Kim będę? Przyszłość polskich dzieci urodzonych w Norwegii

fotolia.pl - royalty free
W przeciwieństwie do pierwszej grupy, która miewała problemy z asymilacją ze względu na nieznajomość języka czy kultury, dzieci urodzone w Norwegii w polskich rodzinach mieszkających tu na stałe, radzą sobie bardzo dobrze. Płynnie mówią po norwesku, mają norweskich przyjaciół, są zintegrowane i aktywne społecznie.
Młodzi Polacy urodzeni w Skandynawii, którzy mają polskich rodziców, w naturalny sposób są kształtowani przez dwie kultury, choć niewątpliwie z dominacją tej norweskiej. Stąd rodzi się pytanie: kim będą i jaką przyszłość mają przed sobą?
Mój brat pracuje jako marketingowiec w korporacji w Oslo. Chyba chciałbym pójść w jego ślady. Podoba mi się ta jednoczesna niezależność i stabilizacja. Na razie uczę się języków: angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Norweskiego nie liczę, bo mówię nim od dziecka. Marzy mi się jakaś firma międzynarodowa.
Imigracja a poczucie tożsamości
Ci, którzy podjęli decyzję o zamieszkaniu w Norwegii na stałe, konsekwentnie potwierdzają swój wybór w codzienności. Uczą się języka lub już płynnie się nim posługują. W ten sam sposób kształtują i ukierunkowują swoje dzieci.
– Mój syn, Maciek, urodził się w Norwegii – mówi Judyta z Bergen. – Dorastał wśród norweskich rówieśników i ten język jest dla niego naturalny. Myślę, że nasza postawa wraz z mężem też sporo dała. Nie zmuszamy syna do nauki języka polskiego. Oboje posługujemy się płynnie norweskim, nie zamierzamy wracać, w Norwegii widzimy swoją i syna przyszłość. Nie ma potrzeby zaprzątać mu dodatkowo głowy nauką języka, którego nie będzie używał – dodaje.
Sam Maciek, rezolutny szesnastolatek, zdaje się nie mieć problemów z określeniem swojej tożsamości i sprecyzowaniem planów na przyszłość.
– Tak, mam polskich rodziców, ale czuję się Norwegiem – mówi. Tu się urodziłem i dorastam, utożsamiam się z kulturą norweską. Rodzice nie mają z tym żadnego problemu, pomimo, że im samym bliska jest też kultura polska. Ja będę mieszkał w Norwegii. Chciałbym zostać lekarzem, pracować w szpitalu w Oslo i prowadzić prywatną praktykę.
Krystyna i Adam z Kristiansand, rodzice dziesięcioletniej Moniki, wychowują swoją córkę w inny sposób.
– Monika urodziła się w Norwegii – mówi Krystyna. – Wiedziałam, że w naturalny sposób będzie jej bliska kultura kraju, w którym dorasta. Jednak podjęliśmy z mężem decyzję, że oboje zadbamy o to, by córka nie zapomniała, gdzie są jej prawdziwe korzenie. Nie tylko celebrujemy polskie święta i tradycje, ale w domu posługujemy się językiem polskim, mimo że świetnie mówimy po norwesku. Córka buduje czasem nieprawidłowe konstrukcje zdań w języku polskim. Mówi na przykład: „chciałabym na urodziny do koleżanki pójść”. Korygujemy to w trosce o przyszłość – dodaje kobieta. – Nigdy nie wiadomo, gdzie będzie chciała pracować i jakim z języków będzie potrzebowała się posługiwać. Na razie twierdzi, że będzie pracować w przedszkolu, bo lubi małe dzieci.
Mnie zależy przede wszystkim, żeby mieć zawód, dzięki któremu ludzie będą mnie szanowali. W mojej rodzinie jestem pierwszym pokoleniem urodzonym w Norwegii. Moi rodzice, kiedy tu przyjechali, długo pracowali poniżej kwalifikacji. Widziałem, jak byli traktowani. Ja chcę być lekarzem, dlatego przykładam się do nauki w szkole, ale też sam sporo czytam w domu.
Większa szansa na sukces
Justyna z norweskiego gimnazjum w Bergen wstydzi się mówić po polsku w szkole.
– Kiedy mówię coś w szkole do polskiej koleżanki, moje norweskie przyjaciółki droczą się ze mną, że słychać tylko: „pszczsz”. Ale moi rodzice twierdzą, że znając dobrze dwa języki, będę miała w przyszłości większą szansę na dobrą pracę.
– To prawda – mówi Krystian, ojciec Justyny. Polacy to najliczniejsza grupa imigrancka w Norwegii. Wciąż rośnie zapotrzebowanie na dwujęzycznych pedagogów, lekarzy, prawników, tłumaczy, nauczycieli, psychologów, pielęgniarki, celników. Polacy sięgają w Norwegii po coraz lepsze posady, a sami Norwedzy chyba zaczynają pomału dostrzegać, że Polak to nie tylko ekonomiczny pracownik fizyczny, ale również wykształcony, kreatywny i wielojęzyczny specjalista – dodaje.
Kreatywność, szacunek i stabilność
Katarzyna, 15 lat, Oslo
– Kocham sport. Bardzo chciałabym związać swoją przyszłość z fitnessem. Na razie chodzę do gimnazjum, ale trenuję pięć razy w tygodniu. Może zostanę trenerem personalnym.
Patrycja, 16 lat, Oslo
– Chciałabym być pielęgniarką. To bardzo popularny zawód w Norwegii, ale też szanowany. Wcześniej planuję zgłosić się jako pomoc do domu spokojnej starości. Moja babcia mówi, że to przygnębiająca praca, ale ja lubię pomagać, a przy okazji będę miała trening przed studiami i pracą w szpitalu.
Anna, 16 lat, Trondheim
– Chcę być psychologiem i pracować z ludźmi, którzy mają trudności z przystosowaniem się. Chciałabym pomagać ludziom odkrywać ich potencjał i odnajdywać się w nowych sytuacjach.
To może Cię zainteresować
04-07-2017 08:22
17
0
Zgłoś
03-07-2017 16:32
24
0
Zgłoś
08-12-2015 08:12