
Sąd w duńskim Lyngby wydał wyrok nakazujący kopenhaskiemu przedsiębiorcy Andersowi Moesgaardowi zapłatę 700 000 koron duńskich podatku za pracowników z Polski. Moesgaard broni się twierdząc, że nie byli to jego pracownicy, lecz pracownicy podwykonawcy.
Sprawa dotyczy Danii, ale piszemy o niej, gdyż podobne sytuacje zdarzały się i nadal zdarzają w Norwegii.
Chodzi mianowicie o sytuację, gdy firma norweska czy duńska zatrudnia – przynajmniej oficjalnie – polską firmę jako podwykonawcę do wykonania zlecenia, podczas gdy w rzeczywistości wynajmuje od niej pracowników i sama kieruje ich pracami. Różnica jak chodzi o podatki jest taka, że w pierwszym przypadku, jeśli zlecenie nie trwa zbyt długo, firma polska i jej pracownicy powinni być opodatkowani w Polsce, natomiast w drugim przypadku pracownicy będą opodatkowani w kraju wykonywania pracy (Norwegii, Danii). Jeśli norweski lub duński urząd skarbowy uzna, że chodziło o wynajem (na podstawie stanu faktycznego, bo z umowy będzie wynikało, rzecz jasna, coś innego), opodatkowuje pracowników u siebie.
Sytuacje takie są bardzo nieprzyjemne dla pracowników, gdyż obydwa kraje domagają się od nich podatku i żaden nie chce tak łatwo zrezygnować. Omawiany poniżej przypadek duński jest o tyle ciekawy, że sąd nakazał zapłatę podatku pracowników pracodawcy, a nie samym pracownikom.
Podatkowy szok
Kopenhaski przedsiębiorca budowlany Anders Moesgaard był wielokrotnie krytykowany za wynajmowanie tanich pracowników z Polski do wykonywania remontów swoich nieruchomości. Również duńska skarbówka miała w związku z tym na niego oko.
Teraz jedna ze spółek Moesgaarda, Triple International, została skazana na zapłatę urzędowi skarbowemu około 700 000 koron tytułem niepotrąconych i niewpłaconych zaliczek na podatek dochodowy pracowników. Zdaniem sądu w Lyngby za zapłatę tych pieniędzy odpowiedzialna jest właśnie spółka.
Sam Anders Moesgaard tłumaczył, że prace wykonywał polski podwykonawca (ze swoją załogą), a nie jego pracownicy, nawet wynajęci, jednak nie przekonał ani urzędu skarbowego, ani sądu. Ich zdaniem przedsiębiorca po prostu zatrudniał Polaków i w takim układzie powinien był potrącać im z pensji zaliczki na podatek dochodowy.
Arcyciekawe rozstrzygnięcie
Dlaczego wyrok sądu jest tak ciekawy? Otóż dlatego, że zazwyczaj w takich sytuacjach skandynawskie skarbówki żądają zapłaty podatku od samych pracowników, gdyż dostali oni wynagrodzenie brutto, tyle tylko, że podatek został zapłacony nie w tym kraju, co trzeba.
Nakazując zapłatę podatku zleceniodawcy-pracodawcy, sąd w Lyngby jakby uznawał, że stawki, figurujące na umowach są stawkami netto. Generalnie nie powinien tego robić, ale o sprawie Moesgaarda wiemy skądinąd, że stawki wypłacane pracownikom polskim były niższe, niż obowiązujące w Danii, czyli wychodzi na to, że każąc płacić podatek pracodawcy, sąd załatwił za jednym zamachem kwestię dumpingu płacowego. Wydaje się to być trochę drogą na skróty, ale działa...
Odwołanie
Andres Moesgaard odwołał się od wyroku sądu w Lyngby. Przedsiębiorca podkreśla, że polska firma i polscy pracownicy zapłacili w Polsce podatki od dochodów uzyskanych w związku z wykonywanym dla niego zleceniem.
- Jeśli wyrok sądu w Lyngby zostanie utrzymany, będzie to oznaczać, że polscy pracownicy zostaną zupełnie niesłusznie zmuszeni do zapłacenia podatku zarówno w Danii, jak i w Polsce. Jeśli do tego dojdzie, trzeba będzie odwołać się do Trybunału UE.
Stary znajomy związków zawodowych
Anders Moesgaard kieruje swoimi firmami z Klampenborga nad Øresundem. Związkowcy odwiedzali już wcześniej jedną z jego nieruchomości w Kopenhadze i zgłaszali na policję, że nielegalnie pracuje tam sześciu Polaków. Inwestorem w tamtym przypadku była właśnie spółka Triple International, ta sama, przeciwko której zapadł wyrok w Lyngby.
Innym razem związki zawodowe pracowników budowlanych z Kopenhagi urządziły blokadę willi Moesgaarda w Klampenborgu, kiedy odkryły, że przedsiębiorca wykorzystywał pracowników budowlanych z Polski do prac w swoim ogrodzie.
Już drugi przypadek
Sprawa spółki Triple International to już drugi przypadek, kiedy sąd w takiej sytuacji nakazuje zapłatę podatku za pracowników pracodawcy. Poprzednio nastąpiło to w związku ze spółką Dan Meat z Hjørring, która otrzymała niedawno nakaz zapłaty około 600 000 koron duńskich podatku za wynajętych pracowników z Niemiec. Wygląda na to, że sprowadzanie pracowników z zagranicy i zatrudnianie ich na szemranych warunkach staje się w Danii ryzykowne – również dla pracodawcy. Jak będzie w Norwegii?
Źródło: 3f.dk
To może Cię zainteresować
09-03-2012 07:48
1
0
Zgłoś