Praca i pieniądze
Droższe permitteringi
1

Od 1. stycznia 2014 pracodawca musi zapłacić za 20 pierwszych dni pracownika na przestoju (permitteringu). Firmy załamują ręce i ostrzegają, że może to doprowadzić do fali zwolnień.
Jak diabeł z pudełka
O zmianach, dotyczących okresu permitteringu, przez który pieniądze wypłaca pracodawca (norw. arbeidsgiverperioden) pisaliśmy już na początku bieżącego roku (tutaj ). Od 1 stycznia okres ten wydłużył się dwukrotnie: z dziesięciu do dwudziestu dni. Jak się okazuje, zmiana ta została wprowadzona nagle i bez ostrzeżenia, a firmy oraz organizacje rynku pracy były na nią zupełnie nieprzygotowane.
Permittering będzie nieopłacalny
- Dwukrotne wydłużenie okresu pracodawcy sprawi, że wysłanie pracownika na permittering stanie się tak drogie, iż praktycznie nie będzie żadną alternatywą wobec wypowiedzenia - mówi Jon Sandnes, szef organizacji firm z branży budowlanej, Byggenæringens Landsforening (BNL). BNL, wspólnie z Główną Organizacją Gospodarczą (NHO), czyli największym zrzeszeniem pracodawców w Norwegii, a także z wieloma związkami zawodowymi zrzeszonymi w centrali LO będzie starał się o zmianę tych przepisów w zrewidowanym budżecie.

foto: flickr.com
Zwolnienia i utrata cennych kompetencji
BNL otrzymał od zrzeszonych firm wiele jednoznacznych sygnałów: - Wiele osób może stracić pracę, a firmy kompetentnych i doświadczonych pracowników. Jeśli mamy stawić czoła wyzwaniom przyszłości, mając do dyspozycji ekipy wykwalifikowanych fachowców, firmy muszą mieć zachętę do zatrzymywania u siebie zatrudnionych na stałe pracowników nawet w okresach, kiedy jest mniej zamówień. To przecież jasne, że w okresach dobrej koniunktury z permitteringów w zasadzie się nie korzysta - relacjonuje Sandnes. - Rząd chciałby poszerzenia możliwości zatrudniania na czas określony i takie właśnie będą efekty, jeśli wysłanie pracownika na przestój będzie dla firmy dwa razy droższe - dodaje sekretarz centrali związkowej Fellesforbundet, Steinar Krogstad.
Minister działa z zaskoczenia
Zmiany w zasadach dotyczących permitterowania zostały wprowadzone do budżetu bez wcześniejszych zapowiedzi. Cała branża została tym totalnie zaskoczona. Za zmianę przepisów odpowiada minister pracy i polityki socjalnej Robert Eriksson (Frp). Co ciekawe, podczas kryzysu w 2009 roku opowiedział się on za ograniczeniem okresu, za który na permitteringu płaci pracodawca do zaledwie trzech dni. Po pięciu latach Eriksson wydłużył ten okres do dni dwudziestu. Związkowcy mają na ten temat wyrobioną opinię: - Populiści się nie przejmują. Potrafią zrobić zwrot o 180 stopni bez choćby grama wstydu - komentuje zjadliwie Steinar Krogstad z Fellesforbundet. Jego zastępca, Anders Skattkjær, uważa ponadto, że zmiany przepisów dotyczących permitteringu mogą stanowić dla firm jeszcze większą zachętę do wynajmowania pracowników od zewnętrznych agencji, a w najgorszym wypadku podkopać cały norweski model państwa dobrobytu, którego jednym z filarów jest zasada zatrudniania pracownika na stałe.

foto: flickr.com
Rząd liczy na to, że dzięki zmianie przepisów zaoszczędzi 82 miliony koron, które w przeciwnym wypadku musiałyby zostać wydane na wypłatę zasiłków dla bezrobotnych podczas permitteringu przez państwo. Ponadto, zdaniem rządu, zmiany uwolnią siłę roboczą i zwiększą elastyczność na rynku pracy. Sekretarz stanu w ministerstwie pracy i polityki socjalnej, Thor Kleppen Sættem (H), uważa, że zadaniem przepisów o permitteringu jest znalezienie właściwej równowagi pomiędzy potrzebami społeczeństwa w zakresie efektywnego wykorzystania zasobów ludzkich, a umożliwieniem pracodawcy uwolnienia się od zobowiązań płacowych w przypadku niespodziewanego i niedającego się przewidzieć braku pracy.
źródło zdjęcia sliderowego: flickr.com
Reklama

To może Cię zainteresować
4