46
foto: sxc.hu |
Witam!
Na przełomie września i października 2012r. znalazłem zatrudnienie w Norwegii przez polskiego pośrednika, gdzie jak się okazało, był to kolejny pośrednik firmy z Bergen.
Na miejscu okazało się, że jest zakwaterowanie w domu złożonym z kilku kontenerów w całość i przybudówki robiącej za salon, ale to nie jest tragiczne, biorąc pod uwagę, że do jednego pokoju zostało delegowanych 4 dorosłych ludzi. Stan ten zmniejszył się o połowę po interwencjach moich i kolegi, za co zostaliśmy naznaczeni i ja doświadczyłem tego po przepracowaniu 3 dni roboczych, gdzie nie dostałem kompletu narzędzi i musząc ciągle od kogoś coś pożyczać nie dałem rady wyrobić normy, którą otrzymałem na starcie mojej pracy. Brygadzista stwierdził, po uprzedzeniu go o tym fakcie, że jest OK i żebym się nie przejmował bo więcej, np. drabin i wkrętarek, nie mają, więc muszę sobie pożyczać.
Jak powiedziałem, po 3 dniach w piątek brygadzista ustalił w rozmowie ze mną, że są pewne trudności ze sprzętem, ale moja praca jest w porządku i do pracy mam jak zwykle przyjechać na 7.00, więc udałem się na kwaterę. W drodze ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem wiadomość z biura, że mam tam przyjechać, bo musi ze mną porozmawiać mój szef. Po dotarciu na miejsce wysłuchałem ze zdumieniem, że jestem nieekonomiczny, moja praca jest nie całkiem taka jak by sobie tego pracodawca życzył i rozwiązuje ze mną umowę w trybie natychmiastowym. Ja oczywiście zaprotestowałem i zażądałem kolejnej próby na innej budowie, z kompletnym wyposażeniem, bo wiem, jak pracuję i absolutnie nie zgadzam się z tą opinią. Oczywiście zaraz z Polski zadzwoniła Pani, a następnie Pan, który wrzeszcząc na mnie stwierdził, że skoro została taka opinia wydana na temat mojej pracy, to jestem psychicznie chory chcąc jeszcze coś. Mam natychmiast opuścić miejsce zakwaterowania, bo jestem nielegalnie w tym budynku i wynosić się do kraju.
Ja natomiast postawiłem na swoim i gdy Pan dopuścił mnie do głosu to ustaliliśmy, że dostanę drugą szansę ale zawiera ze mną „dżentelmeńską umowę", że jak się nie sprawdzę to wyjadę bez szemrania i pretensji i się zgodziłem, a potem gdy emocje opadły doszło do mnie, że już się nie sprawdziłem, i mogę nawet tam na rzęsach stawać, a wylecę. Tak się stało po tygodniu pracy w nowym miejscu, gdzie przez 3 dni przepracowałem z brygadzistą a potem pod nadzorem kolegi z Polski, który miał zastępować mi brygadzistę na jakiś czas, było jak zwykle OK! Gdy rano poprosiłem brygadzistę o wystawienie opinii na temat mojej pracy na piśmie, udał się on do kierownika budowy bo on nie był kompetentny by coś takiego mi dać i… zniknął. Ja rozpocząłem pracę bez odprawy, więc stwierdziłem, że będę kończył to, co robiłem wcześniej.
Pech chciał, że w tym miejscu oświetlenie na rusztowaniu nie działało. Wziąłem lampę budowlaną i poszedłem oświecić miejsce, które było do kończenia i idąc po rusztowaniu nie zauważyłem włazu którego ktoś za sobą poprzedniego dnia nie zamknął i wpadłem w ten otwór. Zgłosiłem to temu koledze jak przyszedł wołać mnie na przerwę, bo brygadzistę zobaczyłem na koniec dnia. Wypadek był lecz protokołu nie. W międzyczasie, jeszcze podobno przed przerwą podjechali ludzie z firmy, w której obecnie pracowałem, i z relacji kolegi wiem, że pierwsze co powiedzieli to, że pracuje tu Polak i trzeba go odesłać. Więc nie miałem o czym już rozmawiać. Zwłaszcza, że brygadzista przed 15.00 na koniec dnia podszedł i powiedział, że bardzo dobrze pracowałem, ale decyzja nie do niego należy odnośnie mojej osoby. Ja będąc w szoku powypadkowym i pod stałą presją ze strony pracodawcy, który już w nocy z czwartku na piątek około 22.00 zadzwonił gdy spałem od 2 godzin i oznajmił mi, że jutro mogę jeszcze iść do pracy, ale to koniec, zapomniałem o tym protokole po wypadkowym. Później próbowałem otrzymać go ale nie dało rady.
W niedzielę odbyłem próbę jazdy, ale nie dałem rady i dlatego w poniedziałek udałem się do lekarza i tam otrzymałem zwolnienie lekarskie, a po tygodniu gehenny kolejne. Myślę, że przez te 2 tygodnie chorobowego nikt nie miał więcej kontroli przez pracodawcę norweskiego, jak ja. Pod koniec 2 tygodnia odwiedził mnie z drugim człowiekiem i chciał mnie wyrzucić z kwatery, twierdząc, że jestem nie legalnie i wezwie urząd emigracyjny, w odpowiedzi pokazałem mu specyfikacje, które otrzymałem do tej pory od niego, gdzie wyraźnie widniały pobrane za lokum opłaty i gdy stwierdziłem, że to iż nie mam umowy na wynajem do tej pory świadczy, że chce oszukać państwo nie płacąc z tego tytułu podatku, wówczas odstąpił od tego pomysłu i wręczył mi rozwiązanie umowy z datą przed wypadkiem na budowie, ale nie zgodziłem się tego podpisać i stwierdziłem, że na pewno zainteresuje to policję. Skończyło się tak, że dostałem umowę najmu tylko do końca trwania chorobowego i miałem „opuścić to miejsce i Norwegię” i to zrobiłem, ale po tych dwóch tygodniach ból nie ustał i wylądowałem w szpitalu, gdzie otrzymałem pomoc taką by móc wrócić do kraju.
Chorobowe otrzymałem od byłego już pracodawcy po mojej interwencji w NAV, ale nie wypłacił mi wszystkiego, bo potrącił za niecały miesiąc pomieszkiwania jak za 2,5 miesiąca…
***
Redakcja portalu MojaNorwegia.pl próbowała skontaktować się z pracodawcą autora listu, jednak nie otrzymaliśmy jak do tej pory żadnej odpowiedzi.
Reklama
To może Cię zainteresować
21-07-2013 13:40
0
0
Zgłoś
21-07-2013 13:33
1
0
Zgłoś
21-07-2013 13:02
0
0
Zgłoś
21-07-2013 12:37
1
0
Zgłoś
21-07-2013 11:52
0
-1
Zgłoś
21-07-2013 11:52
1
0
Zgłoś