Nieudany remont kosztował właścicieli dodatkowe 640tys. NOK

Kupili mieszkanie za ponad milion koron, a po kilku dniach zastali w nim wszechobecną wilgoć i pleśń. Pośrednik umywa ręce, a ubezpieczalnia wypłaca tylko niewielką kwotę pieniędzy.
Mieszkanie za prawie 2 miliony
Czterdziestoletnia matka małego dziecka od jesieni 2012 roku jest szczęśliwą właścicielką mieszkania wartego 1.850.000 koron, znajdującego się w Linderud w Groruddalen. Niestety, szczęście nie trwało długo.
Linderud / maps.google.com
Wilgoć i pleśń
Już po kilku dniach spędzonych w nowym mieszkaniu okazało się, że pod kuchenną podłogą znajduje się wilgoć. Po dokonaniu tego odkrycia kobieta zatrudniła rzeczoznawcę, który stwierdził, że problemem jest nie tylko podłoga w kuchni. Wilgoć była obecna w całym mieszkaniu, głównie w ścianach.
Linderud / wikipedia.org
Remont na własny koszt
Powodem zawilgocenia mieszkania była łazienka, którą siedem lat wcześniej odnowił poprzedni właściciel. Remont został przeprowadzony w bardzo niefachowy sposób, co spowodowało, że woda rozprzestrzeniała się także w innych pomieszczeniach.
Nowa właścicielka zdecydowała się na wynajęcie firmy remontowej, która miała doprowadzić mieszkanie do stanu używalności. Podłogi musiały zostać wymienione, a tynk z części ścian skuty i położony na nowo. Z powodu niespodziewanego remontu, przez pięć miesięcy rodzina musiała mieszkać u rodziny i znajomych.
Pośrednik umywa ręce
Koszt remontu mieszkania zaskoczył właścicieli – rachunek wyniósł ponad 600 tysięcy koron. Do zapłaty właściciele zobowiązali firmę pośredniczącą w kupnie mieszkanie. Pośrednicy odmówili uregulowania tej kwoty, a sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Oslo.
Sąd Rejonowy w Oslo / wikipedia.org
Sąd nie udowodnił winy sprzedającego
Sąd uświadomił kupujących, że sprzedający powinien zdawać sobie sprawę z problemu, jakim jest wilgoć i pleśń, ponieważ mieszkał w tym mieszkaniu przez jedenaście lat. Nowi właściciele przyznali, że zapach w pomieszczeniach zdradzał nieco sytuację. Podkreślają oni również, że zły stan mieszkania wynika nie z faktu, że łazienka była stara, ale z tego, że remont przeprowadzony został przez niewykwalifikowanych robotników.
Ubezpieczenie
Właściciele domagali się 400 tysięcy koron od firmy ubezpieczeniowej. Ubezpieczalnia prezentuje jednak konkretne argumenty: mieszkanie zostało sprzedane w „stanie takim, w jakim zastał je kupujący” i na tej podstawie nie ponosi żadnej odpowiedzialności za szkody i ewentualny remont. Firma utrzymuje także, że poprzedni właściciel nie wiedział o pleśni i wilgoci oraz nie starał się zataić wycieku wody. Pośrednik twierdzi również, że kupujący wiedział na co się decyduje i od początku wiadomo było, że lokal wymaga prac modernizacyjnych.
wilgoć / wikipedia.org
Sprzedający nie oszukał
Po dokładnym przeanalizowaniu sprawy i oględzinach mieszkania, sąd doszedł do wniosku, że nie ma dowodów, które przemawiają za winą sprzedającego. Nie można udowodnić, że poprzedni właściciel wiedział o usterkach i celowo sprzedał mieszkanie w stanie gorszym, niż przedstawił nabywcy.
Tylko 120tys NOK
Do kosztów remontowych należało także doliczyć 120 tysięcy koron – tyle kosztowało wynajęcie profesjonalnego rzeczoznawcy. Co prawda, nowi właściciele otrzymali od ubezpieczalni 180 tysięcy koron na wynajęcie rzeczoznawcy, żadne inne koszty nie zostały jednak uwzględnione – ani remontowe, ani te związane ze znalezieniem innego lokum na czas renowacji.
Źródła: osloby.no / wikipedia.org / maps.google.com
Zdjęcie slajderowe: finn.no

To może Cię zainteresować