
Aby utrudnić życie policji i celnikom, przestępcy oglądają pojazdy wystawione na sprzedaż na portalu finn.no i innych norweskich portalach, gdzie sprzedawane są samochody. Na użytek kolejnego rajdu przemytniczego podrabiają tablice rejestracyjne tego samochodu, który najbardziej przypomina pojazd, którym mają zamiar wwieźć kontrabandę do Norwegii.
Najchętniej podrabiane są tablice samochodów wystawionych na sprzedaż, będących tej samej marki, modelu oraz koloru, co samochód przemytników.
W ten sposób przemytnicy mają nadzieję prześliznąć się przez sieć celników, mimo że tablice rejestracyjne sprawdzane są zarówno na granicy, jak i wtedy, kiedy samochód mijają patrole drogówki.
Zdemaskowani w Dombås
Opisana powyżej metoda oszukiwania policji i służb celnych została zdemaskowana w przypadku bardzo wielu spraw. Przemytnicy byli zatrzymywani w samochodach pełnych nieoclonych papierosów, piwa i wszelakiej innej kontrabandy.
Funkcjonariusz Jørn-Morten Sletta z biura lensmanna Dovre i Lesja zapoznał się z tą „procedurą” w związku z dochodzeniem w sprawie polskiego przemytnika, zatrzymanego w ubiegłym roku w Dombås w Volkswagenie Passacie wypenionym wódką. Samochód był zresztą tak przebudowany, by policjanci i celnicy nie zorientowali się, że jest przeładowany. (Jak widać, i tak na nic się to nie zdało).
- Od jednego z pasażerów tego samochodu usłyszałem, jak przemytnicy szukają na norweskich portalach tablic, które mogliby wykorzystać podczas przerzutu. Na zorganizowaniu fałszywych tablic zresztą nie poprzestają. Fałszowali np. również naklejane winietki, poświadczające opłacenie podatku drogowego (winietki te, jak pisaliśmy tutaj, przestały obowiązywać od 2012 roku). Aby sprawdzić, czy naklejona na tablicę winietka jest prawdziwa, trzeba podejść bardzo blisko.
Jesienią w Dombås został zatrzymany również inny polski samochód przemytniczy na fałszywych tablicach. Za kierownicą siedział stary znajomy celników, który w ciągu zaledwie dwóch miesięcy był czterokrotnie zatrzymywany za przemyt – trzy razy przez służby celne, a raz przez policję w Dombås właśnie. (Mimo to jak dotąd nie zapłacił ani korony kary...)
W obu zatrzymanych samochodach znaleziono w środku prawdziwe, polskie tablice, które miały zostać założone natychmiast po dostarczeniu towaru do odbiorcy.
Kłopoty dla norweskich właścicieli samochodów
Jørn-Morten Sletta i jego koledzy z innych komend policji opowiadają o częstym kłopocie, jaki mają z powodu działalności przemytników właściciele samochodów, których tablice zostały podrobione:
- Musieliśmy pomagać wielu Norwegom, którzy wystawili swój samochód na sprzedaż, np. na portalu finn.no., a potem dostali nieoczekiwanie rachunki za przejazdy przez rogatki drogowe! Rachunki przychodzą oczywiście do właścicieli samochodów, których „tożsamość” przywłaszczyli sobie przemytnicy.
Sam Sletta wielokrotnie pomagał właścicielom samochodów w wyjaśnianiu problemu firmom pobierającym opłaty, kiedy te przesyłały im rachunki za przejazdy, których nigdy nie odbyli.
- Zwykle nie chodzi o duże kwoty, ale wiadomo, że nie jest niczym przyjemnym, kiedy dostajesz rachunek za to, że twój samochód rzekomo przejechał przez jakąś bramkę, a ty wiesz, że na pewno tamtędy wtedy nie jechałeś.
Źródło: Aftenposten
To może Cię zainteresować
28-02-2013 03:33
1
0
Zgłoś
27-02-2013 22:35
1
0
Zgłoś
27-02-2013 20:39
0
0
Zgłoś
27-02-2013 15:52
2
0
Zgłoś