Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

11
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polityka

Norweskie okręty kontra rosyjskie rakiety balistyczne: tylko obserwacja i próba sił?

Maciej Janta

10 października 2016 13:26

Udostępnij
na Facebooku
Norweskie okręty kontra rosyjskie rakiety balistyczne: tylko obserwacja i próba sił?

Krążownik rakietowy wikimedia.org - PHC (NAC) JOHN KRISTOFFERSEN - public domain

Przez kilka ostatnich lat stan bezpieczeństwa w Europie drastycznie się zmienił. Kraje Zachodu zmagają się z plagą islamskiego terroryzmu, a państwa graniczące z Rosją boją się, że podzielą losy Ukrainy. Norweskie wojsko również bacznie przygląda się niedźwiedziowi z północy. Rosja z kolei szpieguje norweski sektor petrochemiczny.
Chociaż Europejczykom trudno w to uwierzyć, nasz kontynent stracił już na znaczeniu. Obecnie splotem słonecznym współczesnego świata jest Azja i… być może nadciągająca wojna amerykańsko-chińska. Eksperci są zgodni, że do takiego scenariusza przygotowują się oba mocarstwa. Siły Stanów Zjednoczonych jako hegemona topnieją, a ich pozycja jest kwestionowana przez nowe mocarstwo – Chiny. O powadze sytuacji świadczy m.in. raport wojskowego think-tanku Rand Corporation, zatytułowany „Wojna z Chinami”, który co prawda stwierdza, że wojna jest niewyobrażalna, to jednak najgorszy wariant jest realny.

Echo słychać w Europie

Według eksperta spraw międzynarodowych, doktora Jacka Bartosiaka, odprysk amerykańsko-chińskiego konfliktu interesów widać nawet w Europie. Obudziła się Rosja, której wpływy słabną, ale bez której nie da rozegrać przyszłej geopolitycznej układanki. Poprzez wojnę na Ukrainie chce pokazać, że jej armia wciąż się liczy i nie pozwoli, aby coś działo się bez jej zgody. Paradoksalnie Rosja wcale nie chce być wrogiem Ameryki, ponieważ gdyby Chiny stały się hegemonem, straciłaby dużo więcej. Dlatego Kreml przez różne posunięcia próbuje zrobić dobry „deal”.

Dlatego też jesteśmy świadkami wielu rosyjskich prowokacji, związanych przede wszystkim z naruszeniem przestrzeni powietrznej i wód terytorialnych państw sąsiednich. Najbardziej zaniepokojeni są bliscy sąsiedzi, którzy niegdyś należeli do rosyjskiej/sowieckiej strefy wpływów lub leżeli po prostu w granicach jej terytorium. Tymczasem na dalekiej północy toczy się gra o Arktykę i jej zasoby naturalne.

Norwegia a Rosja

Norwegia, choć nie tak zagrożona jak np. państwa bałtyckie, również bacznie przygląda się poczynaniom Rosji. Choćby ostatnio, kiedy jeden z największych związków operacyjnych rosyjskiej marynarki wojennej – Flota Północna – przeprowadziła testy rakiet balistycznych „Buława” na Morzu Barentsa. „Buława” to pocisk wystrzeliwany z okrętu podwodnego, który jest w stanie przenieść ładunki nuklearne na odległość ośmiu tysięcy kilometrów. Rosjanie dysponują więc potencjalnie groźną bronią, jednak jej próby nie wypadają zbyt pomyślnie – połowa z nich kończy się fiaskiem.

W ćwiczeniach nieopodal Norwegii z dwóch wystrzelonych rakiet jedna trafiła w cel, a druga uległa samozniszczeniu. Aby zbierać jak najwięcej informacji, Norwegowie wysłali w morze dwa okręty – Marjatę i Eger, odpowiedzialne za zwiad i wywiad elektroniczny. Jednostki śledziły okręt flagowy rosyjskiej marynarki wojennej Piotr Wielki wraz z eskortą. Ćwiczyło łącznie dwanaście okrętów i dziesięć jednostek wsparcia. Scenariusz zakładał strzelanie z rakiet przeciwokrętowych, odparcie ataku lotniczego oraz wspomniane już wystrzelenie dwóch rakiet „Buława”.
Okręt Marjata
Okręt Marjata
commons.wikimedia.org
Okręt podwodny Jurij Dołgoruki
Okręt podwodny Jurij Dołgoruki
commons.wikimedia.org

Baza na sprzedaż

Jeszcze niedawno wyglądało na to, że sielanka po upadku Związku Radzieckiego będzie trwać wiecznie. Przykładem tego jest choćby sprzedaż w prywatne ręce bazy wojskowej Olavsvern na północy kraju, leżącej nieopodal granicy z Rosją. Siedem lat temu rząd zdecydował, że jest już niepotrzebna i można zarobić na jej sprzedaży. I tak trafiła ona do milionera Gunnara Wilhelmsena, który zapłacił za nią prawie cztery i pół miliona euro i, jako prywatny właściciel, zezwolił na cumowanie rosyjskich jednostek badawczych, należących do rosyjskiej marynarki wojennej.

Rosjanie są również aktywni w przestrzeni powietrznej – latają blisko granic Norwegii. Liczba tego typu lotów systematycznie się zwiększa – w 2014 roku było ich prawie trzy razy więcej niż w 2005. Dwa lata temu doszło do poważnego incydentu, kiedy rosyjski MiG-31 gwałtownym manewrem zmusił do ucieczki norweskiego F-16, po tym jak para myśliwców została poderwana do przechwycenia formacji nowych bombowców Su-34, lecących wzdłuż wybrzeża. Norweska armia upubliczniła nagranie wideo, na którym widać zaistniały incydent.
Russian MIG-31 provokes Norwegian F-16
Oprócz jawnego manifestowania swojej siły, Rosja zaktywizowała swoje służby wywiadowcze. Według źródeł rządowych, Rosjanie zwiększają swoją aktywność szczególnie w Arktyce. Kierownictwo Politiets Sikkerhetstjeneste (PST), czyli norweskiej służby bezpieczeństwa informuje, że rosyjskich szpiegów interesuje przede wszystkim sektor petrochemiczny, dokładnie wydobycie ropy naftowej i gazu. Rosjanie podejmują też działania przeciwko politycznym decydentom.

Przebudzenie

Norwegowie zaczęli odbudowywać swoje zdolności obronne. Norweski rząd już zapowiedział program zbrojeń, który ma podnieść zdolności armii. Premier Erna Solberg tak tłumaczy decyzję o przeznaczeniu dodatkowych środków –na wojsko:

Niestety warunki geopolityczne zmieniły się w ostatnich latach znacząco i zmieniły się na gorsze. Mamy sąsiada, który jest coraz bardziej nieprzewidywalny, umacnia swój potencjał wojskowy i który zamanifestował swoją gotowość do wykorzystania siły militarnej jako narzędzia polityki." ~wPolityce.pl

Plan zakłada, że w ciągu następnych dwudziestu lat budżet obronny zostanie zwiększony o 1,5 miliarda euro. Dzięki temu Oslo będzie mogło zakupić między innymi 52 samoloty F-35 oraz okręty podwodne.
Minione lata przyniosły nam dużo zagrożeń, które miały już nie mieć miejsca w Europie. Jeszcze kilka lat temu na ukraińskich stadionach odbywały się mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a dzisiaj toczą się tam działania wojenne. Oczywiście Ukraina to nie Norwegia ani Polska, ale warto wobec tego przykładu przyjąć rozsądną postawę i z jednej strony nie dać się ponieść histerii, a z drugiej pamiętać o starej dobrej zasadzie Si vis pacem, para bellum (pol. Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny).
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok