Bazując na danych z SSB, norweskiego GUS-u, eksperci spodziewają się, że do 2018 roku bezrobocie osiągnie tu rekordowy poziom 5 proc.
Brak pracy to problem w całym kraju, jednak niektóre gminy borykają się z nim bardziej niż inne. To właśnie w tych lokalnych oddziałach NAV zostaną zatrudnione nowe osoby, których obowiązkiem będzie zajmowanie się sprawami bezrobotnych.
Jeśli poszukujący pracę są mobilni i elastyczni, to rynek pracy może się rozwijać - mówi Kjell Hugvik, kierownik ds. świadczeń w NAV.
Jego zdaniem rynek pracy nie jest w aż tak złym stanie, a ludzie mogą znaleźć zatrudnienie na własną rękę. Podkreśla jednak, że niepokojąco wzrasta liczba długoterminowych bezrobotnych.
To właśnie do nich kierujemy nasze wysiłki. Doradzimy im i pomożemy w poszukiwaniu pracy i znajdowaniu nowych możliwości na rynku - obiecuje Hugvik.
Bez pomocy ani rusz
Gmina Rogaland przeszła drogę od regionu z najniższym bezrobociem do jednego z tych z najwyższym. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2005 roku.
Potrzebujemy rąk do pracy, dlatego zatrudnimy w naszym biurze 20 osób, które będą zajmować się bezrobotnymi z sektorów, w których bezrobocie wzrasta najgwałtowniej - mówi Truls Nordahl, dyrektor oddziału NAV w Rogaland.
Gmina radzi sobie z problemem wyszukując swoim bezrobotnym pracę w innych gminach.
W wielu sektorach pracy są wolne miejsca. Musimy spojrzeć ponad granice gmin. W innych miejscach wzrasta zapotrzebowanie na pracowników i bezrobotny powinien rozważyć dojazdy do pracy przez jakiś czas - radzi Nordahl.
Nie tylko zawody mocno związane z branżą naftową są zagrożone. Eksperci z DNB Markets zapowiadają, że problemy mogą mieć również regiony i zawody, które mają niewiele wspólnego z wydobywaniem ropy.
Gospodarka Norwegii spowalnia. Zmniejszy się zapotrzebowanie na usługi hotelarskie, transportowe, konsultacyjne i adwokackie - mówi Kjersti Haugland z DNB Markets.
Źródła: e24.no
Zdjęcie frontowe: MN