Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Totalna rewolucja cenowa w MultiNOR od teraz nowe, NIŻSZE ceny!

Reklama

Polacy w Norwegii

#PolakPotrafi: Jego firma podbija Norwegię, choć nie było łatwo. „Od Polaków wymaga się niemożliwego”

Hanna Jelec

31 sierpnia 2017 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
#PolakPotrafi: Jego firma podbija Norwegię, choć nie było łatwo. „Od Polaków wymaga się niemożliwego”

Pierwszą myjnie Polacy postanowili utworzyć w Tennfjord BKF

1500 urządzeń myjących, 19 krajów i… niewinny pomysł z lat 90. Teraz myjnie ze Szczecina podbijają Norwegię. Choć, jak zaznaczają pracownicy, wejście na ten rynek wcale nie jest łatwe. – Od Polaków wymaga się niemal niemożliwego – tłumaczy Paweł Krzych z firmy BKF.
Zaczęło się od myjni, na tamte czasy, innowacyjnej – samoobsługowej. W 1990 roku, gdy firma dopiero raczkowała, wykorzystywane przez BKF systemy były nowością. Ochrona lakieru, nowoczesne rozwiązania. Do tego dochodziły urządzenia kojarzące się bardziej z Zachodem niż Polską lat 90. Po niemal 20 latach firma mogła z powodzeniem uruchomić własny dział technologii. Dziś myjnie BKF działają w 19 krajach Azji i Europy – teraz także w Norwegii. Przedstawiciel firmy, Paweł Krzych, wyjaśnia, z czym muszą się liczyć przedsiębiorcy tej branży porywający się na biznes w kraju fiordów.
Właściciel firmy, Piotr Andrzejewski
Właściciel firmy, Piotr Andrzejewski BKF

Od Polaków wymaga się, by przy zachowaniu niskich, wschodnich cen, gwarantowali także wysokie, zachodnie parametry usług

„Wejście na norweski rynek nie jest łatwe”

Płatności bezgotówkowe, karty lojalnościowe, zarządzanie kontem przez Internet. Należącą do polskiej firmy BKF myjnię w Tennfjord spokojnie możemy nazwać najnowocześniejszą w całej Norwegii. Mimo to, pracownicy firmy ze Szczecina podkreślają, że wejście na rynek norweski wcale nie należało do najłatwiejszych. – Rynek myjniowy rozwija się tu od wielu lat, sporo firm ma już ugruntowaną pozycję – tłumaczy Paweł Krzych z BKF.

Co sprawiło Polakom najwięcej trudności? – Trzeba wziąć pod uwagę, że Norwegia znajduje się poza Unią Europejską. Może nie zauważamy tego jako turyści, natomiast z punktu widzenia przedsiębiorcy ma to bardzo duże znaczenie. W grę wchodzą dość szczegółowe odprawy celne w przypadku wysyłek nawet najdrobniejszych części, a opłaty za transport są dużo wyższe ze względu na drogę morską. To skomplikowany, czasochłonny proces – tłumaczy Paweł Krzych.

Do listy problemów związanych z założeniem biznesu w Norwegii dochodzi też – a jakże! – problematyczna norweska pogoda. – Montując myjnie w Norwegii, trzeba brać pod uwagę trudne warunki atmosferyczne. Potrzebujemy innych środków chemicznych, bo urządzenia muszą być odporne na bardzo silne wiatry, wodę czy też sól – wyjaśnia Krzych.
Ten moduł wyświetla się tylko na wersji dla telefonów
Reklama

Wschodnio-zachodnie wymagania

Jednak, wkraczając na norweski rynek, polskie myjnie oprócz pogody, wysokich opłat i problematycznych kontroli celnych musiały zmierzyć się z jeszcze jednym wyzwaniem: oczekiwaniem niemal niemożliwym. – Od Polaków wymaga się, by przy zachowaniu niskich, wschodnich cen, gwarantowali także wysokie, zachodnie parametry usług – mówi Krzych.

Polak dodaje, że to wysoko postawiona poprzeczka, niemalże stereotyp dotyczący wielu polskich firm z różnych sektorów – nie tylko branży myjniowej. Duża część usługobiorców zdecydowanie przychylniej patrzy na firmy z Europy Zachodniej – np. z Niemiec. To właśnie one automatycznie kojarzą się z gwarancją wysokiej jakości urządzeń. Polskie firmy, choćby oferowały równie wiele, muszą „nadrobić” czasy, w których mogły pracować na swoją narodową reputację. Teraz, by konkurować z zachodnimi firmami, Polacy muszą sprostać najnowocześniejszym technologiom, a przy tym ostro konkurować w kwestiach… cenowych.  

– Wejście na rynek w Norwegii było sporym wyzwaniem. Jednak prawda jest taka, że BKF jest obecnie najnowocześniejszym urządzeniem tego typu w całym kraju. Mogę spokojnie powiedzieć, że na to zapracowaliśmy. A to sprawia ogromną satysfakcję – mówi właściciel firmy, Piotr Andrzejewski. Czy mimo sporych wyzwań planuje kolejne inwestycje w Norwegii? – Bez wątpienia! – odpowiada natychmiast.

Do tej pory urządzenia BKF pojawiły się już m.in. w Rosji, Chinach czy w Zachodniej Europie. Teraz założyciele firmy liczą na kolejny duży sukces – w Norwegii. W najbliższym czasie firma planuje dwa kolejne projekty.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Eldur Sevarsson

01-09-2017 01:15

@Radi Radi na przyklad domowa oczyszczalnia sciekow z filtrem biologicznym.
W wielu gminach jest brak oczyszczalni a nasze scieki leca w morze rurkami.
Walka z urzedami na wydanie zgody niczym z wiatrakami, nie moga pojac jak to mozliwe aby czysta woda mogla sciekac do gruntu. Przeciez lepiej aby nasze g...a lecialy w morze....
Kolejny przyklad to systemy fotowoltaiczne.

PIG DRIVER

31-08-2017 22:56

jedno nie ma dla mnie sensu po co otwierać firmę w norwegi płacić wysokie podatki ,transport , oferować wysoki standard usługi a zarabiać tyle samo co w swoim kraju ,jak dla mnie otwiera sie firmę w norwegi żeby zarobić 2-3 razy więcej niż u siebie w kraju czy europie wschodniej

Radi Radi

31-08-2017 21:33

Jakie rozwiązania z Europy masz na myśli ?

Eldur Sevarsson

31-08-2017 13:02

Cieszy ze firmy z Polski podbijaja zagraniczne rynki.

A jezeli chodzi o nowoczesnosc w Norwegii to mam wrazenie ze oni sa tak 10-15 lat w tyle. Oczywiscie w duzych miastach dostaniesz wszystko, ale na specjalne zamowienie i cena tez odpowiednia.
Budowlanka jest tutaj chyba najlepszym przykladem. Wystarczy przejrzec oferty firm budowlanych, a jak chce sie wprowadzic rozwiazania rodem z Europy to bardzo niechetnie rozmawiaja i z uporem maniaka twierdza ze sie nie da....

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok