Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Praca w Norwegii

„Du, kom”: praca w Norwegii i relacje współpracowników

Kinga Kiani Ghalati

29 października 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
13
„Du, kom”: praca w Norwegii i relacje współpracowników

fotolia.pl - royalty free

Spokój, poczucie bezpieczeństwa i godności ludzkiej. Wszyscy się uśmiechają, a za plecami donoszą.

Du, kom

Wielu z nas bardzo ceni sobie pracę w Norwegii. I nie chodzi tu wyłącznie o aspekt finansowy, który, nie ma co ukrywać, jest kluczowy. Ci, którzy zasmakowali pracy w Polsce, a szczególnie osoby posiadające doświadczenie pracy w korporacji, cenią sobie zupełnie coś innego. To spokój, poczucie bezpieczeństwa i godności ludzkiej.
- Pracowałam przez osiem lat w korpo w Warszawie. Kochałam moją pracę, ale jednak ostatnia firma to był horror – wspomina Karina, trzydziestotrzylatka z doświadczeniem managera. – Zaczęło się wspaniale. Dobra jak na polskie warunki pensja. Własne zadania, środowisko biznesowe. Jednak już po upływie pierwszego miesiąca zrozumiałam, dlaczego na moim miejscu pracowało aż osiem osób w ciągu czterech miesięcy!
Mobbing w klasycznej formie, wyśmiewanie wykształcenia uniwersyteckiego, ubrania, reakcji i emocji. Ludzie po prostu odchodzili po dwóch tygodniach na skraju załamania lub mówiąc szefowej wprost o jej bezczelności.
Karina wytrzymała rok, tylko ze względu na dochody. Po kolejnym akcie mobbingu, tym razem nagranego i zgłoszonego, gdy okazało się, że sprawa została zręcznie zatuszowana, złożyła wymówienie. Wyjechali z mężem do Norwegii. Oboje, pracując dużo poniżej swoich kwalifikacji, cenią sobie stabilność, brak hierarchii personalnej, a przede wszystkim traktowanie ludzi z szacunkiem.
- Oczywiście, kiedy zacząłem pracę jako pomocnik w szpitalu, początkowo strasznie się denerwowałem, gdy zwracano się do mnie słowami: „Du, kom!” – mówi mąż Kariny, Piotr. - Po polsku to przecież mniej więcej: „Ej Ty, chodź!” To poniżające i niekulturalne. Dopiero potem zauważyłem, że oni po prostu się tak do siebie zwracają. Niby różnica kulturowa, ale nadal mnie to razi – kręci głową Piotr.

Lubię cię, więc donoszę

W większości firm i innych miejsc pracy w Norwegii funkcjonuje też zwyczaj raportowania całego dnia oraz składania sprawozdania na temat pracowników. Fakt ten ogromnie stresuje większość Polaków, budzi też sporą niechęć i zaburza relacje.
- Ja wiem, że tu jest inny kraj. Wbijano mi do głowy, abym nie myślał w Norwegii polskimi kategoriami. Ale dorastałem w Polsce i te reakcje są niezależne ode mnie – mówi Darek, pracownik budowlany. - Czuję się, jakbym codziennie musiał zdawać egzamin. I to jeszcze działa tak, że wszyscy się uśmiechają, a za plecami piszą, że ten czy tamten coś skopał – obrusza się mężczyzna.
Specyfika pracy w Norwegii rzeczywiście jest inna. Luźna atmosfera, szef jest współpartnerem, a nie panem i władcą. Ale...
Na porządku dziennym w norweskich miejscach pracy jest codzienne raportowanie niedociągnięć i błędów popełnionych przez pracownika. A że raporty piszą wybierani co dzień liderzy danego dnia, często jest tak, że kolega „donosi” na kolegę.
- Współpracownicy są bardzo życzliwi i uśmiechnięci. Ten uśmiech jest wręcz wszechobecny – dzieli się wrażeniami Robert, pielęgniarz. - Dopiero na drugi dzień dowiadujesz się o tym, że zrobiłeś coś niepoprawnie. Nikt nie robi z tego afery, ale dla mnie to jest strasznie dziwne. Zamiast zwyczajnie podejść, jak kolega do kolegi, i wyjaśnić o co chodzi, zatacza się koło. Pisze się raport, który czyta ktoś z góry, potem wysyła do ciebie kolejną osobę, która z serdecznością zwraca uwagę na błąd. Dla mnie to zakręcone i zwyczajna strata czasu. Takie niedociągnięcie można by naprawić w ciągu kilku minut – dziwi się Robert.
- Norwedzy cenią sobie punktualność – mówi Asia, pielęgniarka. - Ja to rozumiem, ale z drugiej strony absolutnie nikt się nie denerwuje, jak autobusy się spóźniają. Pełny relaks na przystanku, a u nas... sami wiecie – śmieje się dziewczyna.

Śmiech ponad wszystko

W Norwegii z reguły pracuje się nieśpiesznie, jest w pracy czas na śniadanie czy lunch. Można usiąść i porozmawiać ze współpracownikiem czy nawet szefem. I jest czas, aby się śmiać. Bardzo dużo śmiać.
- Pracuję w szpitalu w Oslo – mówi Daria. Panuje tu bardzo dobra atmosfera, ale, jak ja to mówię, czasem aż za dobra. Pacjenci czekają po godzinie na przyjęcie. Telefony na recepcji dzwonią czasem do dziesięciu minut, bo pielęgniarki rozmawiają i chichoczą. Mnie jest czasem nawet głupio, bo na korytarzu pacjenci źle się czują, coś ich boli, a tam z kantorka te śmichy – chichy.
Wszystko jednak funkcjonuje, zdaje się, jak należy. A że czasem na wydanie jakiegoś dokumentu trzeba poczekać kilka tygodni, mimo, że wystarczy złożyć jeden podpis. Cóż, takie realia. A śmiech zalecają nawet lekarze, wypisując paracetamol na prawie każde schorzenie. W końcu nie zaszkodzi, a pomóc może.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Tomasz Kulpa

30-12-2016 14:32

W Londynie tez przepisuja Paracetamol na wiele dolegliwosci poniewaz zwykle nie wiedza na 100% co Ci dolega

Cortez1 N

23-12-2015 17:50

Ewangelia wg. MojaNorwegia + potakiwacze : pracowałam w korpo, pełniłam ważną funkcje, byłam zestresowana - przyjechałam do N i podkładam kaczki do srania w szpitalu. Jestem szczęśliwa...
Pracowalem w banku, tu jestem smieciarzem. Jestem szczęśliwy...
------
Po co wciskac takie idiotyzmy normalnym ambitnym ludziom, którzy wpadli do N na chwilę zarobić i wrócić potem do Ojczyzny.

Dorota Hansen

31-10-2015 10:53

Moze nie na temat, ale taka mala dygresja

W szkole sredniej musialam mowic do nauczyciela "panie profesorze". To pamietam do dzisiaj i widze, ze jest to typowa polska potrzeba podkreslania swojego stanowiska, statusu i pielegnowania swego ego.

Pamietam rowniez wielka potrzebe pieczatkowania wszystkiego pieknymi pieczatkami z tytulami np: kier. mgr inz XY, dyrektor doc. hab NM itp.

Zycie w Norwegii jest na szczescie prostsze. No i uzywa sie mniej tuszu w pieczatkach, ktore sa krotsze.

Jan .

31-10-2015 08:56

Jest jak jest i tyle. Nalezy podkreslic jedno stwierdzenie z tresci artykulu: ze jednak wszystko funkcjonuje...

Moi kochani, w Norwegii cos tak kuleje i jest niedoskonale, w Polsce tez cos tam w srodowisku pracy kuleje i jest niedoskonale (czyli w tej kategorii remis) ale przynajmniej tutaj jest luz, spokoj, wszyscy usmiechnieci, bez paniki... A raportowanie nie jest donosicielstwem, tylko sluzy temu, zeby danemu pracownikowi pomoc i "podciagnac"... A wtedy wszyscy na tym zyskaja.

Tutaj nikt nie jest ogarniety mania srubowania norm, wyciskania z pracownika siodmych potow... No chyba ze w niektorych firmach budowlanych czy sprzatajacych... Ale zauwazcie, ze w takich "obozach pracy" z reguly szef szefem, ale gdzies tam w zarzadzie siedzi polaczek czy Rusek i to on wprowadza taka atmosfere. To my sami sobie zgotowalismy ten los i przywiezlismy te paranoje ze soba...

Polak ma to do siebie ze lubi narzekac (co tutaj jest nieakceptowane), lubi sie denerwowac (co tutaj jest nieakceptowane), lubi szukac winnych (co tutaj jest nieakceptowane). Polak za "powazne podejscie do obowiazkow sluzbowych" rozumie prace z potem na czole, zmarszczonym czole, ponad sily, w atmoswerze pospiechu i stresu... co tutaj traktowane jest jako... no moze nie przejaw choroby psychicznej, ale kogos takiego w zespole sie nie trzyma. Chocby nawet sam jedem robil wiecej niz 3 innych kolegow.

Bo nie to jest w pracy najwazniejsze zeby sie narobic. W naszej mentalnosci praca jest wszystkim a w miedzyczasie jesli znajdziemy chwile czasu wolnego to mozemy ja przeznaczyc na rodzine, hobby, rozrywke, slowem: na zycie. Zycie to w polskiej mentalnosci drobny przerywnik w pracy. Tutaj jest na odwrot: praca to TYLKO I WYLACZNIE przerywnik w zyciu, praca nie jest niczym wiecej, niz sposobem na pozyskanie srodkow do finansowania sobie zycia...

I jesli ktos tego nie zrozumie, to bedzie sie miotal, stresowal, bedzie usilowal "uczyc norwega" jak ma zyc i pracowac... A skutek jest taki, ze tam gdzie pracuje w ciagu ostatnich 3 miesiecy mielismy z 10 Polakow na okres probny. I zaden sie nie uchowal, z czego polowa poleciala juz po pierwszych 2 czy 3 dniach... Pomimo tego, ze byli to ludzie pracowici, ofiarni i niekiedy o duzo wyzszych kwalifikacjach niz szefostwo...

No i albo to zrozumiemy i zaakceptujemy, albo nie.

Josef Satan

30-10-2015 16:47

Asikhb napisał:
Mylenie sprawozdania z donosicielstwem to brak podstawowej wiedzy.

Ojtam, ojtam....polaczki sa przywykle do kapowania bezposredniego. Takie wymysly jak avviksrapport to wyzsza sztuka artystyczna. A polaczki przywykle do lecenia do szefa i obsmarowywania dupy kazdemu w nadziei podwyzki placy o 1 kr.
To co ty stracisz to ja pieciokrotnie zyskam. Taka jest codzienna modlitwa zawistnych wasaczy - Daj mi panie i odbierz jemu.

Nic dziwnego ze w cywilizowanych krajach polaczek to synomim idioty.

Joanna Kuchnicka

30-10-2015 15:33

Mylenie sprawozdania z donosicielstwem to brak podstawowej wiedzy.

jola f

30-10-2015 09:04

Wiesz iksinski, ludzie wyksztalceni umieja czytac i analizowac co autor ma na mysli, a glupie komentarze jak to bywa czesto nie temat raczej sa nie na miejscu.A jak narazie nikt w tych artykulach nie wspomina ze sa jakies niedociagniecia i ludzie umieraja na kazdym kroku. Wiec najpierw mysl , potem pisz.
pozdrawiam

iksiński igrek

29-10-2015 23:17

franczeska4 napisał:
[quote]Super artykul, ja tez pracuje w szpitalu jako pielegniarka i mam takie same obserwacje jak kolezanki, a do tzw konfidenctwa to chyba sie nigdy nie przyzwyczaje. Straszna to wada tych jakze ubogich emocjonalnie i kulturowo ludzi. Coz wszyscy Maja jakies hobby, oni donosza my sie nie szanujemy itd.[/quot ]


Więc gdy umiera pacjent lub dostaje poważnych komplikacji z powodu twojej pomyłki a koleżanka cię kryje , to twoim zdaniem jest Szacunek?

Jeśli ja odwale maniane z szalunkiem i przy betonowaniu ściana przewróci się przygniatając kogoś to też będzie Szacunek?

Gdyby to jednak twoje dziecko lub ktoś z bliskich odniósł jakieś szkody , to co wtedy byś powiedziała.
Szacunek czy donosicielstwo,wada czy zaleta?
Kto jest bardziej ubogi duchowo i kulturowo. Ten który przyczynił się że twój chłop wróca cały i zdrowy z pracy,czy ten który widząc przyczyne z powodu której twój stary ląduje w szpitalu udaje że nic nie widzi(przez szacunek oczywiście).

hei!sandokan

29-10-2015 22:00

Chyba mylicie raportowanie z oszczerstwem.Roznica;raportowanie -to info o bledach i niedociagniecia na stanowiskach pracy(zwyczajowo bez konsekwencji), oszczerstwo-to klamstwa.Czyli popelniacie bledy to trzeba przyjac to z pokora.Na klamstwa tylko bat...

jola f

29-10-2015 21:46

Super artykul, ja tez pracuje w szpitalu jako pielegniarka i mam takie same obserwacje jak kolezanki, a do tzw konfidenctwa to chyba sie nigdy nie przyzwyczaje. Straszna to wada tych jakze ubogich emocjonalnie i kulturowo ludzi. Coz wszyscy Maja jakies hobby, oni donosza my sie nie szanujemy itd.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok