Polacy oskarżeni o kradzież wygrali proces z pracodawcą
Każdy z czworga pracowników otrzymał odszkodowanie w wysokości 350 tysięcy koron.
Wielu Polaków boi się zadzierać z norweskimi pracodawcami. Sytuacja, w jakiej znalazła się czwórka Polaków zatrudniona w dużym koncernie zajmującym się przetwarzaniem odpadów elektronicznych przeznaczonych do recyclingu pokazuje, że warto walczyć o swoje prawa.
Pretekst do zwolnienia?
Problemy Polaków zaczęły się, gdy pewnego dnia pracodawca postanowił przeprowadzić kontrolę szafek pracowników. Firma miała prawo do przeprowadzania takich rutynowych kontroli, a pracownicy bez problemu dali dostęp do swoich szafek. Zupełnie nie przeczuwali, co wydarzy się później. Kilka dni po zdarzeniu, zostali wezwani na spotkanie, na którym wręczono im dyscyplinarne zwolnienia. Przyczyną miała być kradzież. Przedmiotem sporu stały się słuchawki ochronne, które znaleziono w szafkach pracowników.
Na sali produkcyjnej bywa głośno więc zgodnie z przepisami BHP każdy ma prawo do korzystania ze sprzętu ochronnego. W firmie zatrudniającej ok. 80 pracowników nie dla każdego wystarcza słuchawek ochronnych lub są one w złym stanie technicznym. Jedną z partii towaru przeznaczonego do recyklingu stanowiły słuchawki ochronne. Dla pracowników było oczywiste, iż w firmie panuje zasada zerowej tolerancji dla kradzieży. Słuchawki ochronne, o których kradzież pracownicy zostali oskarżeni zostały przez nich jednak znalezione na stanowiskach specjalnie wyznaczonych w firmie na składowanie sprzętu BHP.
Po tym jak słuchawki ochronne, które nie powinny były znajdowac się poza salą produkcyjną, zostały znalezione w szafkach pracowników. Pracodawca założył, że sprzęt został skradziony. Kradzież jest poważnym oskarżeniem, a pracownicy uznali, że nie zgadzają się z zarzutami pracodawcy, a zwolnienia były bezpodstawne. Sprawą zajął się polsko-norweski adwokat Sebastian Garstecki z kancelarii Advokatfirma Garstecki, który udowodnił, że zwolnienia były bezpodstawne i wywalczył przywrócenie do pracy i odszkodowania dla pracowników.
Kontekst i interpretacja przepisów okazały się kluczowe do rozwiązania sporu. Pracodawca wiedział wcześniej o tym, że słuchawki służą pracownikom podczas pracy. Nie używali ich do celów własnych, nie zamierzali na nim zarobić oraz nie korzystali z nich w domu, a podczas wykonywania pracy.
Wypowiedzenie to ostateczność
Pracodawca nie zrobił nic w kierunku wyjaśnienia sytuacji. Pracownicy zostali postawieni przed faktem dokonanym, nie mieli możliwości złożenia wyjaśnień, rozmowy z przełożonym o zaistniałej sytuacji. Wypowiedzenie z adnotacją o kradzieży, które powinno być ostatecznością, zostało im wręczone z dnia na dzień.
Zapytaliśmy obrońcę poszkodowanych, adwokata Sebastiana Garsteckiego o to, jak postępować w podobnych sprawach:
- Zanim pracodawca wypowie umowę pracownikowi, powinien wezwac go na spotkanie tzw. „drøftelsesmøte”. Podczas takich spotkaniach często okazuję się, że zarzuty wynikają z błędnej interpretacji faktów – tak jak w sprawie słuchawek ochronnych. Ta sprawa pokazuje ze nikt nie stoi ponad prawem. Udało się nam udowodnić ze nikt nie może być wyrzucony z pracy na podstawie nieprawdziwych oskarżeń i nawet po upływie roku, można uzyskać utraconą pracę i zwrot utraconych dochodów.
Każdy ze zwolnionych był wieloletnim pracownikiem firmy i nie sprawiał wcześniej problemów. Udało nam się skontaktować z jednym z poszkodowanych. Zapytany o to dlaczego postanowił walczyć o swoje prawa w sądzie, odpowiada:
- Cała sytuacja zdarzyła się z dnia na dzień. W Norwegii mam rodzinę, pracuję i płacę podatki, dlatego byłem zbulwersowany i nie mogłem sobie pozwolić na takie traktowanie.
Pracownicy walczyli prawie rok o udowodnienie swojej niewinności. Łączna suma odszkodowania wyniosła ponad milion koron.
To może Cię zainteresować
18-11-2014 09:07
0
0
Zgłoś
17-11-2014 23:49
0
0
Zgłoś
17-11-2014 10:02
0
0
Zgłoś
17-11-2014 08:14
0
0
Zgłoś
16-11-2014 22:29
2
0
Zgłoś
16-11-2014 22:01
3
0
Zgłoś