Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

12
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Polacy w Norwegii

„Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć”: dwóch studentów z Polski w wyprawie na Svalbard [VIDEO+ZDJĘCIA]

Natalia Szitenhelm

12 lutego 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
„Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć”: dwóch studentów z Polski w wyprawie na Svalbard [VIDEO+ZDJĘCIA]

Z aparatem i bronią ruszyli przez Svalbard fot. K. Malinowski, M. Bardian

Dwaj zafascynowani Norwegią studenci Uniwersytetu SWPS w Warszawie, Kamil Malinowski i Michał Bardian, wyruszyli na Svalbard. Nam opowiedzieli, dlaczego broń i benzyna były ich podstawowym ekwipunkiem na wyprawie, a także – czemu przeprawianie się przez rzeki sprawiało im największą trudność. Przeczytajcie, jak pasja zamieniła się w przygodę!
Kamil Malinowski i Michał Bardian – mają po 20 lat, studiują na drugim roku filologii norweskiej na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Zafascynowani Norwegią, postanowili wyruszyć na wyprawę na Svalbard, a tam – już z Longyearbyen – przejść pieszo do rosyjskiej miejscowości Barentsburg.

Wybór był oczywisty

Dlaczego akurat Svalbard?
– Fascynuje nas Norwegia, a Svalbard jest archipelagiem na Morzu Arktycznym, wysuniętym daleko na północ, i posiada dogodne połączenia lotnicze z kontynentalną Europą – wybór był oczywisty – odpowiadają. 

Wszystko zaczęło się od fascynacji Norwegią:
– Zakochałem się w Norwegii, kiedy 10 lat temu odwiedziłem ten kraj z całą rodziną. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do dziś. Aby udowodnić jej to, nie miałem innego wyboru, musiałem aplikować na ten kierunek studiów [fil. norweską – przyp. red.] – mówi Michał. 

Z kolei Kamila z Norwegią połączyła muzyka:
– Gram na saksofonie. Dzięki twórczości Jana Garbarka zbliżałem się, krok po kroku, w stronę poznawania Norwegii. W końcu postanowiłem, że zajmę się nią docelowo, stąd wybór kierunku studiów. Jako muzyk staram się słyszeć szerzej, nie obserwować powierzchownie i szukać istoty rzeczy. W przypadku Norwegii szukam jej w mentalności ludzi i kulturze kraju. W ten sposób odkrywam w sobie moją Norwegię.

Pół roku przygotowań

Przygotowania do wyprawy rozpoczęły się pół roku przed wylotem na Svalbard, który zaplanowano na 9 lipca. Kamil i Michał musieli wszystko dopracować, przewidzieć problemy, jakie mogły spotkać ich podczas wyprawy:
– Spitsbergen to wyspa, gdzie jest ograniczony zasięg telefoniczny. Występuje tylko w Longyearbyen, Adventdalen, Reindalen i fragmentarycznie w okolicach Isfjorden. Ewentualny ratunek, w razie wypadku, nadchodzi zazwyczaj z powietrza ze względu na olbrzymie odległości – opowiadają.  

Do Longyearbyen, czyli stolicy największej wyspy archipelagu, dotarli na początku lipca. Svalbard nie należy do strefy Schengen, więc „koniecznością było pokazanie paszportów”.


Poniżej: Kamil i Michał szli z Longyearbyen do Barentsburga.

Broń i benzyna, czyli niezbędne wyposażenie

Kiedy studenci dotarli na Svalbard, przywitało ich rześkie, arktyczne powietrze i dzień polarny, który parę razy ich uratował. Tak wspominają początki wyprawy:

Założyliśmy czapki i ruszyliśmy w kierunku jedynego istniejącego na wyspie campingu. Następnego dnia poszliśmy do centrum Longyearbyen po niezbędne brakujące elementy zaopatrzenia, czyli… broń – K98k z zachowanym godłem III Rzeszy Niemieckiej wygrawerowanym na lufie – i benzynę do palnika turystycznego.

Jak mówią, zupełną codziennością na obszarze miasta jest widok pasących się reniferów, psich zaprzęgów i wszechobecnych skuterów śnieżnych, które stoją na drewnianych platformach po to, aby nie przymarzły do podłoża.
Wygrawerowane godło III Rzeszy
Wygrawerowane godło III Rzeszy K. Malinowski, M. Bardian
Kamil i Michał po okolicach Longyearbyen przemieszczali się rowerami, które wypożyczyli z campingu. – Podjechaliśmy pod charakterystyczne, wystające z góry wejście do Globalnego Banku Nasion, gdzie, na wypadek kataklizmu, przechowuje się nasiona roślin jadalnych z całego świata. Niestety, tylko osoby upoważnione mogą dostać się do środka.  

Pogoda sprzyjała studentom, więc postanowili nie zwlekać – praktycznie od razu wyruszyli w drogę do Barentsburga:
– Pierwszą noc spędziliśmy w malowniczym miejscu położonym nad ujściem rzeki, wzdłuż której pasły się renifery svalbardzkie. Ze względu na ryzyko spotkania z niedźwiedziem polarnym co cztery godziny na zmianę musieliśmy pełnić warty przed namiotem. Jednak arktyczne krajobrazy i widok na ocean, od którego dzieliło nas 500 metrów, wynagrodziły nam pobyt na chłodnym wietrze.

Z namiotu do pustostanów

Codzienne wyprawy trwały do momentu, w którym Kamil i Michał trafili na opuszczony budynek. Jak mówią:
– Spędzaliśmy tam pozornie „spokojną” noc, bez odbywania warty. Takim miejscem było m.in. opuszczone rosyjskie lotnisko około 17 km od Barentsburga. Spaliśmy tam w jednym z baraków, wśród sprzętu nawigacyjnego, ksiąg wypełnionych danymi aż do roku 1978, a także ampułek z niezidentyfikowanym płynem, które postanowiliśmy wynieść na zewnątrz.  

Podczas wyprawy studenci natrafiali na wiele opuszczonych budynków. Znajdowali się tam przeróżne rzeczy: od ubrań, alkoholu, przedmiotów codziennego użytku, po dokumenty i gazety.
Opuszczone Grumantbyen.
Opuszczone Grumantbyen. K. Malinowski, M. Bardian

Pierwszy raz poczułem tak bliski kontakt z naturą. Przyczyną tego jest znikoma działalność człowieka na tym obszarze. Czułem się jak gość w miejscu, do którego odczuwałem duży respekt. Nauczyłem się tam, jak spać miedzy kamieniami i do czego przydają się krótkie spodenki na Svalbardzie. Dowiedziałem się, jak istotne jest pomieszczenie z drzwiami i dachem podczas noclegu na obszarze, którego pilnuje niedźwiedź polarny. Na Svalbardzie jesteśmy częścią natury, a ona jest częścią nas ~Kamil

16 godzin marszu i niedźwiedzie polarne

Droga do kolejnego punktu, Rusanovodden hytte, w którym Kamil i Michał zaplanowali nocleg, zajęła im… 16 godzin:
–  Była to długa droga przez pustkowia. Przemierzaliśmy ośnieżone płaskowyże, doliny, tundrę i kamienistą plażę rozciągającą się wzdłuż Morza Arktycznego. Przez przypływ nie mogliśmy przedostać się plażą, dlatego jedynym możliwym wyjściem było wspięcie się na klif – wykorzystaliśmy prowizoryczne zamontowane tam liny. Zbliżając się do Grumantbyen, zobaczyliśmy odbite na śniegu ślady niedźwiedzia polarnego, co przypomniało nam tylko o tym, że to my jesteśmy gośćmi w jego królestwie. Rano, po krótkiej nocy w hytte, ocean pokazał nam swoje piękno. Naszym oczom ukazało się liczne stado biełuch.
Słoneczny poranek przed naszym ,,hotelem” :)
Słoneczny poranek przed naszym ,,hotelem” :)
K. Malinowski, M. Bardian
MojaNorwegia kibicowała chłopakom podczas wyprawy!
MojaNorwegia kibicowała chłopakom podczas wyprawy!
K. Malinowski, M. Bardian
Czyste piękno Svalbardu
Czyste piękno Svalbardu
K. Malinowski, M. Bardian
Chwile zadumy nad pięknem arktycznej natury.
Chwile zadumy nad pięknem arktycznej natury.
K. Malinowski, M. Bardian
Eksplorowanie opuszczonych czasem domów.
Eksplorowanie opuszczonych czasem domów.
K. Malinowski, M. Bardian
Jeden z tych noclegów, które Kamil i Michał zapamiętają do końca życia - dawne radzieckie lotnisko.
Jeden z tych noclegów, które Kamil i Michał zapamiętają do końca życia - dawne radzieckie lotnisko.
K. Malinowski, M. Bardian
Jedna z wielu pokonanych rzek <tanngnissing>
Jedna z wielu pokonanych rzek
K. Malinowski, M. Bardian
Fuglefjellet podczas drogi powrotnej.
Fuglefjellet podczas drogi powrotnej.
K. Malinowski, M. Bardian
Większość rzek pokonanych, lecz do Barentsburga jeszcze kawałek.
Większość rzek pokonanych, lecz do Barentsburga jeszcze kawałek.
K. Malinowski, M. Bardian
Arktyka o 2 w nocy.
Arktyka o 2 w nocy.
K. Malinowski, M. Bardian

„Każdy dzień zaskakiwał nas na nowo”

Kamil i Michał przyznają, że każdy dzień różnił się od poprzednich i zaskakiwał ich na nowo:
– Przekraczanie rzek dostarczyło nam wielu radości, gdy staliśmy na lądzie, ale także bólu – ze względu na temperaturę wody, która niestety spływała z lodowca. Ataki ptaków podczas zbliżania się do ich lęgowisk, zaskoczyły nas już przy przekraczaniu granic Longyear i towarzyszyły podczas dalszej części wyprawy. Według Kamila chciały się one najzwyczajniej bawić [śmiech – przyp.red.]. 

Chociaż Michał uważa, że to właśnie przekraczanie rzek sprawiło im największą trudność:
– Musieliśmy wybrać odpowiedni fragment, żeby nie był zbyt głęboki – rzeka mogłaby nas porwać albo zbyt szeroki, bo z kolei dłuższe przebywanie w wodzie sprawiało, że w stopach traciliśmy czucie.

Prawda jest taka, że Det kan ikke fortelles, det må oppleves – Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć

Dwóch studentów z Polski w wyprawie na Svalbard

Pora wracać

Ostatnim punktem wędrówki była rosyjska miejscowość Barentsburg, w której większość mieszkańców stanowi ludność ukraińska. Znajduje się tam cerkiew, kolorowe komunistyczne bloki, przed którymi widnieje duży napis „komunizm – nasz cel”, a także pomnik Lenina w samym centrum miejscowości.

Wyprawa zakończyła się 17 lipca. Studenci powrócili z Barentsburga do Longyearbyen:
– Następnego dnia pożegnaliśmy Svalbard. Wróciliśmy do Polski bez przeszkód, pomimo wielu odwołanych lotów z powodu złej pogody.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Roman tysk

16-02-2017 17:14

Bylem tam 26 lat temu, gdy tych chlopcow jeszcze nie bylo na swiecie. To byly czasy...

Kocian Kocian

13-02-2017 20:10

Kurde, 7 dni szliście to, co ja zrobiłem za 28 godzin+13 godzin spania.(Longyearbyen-Grumant- Rusanov-Barentsburg.)Poł roku przygotowań do czego? Namioty? Benzyna? Oprócz zwykłych wysokich gumiaków , kanapek i broni nie zabrałem nic. Zadziwiające. Spotkałem mnóstwo takich "turystów". Nie treba robić z odcinka 70km (50km na mapie) trudna sytuację.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok