Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek za 2023

Polacy w Norwegii

"Rozmowy w toku" o odbieranych dzieciach

Udostępnij
na Facebooku
29


Polacy z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Holandii opowiedzieli o dramacie jakim jest walka z opieką społeczną na obczyźnie


Popularny talk-show, często krytykowany za absurdalność tematów oraz nastawienie na sensację, bardziej niż na rozwiązywanie życiowych problemów, tym razem wziął na tapetę historie Polaków, mierzących się z opieką społeczną obcego kraju. Opowieści spowodowały łzy, zarówno u opowiadających, jak i u widowni.

Kłótnia o paczkę chipsów


Zarzuty stawiane rodzinom były - jak same mówiły - bezpodstawne. Pojedynczy siniak u niemowlęcia, tłumaczony za mocnym chwyceniem go" miał być już dowodem przemocy domowej, a kłótnia synów o paczkę chipsów miała świadczyć o głodzeniu dzieci. O ironie zakrawa, że w dwóch z trzech poznanych historii, to sami rodzice zgłosili się do instytucji pomocy. Goście w studio opisywali przemiłe panie, które cicho siedziały obserwując i notując , by ostatecznie wyciągnąć daleko idące i pochopne wnioski.


Rodziny ze łzami w oczach opowiadały o ograniczonych możliwościach spotkania, o tym, że maleńkie dziecko powoli zaczynało o nich zapominać, o strachu, bezsilności i nierozumieniu tego, co się dzieje. W jednej z historii przywołano wspomnienie nowej opiekunki, która szarpała i krzyczała na podopiecznych. Goście wspominali też, że nie od razu poinformowano ich o samym fakcie zabrania, czy o aktualnym miejscu pobytu dziecka. W historii rodziny z Niemiec – jedynej dotychczas zakończonej odzyskaniem dzieci – była mowa o traumie związanej z izolacją: moczeniu łóżka, obwinianiu się nawzajem, wreszcie o rozstaniu pary.


Co robić?


Zaproszony do programu ekspert, Agnieszka Przybyłek – Pieza, która prowadzi centrum pomocy rodzinie w Wielkiej Brytanii, zwróciła przede wszystkim uwagę na reakcje rodziców w sytuacji oskarżenia przez zagraniczną instytucję. Podkreśliła, że nie wolno zachowywać się agresywnie albo panikować, gdyż dla pracowników socjalnych jest to dowód niewydolności wychowawczej, a zatem podstawa, by dziecko zabrać. Sugerowana jest potulność, próba dostosowania się do wymagań i procedur – co także wiąże się ze zgłoszeniem się na np. kursy rodzicielskie, które pokazałyby zaangażowanie i chęć poprawy.


Ważny jest kontakt z ambasadą, konsulem generalnym, tłumaczem, trzeba interesować się prawem. Ekspert przyznała jednak, że jest prawdopodobne, że te same problemy w rodzinach Niemców czy Holendrów nie zakończyłyby się odebraniem dziecka. - Niestety, wciąż pokutują stereotypy o polskiej patologii - powiedziała.


Ciężko jednak mówić o prostych rozwiązaniach w sytuacjach tak złożonych i skomplikowanych. Problem instytucji odbierających dzieci polskim rodzicom wciąż niestety jest ogromny - pozostaje zatem jedynie wierzyć, że wraz z upływem czasu wzrośnie świadomość prawna Polaków, a instytucje nauczą się lepiej rozróżniać prawdziwą patologię od rodziny kochającej, starającej się, lecz z problemami.          


Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Agnieszka R

07-09-2016 09:15

Ja tego nie rozumiem,w Norwegii tez zabieraja polakom dzieci,mieszkam na malej wyspie na polnocy Norwegii,kiedy mieszkalam w centrum glosno bylo o mlodej parze norwegow ktorzy szprycowali sie amfetamina,dziewczyna przez to raz poronila,kolejnym razem wyladowala w szpitalu gdzie chcieli podtrzymac jej ciaze to pewnie detoksy itp,z tego co slyszalam urodzila i wychowuje to dziecko,to jak to jest mozliwe ze nam zabieraja dzieci bo sa smutne itp,a norwescy narkomanii moga swoje wychowywac i jeszcze panstwo im pomaga,to jest chore,jak kiedys jeszcze uslysze o tym,ze w Norwegii zabrali jakims polakom dziecko to sama ze znajomymi polece do Oslo na demonstracje i do Warszawy pod siedzibe prezydenta,zeby zaczal walczyc o prawa rodzicow w Norwegii...

desperat

19-09-2015 09:20

a kto rozpowiada takie platki jak nie polonorki ?
ze bv daje prace i zasilki ,ze ta instytucja pomaga
pomaga ale sobie tak samo jak powiatowe urzedy pracy daja prace /ale tylko urzednikom/

John Born

19-09-2015 09:19

defenderr napisał:
Jasta to juz calkowity degenerat . Jemu nie staje tylko denaturat mu pozostal i pornosy z kozami
PIĘKNIE TO UJĄŁEŚ(!) NIC DODAĆ NIC UJĄĆ(!) JASTA! DO BUDY! DO BUDY!!!

Eliza K

19-09-2015 09:14

desperat napisał:
Hardi napisał:
"O ironie zakrawa, że w dwóch z trzech poznanych historii, to sami rodzice zgłosili się do instytucji pomocy" głupota ludzka nie zna granic...

to wina polonorkow bo zachwalaja norweskie organy administracji

Czy tez pazernosci poniektorych?
Chodzily kiedys jakies sluchym ze ktos, cos dostal od BV - jakies kursy, czy opieke nad dzieckiem, tak ze rodzice mogli sobie balowac cala noc.

defenderr

19-09-2015 08:49

Jasta to juz calkowity degenerat . Jemu nie staje tylko denaturat mu pozostal i pornosy z kozami

desperat

19-09-2015 08:21

Hardi napisał:
"O ironie zakrawa, że w dwóch z trzech poznanych historii, to sami rodzice zgłosili się do instytucji pomocy" głupota ludzka nie zna granic...

to wina polonorkow bo zachwalaja norweskie organy administracji

Brudny Harry

18-09-2015 23:54

"O ironie zakrawa, że w dwóch z trzech poznanych historii, to sami rodzice zgłosili się do instytucji pomocy" głupota ludzka nie zna granic...

desperat

18-09-2015 23:37

Krowa napisał:
Wlasnie, wlasnie. A ciebie jakos zapomnieli zutylizowac
predzej ciebie

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok