Nie jesteś jedynym Polakiem w Norwegii

fotolia.com - royalty free
Zastanawia mnie przede wszystkim jedna rzecz, a mianowicie, czy ludzie, którzy zachowują się w ten sposób za granicą podobnie postępują w Polsce? Tego, co widziałam na własne oczy w Oslo nigdy nie widziałam, gdy mieszkałam w Polsce. Naturalnie, w Norwegii czy gdziekolwiek indziej za granicą Polacy czują się mniej lub (niestety) bardziej anonimowi, a co za tym idzie, pozwalają sobie na więcej niż w kraju, bo „kto mnie tu zna?”, „przecież nikt nie rozumie, co mówię”.
Ale w Norwegii mieszka około 90 tys. innych Polaków. Gdy przyjechałam do Oslo przez pierwszy tydzień nie mogłam uwierzyć, jak wielu rodaków można tu spotkać. W autobusie, w metrze, przy kasie w KIWI ludzie mówią po polsku. Skoro mieszka tu aż tylu Polaków, tym bardziej dziwi pogląd, że jest się jedynym Polakiem w Norwegii. Często nie trzeba nawet być Polakiem i rozumieć, o czym mowa, aby stwierdzić, że rozmówca jest wulgarny lub niewychowany. Sama postawa i to, w jaki sposób mówimy, może spowodować, że ktoś, kto zupełnie nie zna wysunie negatywne wnioski na nasz temat.
Jedno zgnile jabłko
Osobną kwestią jest również fakt, że Polak na emigracji nie tylko potrafi popsuć zdanie Norwegów o nas wszystkich, ale również (co gorsza) często nie pomoże drugiemu Polakowi. Oczywiście nie tyczy się to wszystkich Polaków w Norwegii. Nie chciałabym wszystkich wrzucać do jednego worka, jedynie zwrócić uwagę na to, że takie zjawisko istnieje.
Pamiętajmy o dewizie starej jak świat, która brzmi: „jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Praktykujmy ją również poza granicami naszego kraju.
To może Cię zainteresować
31-12-2015 20:14
18
0
Zgłoś
31-12-2015 14:47
0
-2
Zgłoś
31-12-2015 14:46
1
0
Zgłoś
31-12-2015 14:27
0
-22
Zgłoś