Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

4
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

12
Tłumaczenie kontrowersyjnego artykułu - Aftenposten


Aftenposten: "Polacy zostają na dobre
 Polakkene er kommet for a bli"
Foto: MN / iLogic News

"Polacy zostają na dobre - Polakkene er kommet for a bli". To tytuł piątkowej publikacji, dodatku dziennika Aftenposten, „A-Magasiniet." Wzmianka o niej została zamieszczona w portalu Moja Norwegia. Liczne pod nią komentarze wywołały burzliwą debatę wśród Polaków mieszkających w Norwegii. Dziś cały artykuł do przeczytania, po polsku.

Autor artykułu, Øivind Gulliksen Autor artykułu, Øivind Gulliksen, uważa, że wielu nowo przybyłych pracowników z Polski pozostanie w Norwegii na stałe. Obawia się, że ci, którym się nie powiedzie, stworzą nową podklasę społeczną, utrzymującą się z zasiłków i pomocy społecznej oraz przestępców.


„100 000  Polaków mieszka w Norwegii. Istnieje ryzyko, że ci, którym się nie powiedzie stworzą nową niższą klasę społeczną."


„Polacy przybyli kiedy potrzebowaliśmy pomocy, teraz wiele z nich postanowiło zostać w Norwegii."


Zatrudnię Polaka- mówimy i mamy na myśli takiego, który jest mądry, szybki i obowiązkowy tak jak norweski rzemieślnik i do tego pracuje za połowę wynagrodzenia. W najlepszym razie może być jeszcze tańszy, ponieważ chętnie płacimy na czarno. Wielu wydaje się, że to fajne, że tak duża grupa zarabia mniej pieniędzy niż my i nie ma praw socjalnych - tak długo jak są obcokrajowcami.

Ale nowa najniższa klasa społeczna da nam inne społeczeństwo z wyraźnie zarysowanymi kontrastami. Teraz , kiedy gospodarka norweska nie rozwija się już tak dynamicznie- mówimy: Dziękujemy za pomoc- czy teraz pojadą do domu?.

Janusz Skiba zawsze kierował się marzeniami i ambicjami. Czy to jest ta siła, która wywiodła go tak daleko od Polski? Czy właśnie dlatego mieszka obecnie w uroczym, starym drewnianym domu w Bærum, otoczonym wysokimi sosnami oraz zielonym trawnikiem? Czy to dlatego namowił żonę aby zostawiła wszystko co zna i rozpoczęła z nim nowe życie w Norwegii?

Janusz tak sądzi

Ponieważ bez tego motywu, dalej chciałby mieszkać w rodzinnym mieście- Wrocławiu w Polsce. Pracowałby jako kierownik sprzedaży w sklepie elektronicznym, gdzie w 2004 roku zarabiał 4000 koron norweskich( w przeliczeniu)  miesięcznie. A może byłby jednym z wielu polskich pracowników budowlanych w Norwegii , którzy żyją z boku poza społeczeństwem, pracując  na czarno w branży budowlanej.

Ale Januszowi nigdy nie wystarczało to co miał. Odkąd przyjechał do Norwegii w 2004 roku, jego celem było przeżyć całe życie tutaj.

Zmierzyć się z postawą Norwegów nie było prosto. Był postrzegany jako tania siła robocza, która wykonuje tą samą pracę za pół stawki. I tak zarabiał dużo więcej aniżeli przeciętny Polak w kraju a ponadto pewnie pracowa na czarno.

Ale Janusz walczył. Nauczył się języka, poznał wielu ludzi, zdobył nowych przyjaciół. Wspólnie z norweskim kolegą założył firmę All 4 You, zajmującą się importem oraz sprzedażą odzieży roboczej polskich producentów dla branży budowlanej oraz zasłon, żaluzji czy rolet dla norweskich domów.

Przebudzenie ze snu

Kiedy przyjechałem do Norwegii, byłem bardzo zadowolony z pieniędzy jakie zarabiałem. Ale później zdałem sobie sprawę, że Norwegowie, wykonujący tą samą pracę zarabiają dwa razy tyle co ja, co nie wyglądało już tak dobrze. Cały czas miałem ambicję na legalną pracę i konkurowanie na rynku pracy, na takich samych warunkach co większość Norwegów,- mówi Janusz.

Jego pierwsze spotkanie z Norwegią ma miejsce 22 kwietnia 2004 roku. Za kierownicą siedzi Janusz Skiba i chłonie pierwsze wrażenia. Pomimo iż nigdy wcześniej tutaj nie był, to wie dokąd jedzie. W Sandvika- na obrzeżach stolicy czeka na niego praca w zarejestrowanej w Polsce firmie i w kolejnych tygodniach nosi on ciężkie worki pełne cementu po schodach budynków we Frogner. Odlewa nowe podłogi w starych mieszkaniach, maluje ściany oraz wykonuje prace naprawcze w ogródkach u Norwegów, którzy mają wystarczająco dużo pieniędzy oraz za mało czasu by wykonać te prace samemu. Wolą zamiast tego wynająć Polaków.



Janusz nigdy nie był szczególnie zadowolony z pracy fizycznej. Pracował chętnie ciężko i długo, ale największą satysfakcję sprawiłaby mu praca wykonywana zza biurka. Ale czego nie zrobi człowiek dla pieniędzy? W porównaniu z pracą, którą wykonywał w Polsce jako kierownik sprzedaży zarabiał cztery czy pięć razy tyle na noszeniu cementu. Kiedy trzy miesiące później przyjechał do domu- do żony Elżbiety oraz syna Emila, ważył dziesięć kilo mniej od czasu kiedy wyjechał. Ale zarobił tyle pieniędzy i co ważniejsze widział możliwości aby zarobić jeszcze więcej.

Opowiadał Elżbiecie o czystym powietrzu i o tym jakie w Norwegii wszystko bezpieczne i piękne. Pokazywał  fotografie z Norwegii, i wytrwale pracował by przekonać żonę do wyjazdu. Rok później żona z synem przyjechała do Norwegii i w trójkę osiedlili się na dobre.

Line Eldring od sześciu lat prowadzi badania na temat Polaków, którzy przyjeżdżają do Norwegii do pracy. Nie wszystkim powiodło się tak dobrze jak przedstawionej w przykładzie powyżej rodzinie. Dla wielu z nich, mimo silnej motywacji oraz chęci integracji nie jest łatwe pokonanie oczekiwań oraz uprzedzeń Norwegów co do tego, że są tanią siłą roboczą.

Pomimo że to wygodnie mieć tanie usługi rzemieślnicze czy czyszczenie, rozwój tego nie jest korzystny. - Wśród Norwegów wyrosła postawa, że to wspaniałe mieć najniższą klasę społeczną, która zarabia dużo mniej od nich. Wydźwięk negatywny ma na przykład zdanie „ Zatrudnię sobie Polaka" - mówi Eldring.

Uważa ona, że głównym powodem przez który integracja kuleje jest brak odpowiednich ofert szkoleń językowych.

Bariera językowa jest największą przeszkodą w integracji. Przeprowadziliśmy rozmowę z polskimi kobietami, chętnymi do pracy jako pomoc sprzątająca w norweskich domach. One pracują głównie na czarno, zarabiają straszliwe pieniądze i nie mają praw do usług socjalnych, jak reszta społeczeństwa. Celem większości z nich jest zdobycie innej pracy, jednak język nie pozwala im na to. Zamiast tego stają się one łatwym celem do bycia wyzyskanym przez Norwegów czy innych Polaków. Istnieje przecież wielu takich co z chęcią zarabiają pieniądze kosztem innych osób-kontynuuje Eldring.


Związek Pracowników budowlanych w Oslo ( Oslo Bygningsarbeidforening) ma 500 Polaków wśród zarejestrowanych członków i zna dobrze rozmaite problemy, które ci napotykają.

Oczekuje się, że Polacy będą pracować za małe pieniądze, często na czarno. Wielu z nich, przebywających tu przez krótsze okresy czasu- odnajduje się, ale dla tych, którzy pragną tu zostać na stałe stanowi to duży problem. Oni często utrzymują duże rodziny i mają potrzebę przewidywania swoich dochodów- mówi związkowa rzecznik praw polskich pracowników - Julia Maliszewska.

A wielu z nich chce pozostać

Zgodnie z przeprowadzoną w 2008 roku ankietą siedmiu z dziesięciu Polaków przyznało, iż ma plany aby mieszkać tu przez co najmniej pięć lat. Z osób mających rodziny w Polsce- sześć na dziesięć osób chce sprowadzić je do Norwegii.

Pomimo że Norwegia nie została poważnie dotknięta kryzysem,dotknął on znacznie polskich robotników . W przeciągu dwóch lat bezrobocie w Norwegii wzrosło z niemalże zera do dziesięciu procent. Maliszewska sądzi, że jest to jedno z największych wyzwań powszechnym dla agencji pracy tymczasowej. Maliszewska uważa, że jednym z największych wyzwań jest walka powszechnym  korzystaniem z usług agencji pracy tymczasowej.

Teraz to działa tak, że wielu polskich pracowników budowlanych w rzeczywistości jest wykorzystywana do wykonywania luźnych prac. Wykonują oni krótkie, trudne do przewidzenia projekty i nie dostają wypłaty kiedy mają przestoje. Wielu z nich nie wie czy będzie miała pieniądze na kolejny czynsz. Z niepewnymi dochodami nie ma również szans na pożyczkę w banku, aby kupić sobie na przykład mieszkanie. I tu nie mówimy o studentach , którzy potrzebują pracy sezonowej. Są to ludzie, dla których możliwość przewidywania dochodu jest konieczna w celu utrzymania rodziny- mówi dalej Maliszewska.

Małe i duże różnice

Januszowi Skibie oraz jego rodzinie, powodzi się dobrze w Norwegii. Kulturę norweską uznają  za podobną do polskiej, pomimo że napotykali również komplikacje. Na przykład pierwszy raz na zakończenie roku szkolnego swojego syna przyszli ubrani w strojach oficjalnych i eleganckich, podczas gdy inni poubierani byli w szorty i luźne letnie ubrania, tak jak w Polsce chodzi się na grilla, co sprawiło, że zarówno Janusz jak i Elżbieta szybko pobiegli do domu aby zmienić stroje. Dziś śmieją się bardzo z podobnych doświadczeń.

Elżbieta nie ukrywa faktu, że pierwszy rok był trudny. Opuściła rodzinę i zmagała się z długą i ciemną zimą ze śniegiem od października do maja. Bariera językowa była powodem odizolowania od reszty społeczności. Kiedy uczęszczała do szkoły w latach osiemdziesiątych- Polska była krajem komunistycznym i zamiast angielskiego jako drugiego języka- musiała uczyć się rosyjskiego. Po pięciu latach spędzonych w Norwegii, paru kursach norweskiego, nie ma już problemu z porozumiewaniem się i nauką coraz to nowszych słów. Pracuje tymczasowo jako opiekun osób starszych w Bærum.

- Przez pierwszy rok pobytu w Norwegii byłam wystraszona i czułam się wykluczona z życia społecznego. Myślałam o tym, że mojemu synowi może stać się coś w szkole i że nie zrozumiem co nauczyciele będą mi oznajmiać.

Trudny język

Bariera językowa jest największym wyzwaniem jakie napotykają polscy imigranci w pracując w Norwegii. Do 2004 Polacy mieli prawo do darmowych kursów językowych i nauki o kulturze, ale odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej, porządek ten zniknął. Teraz wielu uważa, że najwyższy czas by go przywrócić w celu uniknięcia dumpingu socjalnego.

Pomyślmy jakimi szczęściarzami jesteśmy. Przyjeżdża tutaj dużo świeżo wykształconych ludzi w wieku największej produktywności. To sytuacja jak marzenie dla kraju. Ale wielu z nich nie daje sobie rady gdyż nie mają oni albo czasu albo pieniędzy by nauczyć się języka. Może nadszedł czas by dać coś od siebie- mówi Per Granerød - inspektor inspekcji pracy, który jest przewodnikiem, krajowego projektu przeciw dumpingowi socjalnemu.

Do roku 2008 obserwowano stopniowy, pozytywny rozwój jeżeli chodzi o stosunek pracy. Weszły ustawowe prawa do wynagrodzenia za nadgodziny, feriepenger i płaca minimalna dla branży budowlanej. Ale po kryzysie finansowym wiele rzeczy poszło w złym kierunku- naruszanie minimalnego wynagrodzenia za pracę, korzystanie z pracy na czarno i inne przykłady dumpingu socjalnego- mówi Granerød.

Rezygnacja z pracy Kazimierza

W małej hytte, kilka mil poza Oslo siedzi Kazimierz i nudzi się. Poza tym, że lato w pełni, on nie może korzystać z promieni słonecznych wpadających przez otwarte drzwi. Tak naprawdę ten 31 letni mężczyzna nie miał tu siedzieć. Miał być na zewnątrz i zarabiać pieniądze, Przecież dlatego właśnie przybył do Norwegii.

Ale zdarzyło się tak, że przeżywa ciężki okres w życiu. Po blisko dwóch latach pracy jako monter wentylacji, wszedł w konflikt ze swoim pracodawcą. Była mowa o dużych pieniądzach- 50 tysięcy koron pensji oraz Feriepenger - które jak sądzi nie zostały wypłacone. W maju Kazimierz miał dość i zrezygnował z pracy. Sprawa będzie miała swój finał w sądzie, ale do czasu rozstrzygnięcia sporu, Kazimierz nie może iść dalej.

Norwegia znana jest ze swojej praworządności. Człowiek czuje się więc dziwnie doświadczając tu czegoś takiego. Ale kiedy nie zna się języka, zawsze może znaleźć się ktoś, kto będzie chciał cię wyzyskać. Pomimo że blisko trzy lata pracuję w Norwegii nie potrafię powiedzieć słowa po norwesku. Angielski również nie jest moją dobrą stroną , potrzebuję więc tłumacza, aby opowiedzieć swoją historię.

Zanim Kazimierz przybył do Norwegii, pracował w Niemczech, Francji oraz Szwecji, w końcu znalazł się tutaj i to przypadkowo. Zaproponowano mu dobrze płatną pracę, której nie mógł odmówić.

Chciałem zobaczyć Europę

Nigdy nie miał zamiaru osiedlić się tu na dobre. Siłą napędową Kazimierza była przygoda. Chciał zwiedzić Europę i poznać inne kultury. W Norwegii odbywał górskie wycieczki i cieszył się świeżością natury. Jak długo dokładnie tu zostanie - on nie wie. Prędzej czy później chce wrócić do domu do rodziców, mieszkających w okolicy Krakowa. W drodze do Polski, może zacznie pracę w Szwecji, Danii czy Szwajcarii. Kto wie?

Podczas oczekiwania na finał sprawy przeciw pracodawcy,  31 latek  poznaje małe dróżki w okolicy miejsca zamieszkania. Jego rower zaparkowany jest tuż obok drzwi, słabo wyposażonej hytte. Na podłodze znajduje się wiązka kabli prowadząca do PC. Ma również parę płyt z kursem języka angielskiego, które leżą i czekają, ale obecnie nie zwracają na siebie uwagi właściciela. Jest teraz dużo innych rzeczy o których trzeba myśleć.

To trudne nie potrafić języka. Ma to wpływ zarówno na życie zawodowe jak i społeczne. Kiedy nie rozumiem co mówią do mnie ludzie, często stają się oni zbyt niecierpliwi by wyjaśnić mi kwestię od początku- mówi Kazimierz.

Ważne jest że szlifuję swój angielski, bo jest to język używany na całym świecie. Norweskiego prawdopodobnie nigdy uczyć się nie będę- potwierdza Kazimierz.

Bezpieczna przyszłość

Jest wiele przyczyn dla których rodzina Janusza Skiby, postanowiła zostać w Norwegii na dobre. Teraz Janusz wymienia trzy główne powody: Natura, bezpieczeństwo oraz finanse.

Nie mogę powiedzieć , że Polska nie jest tak piękna jak Norwegia, ponieważ jestem patriotą. Ale Norwegia jest fantastycznym krajem- w pobliżu zarówno góry jak i morze oraz piękna natura. To jest ważne. W dodatku mój syn może dorastać tutaj bezpiecznie. Ruch jest mniejszy, mniej przestępstw w miastach. Ponadto kraj ten zapewnia większe bezpieczeństwo ekonomiczne.

Aby imigrantom dobrze się powodziło, ważne jest by myśleli oni ofensywnie i wykorzystywali czas na poznawanie norweskiego środowiska. Ludzie bierni, raczej nie mają szansy aby się tu odnaleźć.

Mam polskich przyjaciół, którzy pracują w tak zwanej szarej strefie. Wielu z nich akceptuje mieszkanie tu w ten sposób, dopóki mają dobre pieniądze. Dla mnie to zarówno beznadziejne jak i głupie.

Fakty o polskiej imigracji:

Polska w Unii Europejskiej: Polska ma prawie 40 milionów mieszkańców i jest najbardziej zaludnionym krajem w całej Europie Wschodniej. Członkostwo w Unii Europejskiej (2004) wywołało falę imigracji do Norwegii.

Nowe możliwości: W 2004 roku w Polsce odnotowany został wysoki poziom bezrobocia oraz niskie płace. Ci, którzy tu przyjechali i rozpoczęli pracę- zarabiali nawet parę razt więcej niż w swoim kraju.

Największa grupa imigrantów: W 2006 roku, w Norwegii mieszkało 16 500 Polaków, w 2007 liczba ta wzrosła do 30 000. Dzisiaj mamy zarejestrowanych 50 000 Polaków, stanowią oni największą grupę imigrantów.

Wielu niezarejestrowanych: Liczba Polaków jest prawdopodobnie dwa razy większa. Statystyki nie obejmują bowiem pracowników pracujących dla polskich spółek a także pracujących na czarno.

Nie chcą do domu! : Część, która przyjechała nie planowała osiedlenia się w Norwegii na stałe. Ale w przeciągu kilku lat wielu z nich ściągnęło tu swoje rodziny i zamierza rozpocząć nowe życie.


Źródło: Moja Norwegia/Aftenposten, „A-Magasiniet "aftenposten-logo.png





Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Mirek Hol

27-07-2010 20:34

Mieszkam w Norwegii już dosyć długo, ale nigdy nie wstydziłem się powiedzieć, ze jestem z Polski. Nie przeżyłem w Norwegii żadnych niemiłych, czy obraźliwych sytuacji a norwegowie cenią nas za to co sobą reprezentujemy. Wiedzą dobrze, że w każdym narodzie są jakieś czarne owce. Mają właśnie niesamowitą cierpliwość do nas polaków, zwłaszcza tych, którzy przyjechali tu w ostatnich latach. Większość z naszych rodaków jest niesamowicie odporna na wiedzę i za nic na świecie nie może (czytaj nie chce) nauczyć się języka norweskiego. W każdym domu tylko tv z Polski, ale na temat Norwegii wypowiadają się jak najlepsi fachowcy, oczywiście negatywnie. Ciekawe tylko skąd czerpią te wiadomości bez znajomości języka norweskiego. Obawiam się, ze za 15-20 lat będzie to samo co na Jackowie w Chicago, ze nadal większość nie będzie umiała się porozumieć z norwegami. A warto, bo naprawdę łatwiej się żyje, to przecież jeden z najlepszych krajów na świecie.
Pozdr. Mirek

Katarzyna Jakubowska

22-07-2010 08:45

W artykule jest dużo racji. Jeśli postanawiam osiedlić się tu na stałe to z PEŁNĄ wiedzą o tym kraju, zwyczajach, ludziach, możliwościach. Wciąż i wciąż przewija się ten sam problem. Dlaczego my wychodzimy z postawą roszczeniową, chcemy tylko zarabiać, no, "może jeszcze" mieć pełne prawa do socjalu jak Norwegowie. Co dajemy od siebie? Nic! Dlaczego nie uczymy się języka, nie przełamujemy barier, sami pracujemy na taką opinię w Norge. Nie wyobrażam sobie mieszkać i zarabiać w kraju, w których posługuje się z innymi na migi czy przez tłumacza. Jeśli nie dajemy radę - wyjeżdżamy, nie plujemy na Norków, nie przyznając się do własnych braków...

Moscisław taki tam

21-07-2010 22:50

ta nasza ojczyzna, to zawsze nią bedzie! i zadne noki,seki, funty,euro tego nie zmienia!!
Wróc kiedys zarobiony i otwórz własną firme w PL, zatrudniając mase ludz, bo jestem, pewny, ze bedziesz dobrym szefem
zeby Polska była Polską!

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok