21

Foto: stock.xchng |
W regionie Oslo w ciągu najbliższych 40 lat trzeba będzie wybudować ponad 300 000 nowych mieszkań i domów. Władze miejskie starają się jak najlepiej to zaplanować, ale borykają się z wieloma problemami, w tym kadrowymi.
Na pewnej działce w gminie Ski zaplanowano budowę 328 nowych mieszkań, ale cały projekt jest poważnie zagrożony, ponieważ gmina nie jest w stanie znaleźć inżynierów, którzy by nim pokierowali.
Coraz więcej reportaży w prasie norweskiej traktuje o olbrzymich potrzebach Norwegii w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego, a także o tym, jak źle Norwegia jest przygotowana, by potrzebom tym sprostać.
Brakuje około 16 000 inżynierów. 75% gmin deklaruje, że ciężko im znaleźć wykwalifikowanych inżynierów, a zdecydowana większość obawia się, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej.
A projekty budowlane w dużych miastach czekają w kolejce... Zwłaszcza w Oslo, które jest obecnie najdynamiczniej rozwijającą się europejską stolicą. I nie chodzi tylko o same mieszkania. Rozbudowy wymaga też sieć drogowa i koleje.
Nie ma jednego prostego przepisu, który pozwoliłby zasypać przepaść pomiędzy potrzebami branży budowlanej, a szczupłymi zasobami kadrowymi w postaci inżynierów. Trzeba podjąć wiele działań jednocześnie.
Minister ds. badań i szkolnictwa wyższego, Tora Aasland, zaprzecza, jakoby rząd prowadził w tym względzie zbyt pasywną politykę, ale faktem jest, że w ciągu ostatnich pięciu-sześciu lat liczba absolwentów kierunków technicznych nie zmieniła się.
Aasland ma naturalnie rację, mówiąc, że nie da się zmusić młodzieży do wybierania studiów na kierunkach, które ich nie interesują i w dziedzinach, w których nie przejawiają uzdolnień. Jednak można zacząć mocniej motywować młodych do wybierania zawodów, na które jest zapotrzebowanie, chociażby poprzez system stypendialny.
Poza tym na pewno nie obejdzie się bez podniesienia pensji inżynierów zatrudnianych przez państwo i gminy, tak, by sektor publiczny mógł skuteczniej konkurować o fachowców z sektorem prywatnym.
Władze norweskie muszą również zrobić lepszy użytek z możliwości, jakie daje wolny rynek w Europie. Jeśli chodzi o imigrantów, statystyki wciąż zdominowane są przez Szwedów i Polaków, ale w ubiegłym roku po raz pierwszy dało się zauważyć znaczący wzrost przypływu imigrantów z krajów Europy Południowej, najciężej dotkniętych kryzysem, czyli z Grecji, Hiszpanii i Włoch.
Wyższe wykształcenie i praktyczne umiejętności nie stanowią już w Europie pewnego klucza do rynku pracy. Miliony ludzi kształci się na bezrobotnych i coraz więcej ekspertów obawia się, że obecne pokolenie Europejczyków będzie „straconym pokoleniem".
Nikt nie twierdzi, że kolejka bezrobotnych inżynierów czeka gotowa, by wyjechać do Norwegii. Jednak wiele spośród osób, które przybyły z Południowej Europy, posiada wyższe wykształcenie. Dlaczego zatem inżynierowie i „ścisłowcy" nie mieliby na jakiś czas poświęcić swych sił i umiejętności Norwegii, zamiast borykać się z bezrobociem u siebie?
Umowa EOG czyni Norwegię krajem otwartym. Tylko od norweskich władz zależy, czy wykorzystają to z pożytkiem i dla dotkniętych kryzysem Europejczyków, i dla norweskiego społeczeństwa.
Źródło: Aftenposten
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
13
16-02-2012 15:17
0
0
Zgłoś
16-02-2012 15:13
0
0
Zgłoś
16-02-2012 09:57
0
0
Zgłoś
16-02-2012 08:53
0
0
Zgłoś
16-02-2012 08:35
0
0
Zgłoś