Holmenkollen - skok w morze polskich flag

Jesteśmy narodem, który prawdopodobnie najliczniej i najgłośniej dopingował zawodników podczas niedzielnych zawodów pucharu skoków na skoczni Holmenkollen. Pomimo zimna, pokazaliśmy, że umiemy się bawić, a w okazywaniu radosnych emocji zostawiamy innych daleko w tyle. To wszystko w profesjonalnej oprawie, miłej i bezpiecznej atmosferze. Ale kto stoi za tym, by tak właśnie było?
Nie napiszę tutaj o sponsorach, czy norweskich służbach publicznych, ale o... licznym zespole wolontariuszy, którzy już na kilka dni przed imprezą pracowali w pocie czoła, oczywiście ze wsparciem profesjonalistów, nad charakterem mistrzostw. Skąd moja znajomość tematu? Stąd, że tuż po przyjeździe do Norwegii, postanowiłam znaleźć ultraszybki sposób na integrację z Norwegami - po wymianie licznej korespondencji z odpowiednimi osobami - stałam się członkinią grupy wolontariuszy. Już na starcie za dobre chęci i potencjał intensywnego zaangażowania - otrzymałam bardzo przyzwoitą kurtkę z windstopperem, ciepłą czapkę z polarem i bluzę. Jestem wolontariuszem w Norwegii!

fot. Róża Ogrodzińska
SOBOTA
Gdy po długim spotkaniu organizacyjnym pojawiłam się w sobotę przy skoczni - liderka mojej grupy oznajmiła,że dziś jest dzień eliminacji dla zawodników skoków, na trybuny przy skoczni może wejść praktycznie każdy, więc właściwie naszym zadaniem jest rozglądnąć się po całym terenie i udzielać podstawowych informacji, jeżeli przychodzący w tym dniu kibice będą potrzebowali wsparcia.
Już tego dnia Norwegowie przyjechali na Holmenkollen całymi rodzinami, pytając najczęściej, jak dotrzeć na górkę, gdzie można oglądać biegi narciarskie i czy w pobliżu znajduje się bankomat :). W międzyczasie udało mi się dotrzeć właśnie na trasę biegów położoną między niewielkimi, zadrzewionymi pagórkami, gdzie dla kibiców przygotowano kręgi wokół charakterystycznych palenisk. Na żeliwnych misach paliło się drewno, a roześmiani kibice popijali gorącą kawę specjalnie rozdawaną tego dnia. Dodam, że wszyscy siedzieli albo na powiązanych blokach siana, albo na rozdawanych tego dnia podkładkach izolujących od śniegu. Doświadczeni w zimowych imprezach Norwedzy, dodatkowo siadali na niewielkich zwierzęcych skórach przynoszonych obok termosów i przekąsek.
Tamta sobota nie mogła być lepsza - po raz pierwszy od kilku miesięcy nad Oslo zagościło słońce i to od razu tak mocne, że wielu ludzi zaczęło się opalać! Dzięki pogodzie tryskali pozytywnym nastawieniem, śmiali się i zdzierali gardła w bojowych okrzykach - by zagrzewać do walki sportowych bohaterów - to była prawdziwa bomba energetyczna! Wolontariusze spisywali się na medal - nadzorowali wraz z policją wojskową ruch uliczny przy głównej trasie, ukrócali aspiracje kibiców chcących przechodzić niedozwolonymi ścieżkami. Miałeś podejrzane przedmioty w plecaku lub alkohol? Nie uszło to uwadze wolontariuszy. Bezpieczeństwo było absolutnym priorytetem!

fot. Róża Ogrodzińska
Autentycznie zaskoczył mnie... wiek moich kolegów-współpracowników. Uwierzcie mi, że około połowa grupy zaliczała się do grupy wiekowej 60+! O czym to świadczy? Na pewno o tym, że doświadczenie życiowe jest w Norwegii nie do przecenienia, że seniorzy mają szansę na aktywne życie, gdy to zawodowe się kończy. Podobała mi się również ich otwartość na młodych i życzliwość - żadne z naszych zapytań nie pozostało bez merytorycznej odpowiedzi!
Najprzyjemniej będę wspominać czas obserwacji eliminacji do zawodów w skokach. Żeby znaleźć się tam, gdzie teraz jest Kamil Stoch - mam wrażenie, że oprócz ciężkiej pracy i wiary w siebie, potrzeba również wielkiej odwagi... skocznia ma ok. 80m wysokości, a jej punkt K to 120 punktów. Patrząc na zawodników, miałam wrażenie, że ich lot trwał dobre 5 sekund, podczas których szybowali z ptasią lekkością, bez trudu kładąc się na "przestrzeni" pomiędzy nartami. Mój szacunek do skoczków wzrósł o 100%. Zapraszam do obejrzenia zdjęć z lotów.

fot. Róża Ogrodzińska

fot. Róża Ogrodzińska

fot. Róża Ogrodzińska
NIEDZIELA
W niedzielę dotarłam do sektora, w którym miałam pracować i od razu otrzymałam polecenie konkretnego zajęcia - sprawdzać bilety wchodzących do sektora F i sektora dla VIP-ów. Dziś "miało się sporo dziać". W oczekiwaniu na tłumy zaczęłam lustrować trybuny, które stopniowo zapełniały się morzem polskich flag, więc poczułam się na norweskiej skoczni przez chwilę jak u siebie. Tak wiele miast! Widać było, że wiele grup przyjechało na puchar specjalnie z Polski. W nadzorowanych przeze mnie sektorach pojawili się pierwsi Polacy - wyposażeni w biało-czerwone czapki, peruki, wuwuzele i flagi. Widziałam, jak nerwowo kręcą się, wyczekują, opowiadają sobie dowcipy. Znalazło się również kilku „kombinatorów", którzy pomimo nieposiadania odpowiednich biletów mieli ochotę spędzić mistrzostwa w sekcji VIP. Czujni wolontariusze nie zawiedli i trzymali porządek w wyznaczonych sektorach. Widziałam miłe zaskoczenie, gdy wchodzący polscy kibice słyszeli sakramentalne pytanie "W czym mogę pomóc?". My, wolontariusze, byliśmy wszędzie, by pomagać - nawet wzdłuż wejść po obu stronach skoczni stała czujna grupa wsparcia. A moim starsi wiekiem norwescy koledzy stwierdzili: "Ale Was tutaj jest dużo. Tyle flag! Wszystkich dominujecie!".
Życie sportem, wyczekiwanie na skoki mistrzów, nadzieja na 1 miejsce na podium - to chwile, w których potrafimy być zgodni i mamy jasne oczekiwania. Obejrzyjcie!
Powiewające flagi, zdzierane gardła w bojowych okrzykach, energicznie szarpane szale z napisem Polska to tylko suche wyrażenia, które nie oddają uroku atmosfery zawodów... Szkoda, że nie udało mi się spytać naszych zawodników, jakie to uczucie skakać w morze polskich flag...
Kamil jesteś wielki!
Tym razem nasz mistrz olimpijski w skokach narciarskich sięgnął po brąz. Skoczył kolejno: 132, a potem 127 metrów, osiągając notę 245.4 punktów. Dostarczył jednak nam wszystkim emocji na "złoty" medal. Maciej Kot zajął 20. miejsce, a Piotr Żyła, Dawid Kubacki oraz Jan Ziobro nie znaleźli w "najlepszej" 30-tce. Oprócz emocji kibiców, które również i mi się udzieliły - czuję, że nadal towarzyszą mi te, związane ze wspólną pracą z norweskimi wolontariuszami. Było bardzo pozytywnie - świetni, niezwykle obowiązkowi ludzie. Uznali, że doskonale wsparłam ich zespół w zakresie komunikacji międzykulturowej. Tusen takk, dziękuję.
)
A Wy? Kto z Was uczestniczył w podobnych wydarzeniach w Norwegii? Jak je wspominacie?

fot. Róża Ogrodzińska
Zdjęcia i filmy: Róża Ogrodzińska
To może Cię zainteresować
12-03-2014 21:30
0
0
Zgłoś
12-03-2014 20:51
0
0
Zgłoś
11-03-2014 18:41
0
0
Zgłoś