Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polityka

Sensacja w USA – Trump prezydentem. Norwegowie: „Idą niepewne czasy” [SONDA]

Piotr Szatkowski

10 listopada 2016 14:00

Udostępnij
na Facebooku
9
Sensacja w USA – Trump prezydentem. Norwegowie: „Idą niepewne czasy” [SONDA]

Donald Trump - 45. prezydent USA Gage Skidmore/Wikimedia na licencji CC 2.0

To już pewne – Donald Trump zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wynik zaskoczył nie tylko Amerykanów, ale także wielu mieszkańców Europy. Norweskie władze zadeklarowały chęć współpracy z przyszłą administracją USA, choć entuzjazmu w szeregach polityków nie widać. Mniej ważni wprost przyznają, że działania Trumpa będą trudne do przewidzenia. Zwykli Norwegowie zaś często powtarzają mniej lub bardziej uzasadnione zarzuty o seksizm, ksenofobię i nieetyczne działania.
Donald Trump został 45. prezydentem największej światowej potęgi – takie są fakty. Kandydat Republikanów zdobył co prawda mniej głosów od Hillary Clinton, lecz to Trump wygrał w większości stanów, co daje mu więcej tzw. głosów elektorskich. Trudno wśród norweskich polityków i zwykłych internautów o głosy zachwytu. Dominuje niepewność i obawy o przyszłość. Mimo tego władze Norwegii gratulują zwycięstwa Trumpowi, wyrażając nadzieję na dobrą współpracę.

„Trzymamy go za słowo”

Premier Norwegii Erna Solberg do wyboru nowego prezydenta USA podeszła z dystansem: – To prawda, że pojawiły się wypowiedzi, z którymi się nie zgadzamy, które stanowiły podstawę do krytyki. Trump wygłosił jednak przemówienie, w którym obiecuje, że będzie prezydentem dla wszystkich. Będziemy trzymać go za słowo.
Premier dodała także, że zamierza szybko rozpocząć dialog z nowymi władzami.

Czy cieszysz się z wyników wyborów w USA?
Tak
Nie
Jest mi to obojętne
Za wcześnie, by to ocenić
Głosuj
Wyboru na prezydenta pogratulował szef norweskiej dyplomacji, minister Børge Brende. Przyznał, że cieszą go słowa Donalda Trumpa, który zaraz po zwycięstwie podkreślił potrzebę pojednania podzielonego narodu.
– To duże wyzwanie, z którym Trump w najbliższym czasie będzie musiał się zmierzyć – dodał minister. Brende wyraził także nadzieję na dalszą współpracę USA z Norwegią i innymi europejskimi partnerami.
– Każda zmiana władzy powoduje powstanie nowej polityki kraju. Zobaczymy, jaką politykę będzie uprawiać Donald Trump.

O kontynuacji proamerykańskiej linii zapewniła natomiast minister finansów, Siv Jensen.

NATO czy Rosja?

Inny Norweg, były premier, a obecny sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego – Jens Stoltenberg – do gratulacji i nadziei na współpracę dołączył także zaproszenie do Brukseli:
– NATO pragnie zaprosić pana Donalda Trumpa na szczyt w Brukseli, który odbędzie się w przyszłym roku. Podkreślił także, że przywództwo USA jest wciąż kluczowe dla sojuszu.

Mniej lub bardziej kurtuazyjne gratulacje spływały zresztą ze wielu zakątków świata – od Japonii po Egipt czy Wielką Brytanię. Z pewną nadzieją o wyborze wypowiadają się rosyjskie władze, na czele z Władimirem Putinem. Rosjanie wierzą, że Trump będzie szansą na zmniejszenie napięć między obiema potęgami. Zapał studzi Cerkiew Prawosławna, przypominając, że dopiero bazując na owocach pracy będzie można wygłaszać sądy na temat Trumpa.

– Musimy uszanować wyniki – powiedział sekretarz generalny Rady Europy, Thorbjørn Jagland. – Naród przemówił. Wcześniej Jagland należał do grona najbardziej zażartych przeciwników polityki Trumpa, oskarżając go o podkopywanie demokracji.

„Świat staje się nieprzewidywalny”

Norweski Twitter pełen jest pesymistycznych wizji. Znalezienie pozytywnych opinii jest niczym szukanie igły w stogu siana. Jednym z tych, którzy dołączyli do grona krytyków, jest lewicowy polityk, Abid Raja. Stwierdził na swoim profilu:
„Żadne słowa nie opiszą tego, co zrobiło USA. Trump uzyskał władzę na 4 lata. Świat staje się nieprzewidywalny. Najdziksze rzeczy, o których opowiadał, mogą stać się rzeczywistością".
Ciężkie działa wytacza natomiast Erik Lunde:
„Trump – człowiek stosujący mobbing, rasista, męski szowinista – odwołał się do tego, co najgorsze w ludziach, a ludzie chętnie to przyjęli."

„Skorumpowana i wojownicza”

W mniejszości jawnie sprzeciwiającej się polityce Clinton znajduje się za to dziennikarz i literat Eirik Vold, który w wywiadzie dla Manifest Tidsskrift ostrzegał, że to kandydatka Partii Demokratycznej jest większym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Norwegii. Oskarża także norweskie media o „absurdalne relacjonowanie przebiegu kampanii". W artykule podkreślono także, że nie tylko prawica, ale też niektóre lewicowe środowiska na świecie, na czele ze szwedzką pisarką Kaisą Ekis Ekman czy filozofem Slavojem Žižkiem, ostrzegali przed wyborem „skorumpowanej i wojowniczej" demokratki. Podobnych głosów w norweskich mediach było jednak stosunkowo niewiele.
Niektórzy jednak podchodzą do sprawy z humorem, jak Marius Flå, który żartuje z kampanii Hillary Clinton:
„Jeśli czujesz, że wydajesz pieniądze na coś niepotrzebnego, możesz się pocieszyć, że Clinton wydała 10 miliardów, by oznajmić światu, że Trump jest idiotą".

Co z tymi sondażami?

Sondaże przedwyborcze w większości (poza ośrodkiem badawczym Rasmussen Reports i kilkoma pomniejszymi) przewidywały zwycięstwo Clinton, choć jak zaznaczano, jej przewaga topniała z dnia na dzień, by na moment przed wyborami prowadzić zaledwie 2-3 punktami procentowymi. To mniej niż granica błędu statystycznego. To kolejny cios dla wiarygodności ośrodków badania opinii. Podobnie myliły się brytyjskie sondażownie w sprawie Brexitu. Nie wiadomo, czy różnice powstają z powodu niewłaściwej metodologii badań, czy problemem są respondenci, którzy nie chcą ujawniać rzeczywistych poglądów. Można jednak się spodziewać, że w kolejnych ważnych sprawach ludzie nie będą już zupełnie ufać sondażom.

Nie zawsze najpopularniejszy wygrywa

Biznesmen zdobył 47,5 proc. głosów, o 0,2 proc. mniej od kandydatki Demokratów, Hillary Clinton. Prezydenturę Republikanom zagwarantowało bardziej równomierne rozłożenie głosów na Trumpa. To spowodowało, że zwyciężył on w większości stanów (ostatecznie prezydenta w USA wybiera kolegium elektorów, czyli reprezentantów poszczególnych stanów). To już czwarty taki przypadek w historii. Ostatnio sytuacja powtórzyła się w 2000 roku, kiedy w szranki stanęli George Bush i Al Gore. To Gore zdobył większą liczbę głosów, lecz Bush różnicą nieco ponad 500 głosów przejął jeden z najważniejszych „stanów wahających się" – Florydę, gwarantującą aż 29 elektorów. Tym razem podobnie, jak 16 lat temu, Trump wygrał w większości niepewnych stanów, co dało mu ostateczne zwycięstwo i fotel prezydenta.

Trzecie miejsce zajął kandydat Partii Libertariańskiej – Gary Johnson, który przekonał do siebie zaledwie 3 proc. amerykańskiego społeczeństwa (4 miliony głosów). Za nim uplasowała się Jill Stein z Partii Zielonych z ok. 1-procentowym poparciem.

Źródła: Twitter, NRK, Dagbladet, CNN, Russia Today
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


M N

12-11-2016 09:35

Kuba_W napisał:
I tak źle i tak niedobrze. Co tu dużo mówić, wybrali mniejsze zło.

W Polsce się nie udało .

forrestjohn Janek

11-11-2016 14:45

Zwycięstwo Trumpa może oznaczać odejście Ameryki od roli światowego rozsadnika idei tolerancjonizmu, multikulti i promowania wszelkiej maści zboczeń i odmienności w sferze obyczajowej. Ma to znaczenie niebagatelne, bowiem czy tego chcemy, czy nie, oczy całego świata wpatrzone są w Amerykę. Kraj ten wytycza niemal całej reszcie globu styl życia, kierunki rozwoju kultury i sztuki, mody oraz inne aspekty życia codziennego. Odejście od kulturowego nihilizmu, który toczy Amerykę od kilku dekad, może zatem okazać się zbawienne dla całego świata.

high octane

11-11-2016 13:55

Mozna powiedziec, ze amerykanski sen zycia na kredyt sie wlasnie skonczyl. Teraz zostanie zakasac rekawy i zaczac pracowac w fabrykach. Koniec z wymiana dolary za produkty z zagranicy. Rzesza ludzi uzaleznionych od pomocy spolecznej jest ogromna. To oni teraz najglosniej protestuja, ze im zabiora pienadze za nic nie robienia.

Milo jest popatrzec na ich twarze jak wrzeszcza na ulicy, ukazujac swoje niezadowolenie.

K T

11-11-2016 11:09

Jak to ladnie powiedziala LePen: Swiat lewicy sie konczy wlasnie upada, a nasz swiat on sie dopiero zaczyna

Czeka nas lepsza przyszlosc narody sie budza, szkoda tylko ze w Polsce jeszcze ludzie nie dostrzegli idei kapitalizmu.... ale kiedys tez sie obudza.

high octane

11-11-2016 01:05

Gdyby usa zaprzestaly forsowania bezsensownych wojen, ktorych i tak nie moga wygrac. To juz by bylo cos.

ohkarol

10-11-2016 21:41

W USA wladze maja sluzby specjalne a nie prezydent czy senat.

forrestjohn Janek

10-11-2016 16:39

Z konsekwencjami demokracji,najtrudniej jest się pogodzić obrońcom demokracji

Kuba Wiśniewski

10-11-2016 15:24

I tak źle i tak niedobrze. Co tu dużo mówić, wybrali mniejsze zło.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok