1/7 pracowników w Norwegii nie dostaje dodatków za nadgodziny

A pół miliona osób pracuje więcej, niż na to zezwala kodeks pracy.
Miał dość pracy za darmo
Jedną z osób, które przez długi czas pracowały "za darmo" jest Pål Harr. Jak dziś wspomina:
- To była praca sprzedawcy, z bonusami za dobre wyniki, ale wynagrodzenie za ewentualne nadgodziny było wpisane w pensję. Mimo iż była ona dość wysoka, praca wymagała tak dużej ilości jeżdżenia, że koniec końców stwierdziłem, że to się nie opłaca.
Dzień pracy Harra często trwał 14 godzin, co sprawiało, że stawka godzinowa wynosiła średnio 208 koron przed podatkiem. Przez cały czas, który Harr przepracował dla tamtej firmy, nigdy nie udało mu się załapać na premię. W końcu po dwóch latach zdecydował się złożyć wypowiedzenie.
Ludzie z wyższym wykształceniem dostają mniej
Najnowszy raport Instytutu badań rynku pracy (Arbeidsforskningsinstituttet) pokazuje, że niewypłacanie dodatków za nadgodziny nie należy do rzadkości.
14% pracobiorców w Norwegii, czyli około 360 000 osób, nie dostaje za pracę w nadgodzinach ani wyższej pensji podstawowej, ani dodatku za nadgodziny, ani też nie mają prawo do dodatkowego czasu wolnego.
- To zaskakująco wysokie liczby - mówi naukowiec Instytutu, Ann Cecilie Bergene. - Ustawa o środowisku pracy (arbeidsmiljøloven) mówi wyraźnie, że pracownikowi należy się rekompensata za nadgodziny, jednak okazuje się, że w wielu przypadkach nie jest to przestrzegane.
Aż jedna czwarta wszystkich pracobiorców, czyli około 650 000 osób, nie wpisuje nigdzie przepracowanych godzin nadliczbowych.
- Niektórzy z nich mają rekompensatę za nadgodziny wpisaną w stałą pensję albo też mają ustalone, że odbierają nadgodziny jako czas wolny (norw. avspasering). Wiąże się to z tendencją na norweskim rynku pracy, by w umowie o pracę zapisywać, że w ciągu tygodnia pracownik ma wykonać określoną liczbę zadań, podczas gdy czas jaki to zajmie ma mniejsze znaczenie - wyjaśnia Bergene.
![]() |
Fot. Kevin Dooley/Flickr.com |
Sumienni pracownicy
Zaletą takiego rozwiązania jest bardziej elastyczny dzień pracy. Wadą, że pracodawca może zwiększyć ilość zadań, podczas gdy pracownik niekoniecznie za ich wykonanie dostanie więcej pieniędzy.
- To kwestia sumienności pracowników; z reguły zawsze znajdą sposób, by wykonać jakieś zadanie lepiej i zrobić w pracy więcej.
Jak pokazują badania, niezapisywanie nadgodzin zdarza się najczęściej w przypadku firm prywatnych oraz wśród pracowników z ponad czteroletnim wykształceniem wyższym.
Związek zawodowy Akademikerne, zrzeszający 178 000 pracowników z wyższym wykształceniem, podaje, że połowa jego członków nie dostaje wynagrodzenia za nadgodziny. Dodatków za nadgodziny nie dostaje 34% inżynierów zrzeszonych w NITO (Norweska Organizacja Inżynierów i Techników) i 65% magistrów ekonomii zrzeszonych w związku Econa.
![]() |
Fot. Paula M. Fitzgerald/Wikimedia |
Stanowiska niezależne - dodatki nienależne
Według związków zawodowych, wielu pracodawców unika płacenia dodatków za nadgodziny, proponując kandydatom do pracy kontrakty na tzw. "stanowiska niezależne", gdzie dodatki za nadgodziny są niejako wpisane w pensję podstawową, a czas pracy nielimitowany.
- Nadużywanie kontraktów tego typu jest wyraźne. Wiele osób pracuje dzięki nim za psie pieniądze. Do tego kontrakty te zawierają często zapisy o karencji, które utrudniają zmianę pracy - mówi Per Christian Rogdar, adwokat Econy.
Jak wynika ze statystyk płacowych gromadzonych przez związek, na takich kontraktach pracuje jedna czwarta świeżo upieczonych ekonomistów i inżynierów.
- Ustawa mówi, że osoby takie nie są zatrudnione na stanowiskach kierowniczych, ale zajmują stanowiska kluczowe i odpowiedzialne i mogą same regulować zadania i czas pracy. Jest chyba oczywiste, że 25% pracowników zaraz po studiach, dla których jest to pierwsza praca, absolutnie nie spełnia tej definicji - mówi adwokat z NITO, Nina Rydne.
![]() |
Fot. LaurMG/Wikimedia |
Pół miliona osób pracuje za dużo
Ankieta Instytutu badań rynku pracy ujawnia również, że 14% norweskich pracobiorców, 360 000 osób, w praktyce nie przestrzega też przepisów o 40 godzinnym tygodniu pracy. Związkowcy uważają, że liczba ta jest jeszcze wyższa.
- Zauważyliśmy, że bardzo wiele osób odpowiedziało na to pytanie w ankiecie "nie wiem". Z naszego doświadczenia wynika, że wielu pracowników nie zna swoich praw i często ci, którzy odpowiadają, że nie wiedzą, w rzeczywistości pracują dłużej, niż prawo zezwala - mówi przewodniczący związku Akademikerne, Knut Aarbakke i dodaje, że w związku z tym związek szacuje, że zapewne aż pół miliona pracowników nie ma ustalonej górnej granicy czasu pracy.
Członkowie NITO kontaktują się ze związkiem najczęściej wtedy, kiedy są już kompletnie wyczerpani.
- Niektórzy z nich pracują dłużej niż 60 godzin tygodniowo, innych szefowie rugają np. za to, że nie są dostępni pod telefonem komórkowym kiedy idą do kina itp. Nie ulega wątpliwości, że takie coś jest wygodne dla pracodawcy, który ma za darmo wykonaną masę roboty, ale przepisy o czasie pracy ustanowiono w jakimś celu: mianowicie po to, by zapewnić wszystkim rozsądną równowagę pomiędzy pracą, a życiem prywatnym - podkreśla Nina Rydne.
![]() |
Il. Aungkars Shokunin/Wikimedia |
Elastyczność
Lars Jacob Hiim z Głównej Organizacji Gospodarczej (NHO) przyznaje, że coraz więcej pracodawców preferuje zatrudnianie pracowników na "stanowiskach wymagających szczególnej niezależności".
- Widzimy, że staje się to coraz bardziej rozpowszechnione, gdyż zarówno pracownicy, jak i firmy kładą większy nacisk na elastyczność czasu pracy. Bardziej liczy się to, by pewne zadania zostały wykonane, niż to w jakim czasie zostaną wykonane. Tak długo, jak długo brak dodatków za nadgodziny rekompensowany jest w postaci wyższego wynagrodzenia ogólnie, a stanowisko faktycznie jest niezależne, nie postrzegam braku płatnych nadgodzin jako problemu.
Hiim mówi też jednak, iż wiele firm sygnalizuje, że ustawodawstwo dotyczące "stanowisk wymagających szczególnej niezależności" jest niejasne.
- Dwie z trzech zrzeszonych w NHO firm uważa, że przepisy dotyczące tego, kogo może objąć definicja pracownika niezależnego są mało klarowne. To unaocznia potrzebę doprecyzowania prawa.
![]() |
Fot. Zanpei/Flickr.com |
Rząd zajmie się czasem pracy
Rząd rozpoczął już prace, mające na celu wprowadzenie w życie postulatów rządzącej koalicji na temat czasu pracy.
- Powołamy grupę roboczą, która przeanalizuje najefektywniejsze sposoby wykorzystania posiadanej przez Norwegię siły roboczej w nadchodzących latach. Jednym z tematów, którymi zajmie się grupa, będzie naturalnie również kwestia tego, kto ewentualnie mógłby zostać wyłączony spod postanowień dotyczących czasu pracy - zapowiada sekretarz stanu w ministerstwie pracy i polityki socjalnej, Kristian Dahlberg Hauge.
Źródło: Aftenposten
Zdjęcie nagłówkowe: DasWortgewand/pixabay
To może Cię zainteresować
19-02-2014 00:02
3
0
Zgłoś
18-02-2014 22:08
1
0
Zgłoś
18-02-2014 22:03
2
0
Zgłoś
18-02-2014 21:47
1
0
Zgłoś
18-02-2014 21:38
2
0
Zgłoś