Wiemy już gdzie i po co pojedzie prezydent Duda

Prezydent Duda zdradził wreszcie plan swoich zagranicznych wizyt. W ciągu pierwszych 100 dni urzędowania odwiedzi 30 miejsc poza Polską. Z kim i po co się spotka?
Estonia, Berlin, Londyn, Nowy Jork, Węgry, Rumunia i Chiny - tak będzie wyglądał początek kalendarza nowego prezydenta Polski.
Podczas rozpoczynającej trasę wizyty w stolicy Estonii prezydent będzie zabiegał o umieszczenie w Polsce większej liczby żołnierzy NATO - podała agencja Reutera, powołując się na źródła w Pałacu Prezydenckim. Wizyta w Tallinie ma się odbyć 23 sierpnia, czyli w rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow z 1939 roku. Ma być gestem poparcia dla nowych członków UE i NATO i wyrazem solidarności Polski z krajami bałtyckimi w obliczu "odradzającego się postsowieckiego imperlializmu" Rosji.
28 sierpnia prezydent odwiedzi z kolei Berlin, gdzie spotka się z kanclerz Angelą Merkel, a 15 września Londyn. Pod koniec września poleci do USA, gdzie spotka się z prezydentem Barackiem Obamą. Weźmie tam także udział w 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.
"Chciałbym, aby w ciągu pierwszych 100 dni udało się wskazać na najważniejsze międzynarodowe wektory mojego działania, zarówno w przestrzeni środkowoeuropejskiej, największych krajów Unii, jak i globalnej" - prezydent powiedział w wywiadzie z PAP.
Polska państwem frontowym
Jakie będą to wektory? Wiadomo już, że prezydent Duda opowiedział się za stałymi elementami systemu obrony NATO na terytorium Polski.
- Nie chcemy być strefą buforową. Chcemy stanowić prawdziwą wschodnią flankę Sojuszu - powiedział w opublikowanym w czwartek w "Financial Times" wywiadzie, w którym zarzuca NATO, że niewystarczająco broni swojej wschodniej granicy. Jedna mała jednostka sojuszu w Szczecinie to, zdaniem Dudy, za mało: na polskim terytorium powinny się znaleźć bazy sojuszu.
Nowy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch potwierdził dzisiaj w TOK FM, że Polska będzie naciskała na te bazy.
- Moim zdaniem stoimy trochę lepiej niż Rumunia. To co łączy nas z tym krajem i z Finlandią, to to, że jesteśmy państwem frontowym. Leżymy na tej linii, w której Unia Europejska i NATO graniczy bezpośrednio z Rosją.
Na pytanie, czy słuszne jest stwierdzenie, że Amerykanie pchają Europę do starcia z Rosją, Soloch odpowiedział:
- W tej chwili mamy do czynienia z gestami symbolicznymi, a one też mają swoje znaczenie. To był przejazd kolumny Amerykańskiej przez Polskę z krajów bałtyckich, ćwiczenia. Jeśli zestawimy liczbę żołnierzy ćwiczących z ćwiczeniami jakie odbywa Rosja w pobliżu naszych granic, to oczywiście te proporcje są nieporównywalne. Natomiast, czy to jest wyrazem agresji amerykańskiej?
Skłócanie Niemców z Rosją?
Od czasu wyborów zarówno prasa norweska jak i niemiecka zastanawiają się jak ostry będzie antyrosyjski kurs nowego prezydenta Polski. - NATO nie ma zamiaru dać się wciągnąć w wyścig zbrojeń, zapowiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg na spotkaniu ministrów obrony w czerwcu w Brukseli.

Nadchodzący szczyt Sojuszu, który odbędzie się w Warszawie w 2016 roku, będzie poświęcowy głównie tej kwestii - nawet jeśli Niemcy obawiają się, że taki ruch może sprowokować Moskwę, ustalono.
zdjęcie: flickr.com - Lukas Plewnia - Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)
To może Cię zainteresować
22-08-2015 23:47
3
0
Zgłoś
17-08-2015 23:44
0
-4
Zgłoś
17-08-2015 23:11
1
0
Zgłoś
17-08-2015 20:06
0
-3
Zgłoś