Emigracjo wróć!

Czy po wyborczym sukcesie Andrzeja Dudy emigranci spakują walizki i wrócą do kraju? Norweskie Centralne Biuro Statystyczne (SBB) odnotowuje pierwsze sygnały o powrotach...
Polacy pakują walizki
Polacy, jedna z największych grup napływowych w Norwegii, w tej chwili najwyraźniej odpływa. W tym roku Norwegii przybyło 2600 Polaków, ale jednocześnie ubyło ich 900, informuje SBB. Czyżby skusiły ich wyborcze obietnice nowego prezydenta?
Przemek Rogala, producent videoblogu „Polakker i Norge” należy do tych, którzy zapuścili korzenie. Od czterech lat w Norwegii, w tym roku nabędzie prawo do głosowania w wyborach lokalnych. W polskich wyborach prezydenckich nie głosował wcale.
– Decyzję w sprawie wyboru prezydenta pozostawiam osobom mieszkającym w Polsce – wyjaśnia.
Poza zaangażowaniem w norweską demokrację Rogala zamierza głosować także w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale zapowiada, że nie weźmie udziału w nadchodzących wyborach parlamentarnych w Polsce.
Kosztowne obietnice
Rogala uważa, że Polacy zagłosowali nie tyle na Andrzeja Dudę, co przeciwko systemowi. Z taką diagnozą zgadzają się obserwatorzy w Polsce: Platforma Obywatelska osierociła swoich wyborców, którzy walnęli w końcu pięścią w stół i zagłosowali przeciwko wyalienowanej władzy. Zarówno prekariat, jaki i „prężni i młodzi” z wielkich miast odpłynęli w swoją stronę. A przecież wystarczyło dać im dach nad głową (żeby nie gniazdowali z rodzicami), zatrudnić na nieśmieciowych umowach (żeby mogli tworzyć rodziny i nie bać się harówki na emeryturze). Poza tym dobrze byłoby przewalutować kredyty we frankach, żeby ulżyć pechowym frankowiczom, bo nie są przecież sobie do końca winni sami.
Czy rzeczywiście wystarczyłoby? Przypomnijmy więc, co znalazło się w pakiecie wyborczych obietnic prezydenta-elekta:
„Jeśli zostanę prezydentem Rzeczypospolitej, przywrócę poprzedni wiek emerytalny”, zapowiedział na wstępie. Dalej: zmniejszenie stawki do 15 proc. dla mikroprzedsiębiorców, po 500 złotych na każde dziecko dla niezamożnych rodzin, i tyle samo na drugie i kolejne dla tych bogatszych. Podniesienie kwoty wolnej od podatku: „Na początku powinna ona wynosić przynajmniej 8 tysięcy złotych, a następnie trzeba stopniowo podwyższać”. No i na koniec definitywne „nie” dla euro. Pamiętamy jak podczas kampanii Andrzej Duda rozdawał ulotki z hasłem „Komorowski chce euro. Czy puszczą nas z torbami?”
W opałach franka
Ryszard Petru, ekonomista i założyciel stowarzyszenia NowoczesnaPL, zalążka nowej partii politycznej, która ma dać odpór kosztownym obietnicom, podliczył już koszt tych propozycji i straszy, że „pomysły Dudy, to w ekstremalnej wersji zapaść finansów publicznych”.
– Nie pamiętam kto był aż tak szczodry – mówił w Bankier.tv.
Pierwsze jaskółki zmian już jednak mamy. Wczoraj Związek Banków Polskich przedstawił swoją propozycję koła ratunkowego dla kredytobiorców walutowych, a związki zawodowe swoją - podwyższenia pensji minimalnej. W tym drugim przypadku chodzi głównie o feralnych frankowiczów, których banki namawiały do zaciągnięcia kredytu w szwajcarskiej walucie, nie informując precyzyjnie o ryzyku związanym z kursem walutowym.
Reakcja? Nie ma gazety, która nie wyśmiałaby pustego gestu bankierów. „Pozorowany gest banków wobec frankowiczów”, „Małym kosztem chcą załatwić frankowiczów”, piszą te największe, a Maciej Samsik z Gazety Wyborczej deklaruje wręcz, że banki powinny zdjąć z frankowiczów część ryzyka kredytowego nie dlatego, że ci nie radzą sobie oni ze spłatą rat, lecz dlatego, że sprzedały im kredyt, który okazał się „do normalnego kredytu trochę niepodobny”. Jeśli banki same nie zaproponują czegoś rozsądnego, to zrobią to za nie politycy, którzy niedługo dojdą do władzy, ostrzegają inni.
Czy Andrzej Duda rzeczywiście weźmie się z bankami za bary, wzmocni pozycję pracobiorców i indywidualnych konsumentów, ułatwi życie małym przedsiębiorcom, którzy być może chcieliby wrócić do domu, by rozpocząć działalność?
Czy pomoże euro?
A euro – pomoże emigrantom czy zaszkodzi?
– Gdyby w Polsce było euro, to emigranci mogliby wrócić, bo nie musieliby patrzeć na kurs złotego i zastanawiać się, czy w tej chwili opłaca im się powrót – twierdzi w rozmowie z Money.pl. prof. Marian Noga, były członek RPP.
Ekonomiści kuszą wizją, że dzięki europejskiej walucie zasiądziemy w końcu przy prestiżowym stoliku razem z bogatymi członkami strefy euro, ale krajowi konsumenci boją się, że ceny pójdą w górę, a ostrożni przedsiębiorcy nie chcą stracić korzyści eksportowych, które daje im słaba złotówka.
Czy za Andrzeja Dudy koszty i zyski wprowadzenia euro zostaną dokładnie policzone i przedyskutowane?
To se ne vrati …
Czy którekolwiek z tych postulowanych posunięć może skłonić Polaków do powrotu z zagranicy? Wielu wyjechało za chlebem, ale ludzie wyjeżdżają przecież z różnych powodów. Niektórzy już zapuścili korzenie i nawet jeśli niektórzy wracają, to tylko dlatego, że w ropodajnej Norwegii chwilowo lekki zastój.
A Wy, na jakich warunkach wrócilibyście do kraju? Puśćcie wodze wyobraźni!
zdjęcie: fotolia.com - royality free
To może Cię zainteresować
01-06-2015 23:13
0
0
Zgłoś
01-06-2015 20:07
0
0
Zgłoś
01-06-2015 17:27
3
0
Zgłoś