkowych. W tej chwili pracowników wynajętych jest więcej, niż zwykle, ponieważ spółki należące do koncernu realizują duże projekty jednocześnie. |
Źródło: Frifagbevegelse
To może Cię zainteresować
05-03-2013 17:43
0
0
Zgłoś
05-03-2013 17:17
0
-1
Zgłoś
05-03-2013 17:14
1
0
Zgłoś
05-03-2013 16:51
0
-1
Zgłoś
04-03-2013 22:44
1
0
Zgłoś
04-03-2013 22:10
0
-1
Zgłoś