Polacy w Norwegii
Już mieli wrócić do Polski, kiedy los się odwrócił. Teraz Polacy dzielą się doświadczeniem w sieci
12

Dagmara i Sławek prowadzą kanał na YouTube fot. Hallo Tu Norwegia
Wiedzieli jedno: chcą żyć razem. Decyzja nie była łatwa, ale Dagmara zdecydowała się zaryzykować i rozpocząć życie w Norwegii u boku Sławka. Rzeczywistość jednak zweryfikowała optymistyczne plany. Już prawie mieli wracać na rodzinny Śląsk, gdy przewrotny los znowu się do nich uśmiechnął. Dziś para Polaków żyje w kraju fiordów i prowadzi kanał o polonijnej tematyce. Wspólnie przekonują: Norwegia to dobre miejsce do życia.
Zaczęło się jak zwykle – Sławek wyemigrował za pracą. W Anglii, jako cieśla konstrukcyjny, spędził sześć lat. Funkcjonował jak wielu: od wyjazdu do wyjazdu. Potrafił wówczas pracować dwie doby pod rząd, żeby tylko „wyrobić” wolne godziny i móc odwiedzić bliskich w Polsce. Po latach kursowania między rodzinnym Śląskiem a Londynem, postanowił dać sobie szansę na życie w ojczyźnie. Podobnie jak większość zaprzyjaźnionych fachowców, planował po powrocie założyć własną firmę na rodzimych ziemiach.
Po powrocie otrzymał nawet dotacje z urzędu pracy na otwarcie działalności gospodarczej, zarobione pieniądze jednak okazały się nie być wystarczające na utrzymanie rodziny, a własna firma zdecydowanie bardziej pochłaniająca niż etat w angielskiej firmie. Znowu zaczął myśleć o emigracji, ale tym razem zawodowy los rzucił go do Norwegii. Musiały minąć kolejne dwa lata, zanim tęsknota za krajem, Dagmarą i dziećmi stała się nieznośna.
– Coś trzeba było z tym życiem zrobić, coś postanowić. Wiedzieliśmy, że nie możemy tak dalej. Albo Sławek wraca, albo my jedziemy do niego. Postanowiliśmy spróbować żyć w Norwegii razem – mówi Dagmara.
Po powrocie otrzymał nawet dotacje z urzędu pracy na otwarcie działalności gospodarczej, zarobione pieniądze jednak okazały się nie być wystarczające na utrzymanie rodziny, a własna firma zdecydowanie bardziej pochłaniająca niż etat w angielskiej firmie. Znowu zaczął myśleć o emigracji, ale tym razem zawodowy los rzucił go do Norwegii. Musiały minąć kolejne dwa lata, zanim tęsknota za krajem, Dagmarą i dziećmi stała się nieznośna.
– Coś trzeba było z tym życiem zrobić, coś postanowić. Wiedzieliśmy, że nie możemy tak dalej. Albo Sławek wraca, albo my jedziemy do niego. Postanowiliśmy spróbować żyć w Norwegii razem – mówi Dagmara.
Jak przygotować się do wyjazdu za GRANICE....
Początkowe realia
Na początku dorastający chłopcy nie byli zachwyceni nowym miejscem. Chcieli wracać, nie odnajdywali się w skandynawskich realiach. Doskwierał im brak kolegów i nieznany język. Warunki mieszkalne też pozostawiały wiele do życzenia. Czteroosobowa wówczas rodzina musiała pomieścić się w niewielkim 2-pokojowym mieszkanku, a jedynym żywicielem rodziny był Sławek.
– Zaczynaliśmy chyba jak większość Polaków na emigracji. Było ciężko. Nie mieliśmy tu rodziny ani znajomych. Nie znaliśmy języka. Przyjechaliśmy z czystą kartą i pełni nadziei, ale okazało się, że początkowa pensja jednej osoby nie wystarczała na utrzymanie. Musieliśmy dokładać z oszczędności – wspominają.
Dawali sobie pół roku. Jeśli by się nie udało, Dagmara z dziećmi miała wrócić do Polski. I kiedy wszystko już wskazywało, że tak właśnie się stanie, partnerka Sławka dostała pracę, a ich sytuacja finansowa uległa poprawie.
– Przełomowy moment? Chyba zakup samochodu. Wtedy wszystko zaczęło się układać, moglibyśmy pozwolić sobie na pierwszą wygodę – śmieją się.
– Zaczynaliśmy chyba jak większość Polaków na emigracji. Było ciężko. Nie mieliśmy tu rodziny ani znajomych. Nie znaliśmy języka. Przyjechaliśmy z czystą kartą i pełni nadziei, ale okazało się, że początkowa pensja jednej osoby nie wystarczała na utrzymanie. Musieliśmy dokładać z oszczędności – wspominają.
Dawali sobie pół roku. Jeśli by się nie udało, Dagmara z dziećmi miała wrócić do Polski. I kiedy wszystko już wskazywało, że tak właśnie się stanie, partnerka Sławka dostała pracę, a ich sytuacja finansowa uległa poprawie.
– Przełomowy moment? Chyba zakup samochodu. Wtedy wszystko zaczęło się układać, moglibyśmy pozwolić sobie na pierwszą wygodę – śmieją się.
YouTube na porodówce
Z miesiąca na miesiąc było lepiej. Ku ich własnemu zdziwieniu, coraz starsi chłopcy otwierali się na nowe znajomości, przyzwyczajali do nowego kraju i jego specyfiki.
– Cieszymy się, bo nasi chłopcy są bardzo otwarci, przez co mają wielu kolegów różnych narodowości. W naszym domu ciągle coś się dzieje. Ktoś nas odwiedza, ktoś wpada na obiad, ktoś nocuje. Dzieci same powiedziały, że chcą zostać, że to tutaj są ich przyjaciele i szkoła. Odnalazły się w tutejszym systemie edukacji, w którym nauczyciel i uczeń są na równi, traktują się po partnersku. Nam również odpowiada fakt braku presji i stresu. Jeśli dziecko czegoś nie umie, nauczyciel naprawdę chce mu to wytłumaczyć. W Polsce często każe się po prostu zrozumieć. Jak? To już mniej istotne.
W internecie Dagmara i Sławek prowadzą kanał „Hallo Tu Norwegia”. Zgodnie przyznają, że nie mieliby swojego miejsca w sieci, gdyby nie ich najmłodszy syn, Alex, a dokładniej jego narodziny. Wszystko zaczęło się przez… komplikacje porodowe.
Już w 22. tygodniu ciąży Dagmara trafiła do szpitala w Trondheim, oddalonego znacznie od ich domu. Sławek musiał pracować i zajmować się pozostałymi dziećmi, więc nie mieli wielu okazji do odwiedzin. Dzwonili, pisali sms-y, ale żeby Dagmara wiedziała dokładnie, co dzieje się w domu, Sławek zaczął nagrywać krótkie filmy. Relacjonował rodzinną codzienność, sypał żartami, opisywał poszczególne dni – wówczas jeszcze z myślą jedynie o Dagmarze.
– Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że ktoś poza nami chce oglądać te filmy. Na początku rodzina i znajomi, a potem dołączali do nas zupełnie obcy ludzie – przeważnie Polacy zainteresowani życiem w Norwegii. W międzyczasie Dagmara urodziła naszego syna i wróciła do domu, a ja zacząłem nagrywać więcej. Nie tylko filmów o codziennym życiu, ale też materiałów poradnikowych. Okazało się, że jest na nie duże zapotrzebowanie – wspomina Sławek.
I tak ostatnio opowiadali o zakupie domu w Norwegii, miejscach, gdzie warto robić zakupy czy… złomować auto. Na swoim kanale poruszali też temat aklimatyzacji w kraju Fiordów, poszukiwania pracy i bez owijania w bawełnę przedstawiali zarobki w branży budowlanej. Pomysłów na tematyczne video mają jeszcze wiele.
– Inspiracje do filmów czerpiemy z życia, ale też z komentarzy naszych widzów i znajomych. Często zadają nam pytania o konkretną dziedzinę życia. Z racji kilku lat spędzonych w Norwegii przeszliśmy już takie etapy, jak znalezienie pracy czy choćby kupno samochodu. Teraz chętnie dzielimy się wiedzą, bo wiemy, jak stresujące potrafią być z pozoru banalne czynności – przyznają.
– Cieszymy się, bo nasi chłopcy są bardzo otwarci, przez co mają wielu kolegów różnych narodowości. W naszym domu ciągle coś się dzieje. Ktoś nas odwiedza, ktoś wpada na obiad, ktoś nocuje. Dzieci same powiedziały, że chcą zostać, że to tutaj są ich przyjaciele i szkoła. Odnalazły się w tutejszym systemie edukacji, w którym nauczyciel i uczeń są na równi, traktują się po partnersku. Nam również odpowiada fakt braku presji i stresu. Jeśli dziecko czegoś nie umie, nauczyciel naprawdę chce mu to wytłumaczyć. W Polsce często każe się po prostu zrozumieć. Jak? To już mniej istotne.
W internecie Dagmara i Sławek prowadzą kanał „Hallo Tu Norwegia”. Zgodnie przyznają, że nie mieliby swojego miejsca w sieci, gdyby nie ich najmłodszy syn, Alex, a dokładniej jego narodziny. Wszystko zaczęło się przez… komplikacje porodowe.
Już w 22. tygodniu ciąży Dagmara trafiła do szpitala w Trondheim, oddalonego znacznie od ich domu. Sławek musiał pracować i zajmować się pozostałymi dziećmi, więc nie mieli wielu okazji do odwiedzin. Dzwonili, pisali sms-y, ale żeby Dagmara wiedziała dokładnie, co dzieje się w domu, Sławek zaczął nagrywać krótkie filmy. Relacjonował rodzinną codzienność, sypał żartami, opisywał poszczególne dni – wówczas jeszcze z myślą jedynie o Dagmarze.
– Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że ktoś poza nami chce oglądać te filmy. Na początku rodzina i znajomi, a potem dołączali do nas zupełnie obcy ludzie – przeważnie Polacy zainteresowani życiem w Norwegii. W międzyczasie Dagmara urodziła naszego syna i wróciła do domu, a ja zacząłem nagrywać więcej. Nie tylko filmów o codziennym życiu, ale też materiałów poradnikowych. Okazało się, że jest na nie duże zapotrzebowanie – wspomina Sławek.
I tak ostatnio opowiadali o zakupie domu w Norwegii, miejscach, gdzie warto robić zakupy czy… złomować auto. Na swoim kanale poruszali też temat aklimatyzacji w kraju Fiordów, poszukiwania pracy i bez owijania w bawełnę przedstawiali zarobki w branży budowlanej. Pomysłów na tematyczne video mają jeszcze wiele.
– Inspiracje do filmów czerpiemy z życia, ale też z komentarzy naszych widzów i znajomych. Często zadają nam pytania o konkretną dziedzinę życia. Z racji kilku lat spędzonych w Norwegii przeszliśmy już takie etapy, jak znalezienie pracy czy choćby kupno samochodu. Teraz chętnie dzielimy się wiedzą, bo wiemy, jak stresujące potrafią być z pozoru banalne czynności – przyznają.
Gdzie tanio w Norwegii robić zakupy.
Byle się nie poddawać
Czy wrócą do Polski? To stoi pod znakiem zapytania.
– Naszą ojczyzną oczywiście jest Polska, ale nasz obecny dom znajduje się tutaj – twierdzą zgodnie. – Tak czuje nasza cała rodzina, a dzieci nie znają innego życia niż to w Norwegii. W końcu to tutejszych przyjaciół, miejsca, smaki i widoki zapamiętają. Nie zamykamy się na żadną z opcji, którą przyniesie nam los. Kto wie, może wylądujemy jeszcze zupełnie gdzieś indziej? Na pewno marzy nam się emerytura w ciepłych krajach.
Choć początki nie były łatwe, dziś czują się częścią norweskiej społeczności, a Sławek w ramach wolontariatu trenuje nawet dziecięcą drużynę piłkarską. Pewnie nie byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że – wbrew krążącym stereotypom – od samego początku spotykali się z dużą sympatią i wyrozumiałością ze strony Norwegów. Teraz ci często proponują im opiekę nad chłopcami, tak by rodzice trójki dzieci mieli chwilę dla siebie i mogli gdzieś wyjść. Polacy odwdzięczają się tym samym.
– Mamy bardzo pozytywne doświadczenia w kontaktach z Norwegami, a kilku z nich jest naszymi bliskimi przyjaciółmi. W dodatku wielu z nich regularnie odwiedza Polskę i bardzo podoba im się nasz kraj! Najważniejsze to nie poddawać się stereotypom – przekonują.
Jak podsumowaliby powody swojej sympatii do Norwegii?
– To państwo, w którym jest zdecydowanie mniej stresu, mniej powodów do zmartwień. Nie ukrywamy, że bardzo nam to odpowiada. Pracując, można żyć na dobrym poziomie, wyjechać na wakacje, nie odmawiać sobie przyjemności. To nie kraj mlekiem i miodem płynący, ale wciąż żyje się tu dobrze. Rada dla Polaków? Tylko jedna: nie poddawajcie się.
– Naszą ojczyzną oczywiście jest Polska, ale nasz obecny dom znajduje się tutaj – twierdzą zgodnie. – Tak czuje nasza cała rodzina, a dzieci nie znają innego życia niż to w Norwegii. W końcu to tutejszych przyjaciół, miejsca, smaki i widoki zapamiętają. Nie zamykamy się na żadną z opcji, którą przyniesie nam los. Kto wie, może wylądujemy jeszcze zupełnie gdzieś indziej? Na pewno marzy nam się emerytura w ciepłych krajach.
Choć początki nie były łatwe, dziś czują się częścią norweskiej społeczności, a Sławek w ramach wolontariatu trenuje nawet dziecięcą drużynę piłkarską. Pewnie nie byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że – wbrew krążącym stereotypom – od samego początku spotykali się z dużą sympatią i wyrozumiałością ze strony Norwegów. Teraz ci często proponują im opiekę nad chłopcami, tak by rodzice trójki dzieci mieli chwilę dla siebie i mogli gdzieś wyjść. Polacy odwdzięczają się tym samym.
– Mamy bardzo pozytywne doświadczenia w kontaktach z Norwegami, a kilku z nich jest naszymi bliskimi przyjaciółmi. W dodatku wielu z nich regularnie odwiedza Polskę i bardzo podoba im się nasz kraj! Najważniejsze to nie poddawać się stereotypom – przekonują.
Jak podsumowaliby powody swojej sympatii do Norwegii?
– To państwo, w którym jest zdecydowanie mniej stresu, mniej powodów do zmartwień. Nie ukrywamy, że bardzo nam to odpowiada. Pracując, można żyć na dobrym poziomie, wyjechać na wakacje, nie odmawiać sobie przyjemności. To nie kraj mlekiem i miodem płynący, ale wciąż żyje się tu dobrze. Rada dla Polaków? Tylko jedna: nie poddawajcie się.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
8
31-08-2018 06:52
7
0
Zgłoś
30-08-2018 22:04
18
0
Zgłoś
30-08-2018 21:40
25
0
Zgłoś
30-08-2018 19:19
23
0
Zgłoś
30-08-2018 15:44
0
-16
Zgłoś
30-08-2018 14:37
0
-21
Zgłoś
30-08-2018 14:07
0
-17
Zgłoś
30-08-2018 11:59
0
-22
Zgłoś
30-08-2018 10:07
41
0
Zgłoś