Dobro powraca: Finał akcji Szlachetna Paczka w Oslo
Historia pani Ewy jest dowodem na to, że dobro powraca. archiwum prywatne
90 tysięcy koron dla potrzebujących
–W sumie przygotowanie paczek zajęło nam trzy dni. W piątek polecieliśmy do wybranych miast: Dominik [Dominik Cybulski, współzaołożyciel Love Dance Help – przyp.red] do Łodzi, ja do Rybnika. Otrzymaliśmy tam ogromną pomoc naszych przyjaciół oraz wolontariuszy –częścią najtrudniejszą logistycznie i fizycznie były zakupy. Zajęło to wiele godzin, po których wykończeni opadliśmy z sił, ale udało się. Kiedy już wszystko było w samochodzie, nadszedł moment pakowania... i z powrotem do samochodu!
6 szczęśliwszych rodzin
- Przygotowałam paczkę dla rodziny z Żor, która została poszkodowana przez los. Małżeństwo ma syna, który w wieku siedmiu lat zaczął tracić wzrok, teraz już prawie w ogóle nie widzi. Z powodu leków zaczął tracić mowę i teraz ciężko go zrozumieć – rodzice rozumieją go w 50 proc. Na niedomiar złego ma epilepsję i torbiele na mózgu. Rodzina radziła sobie dobrze finansowo do momentu, aż rodzice matki chłopaka zmarli i pozostawili w spadku mieszkanie z długiem, a ojciec chłopaka zachorował i stracił pracę. Jest teraz na rencie, która w większości pokrywa długi. Doszło do tego, że rodzinie ledwo wystarczało na jedzenie. Od dawna nie mieli też ciepłej wody, bo zepsuł się ogrzewacz wody.
Domin przygotowała dla rodziny paczki zawierające ubrania, żywność, ale także piec do łazienki oraz specjalną maszynę brajlowską dla niewidomych. Wolontariusze są także w trakcie zamawiania prysznica dostosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych, a także komputera dla niewidomych.
Dobro wróciło po latach
- Było koło godziny 14.00, pakujemy po raz trzeci samochód i wspólnie z moim tatą
oraz grupą wolontariuszy wyjeżdżamy do pani Ewy. Szybko zajeżdżamy pod jej adres i wchodzimy na górę z paczkami. Jak zwykle duże zamieszanie, radość i wzruszenie. W drzwiach wita nas Justynka – drobna, uśmiechnięta osoba, widać poruszona całą sytuacją. Zaprasza nas do środka. Mijamy niewielki korytarz i wchodzimy do pokoju z kuchnią. Tam spotykamy od progu kolejną uśmiechniętą buzię –tym razem jest to oczywiście pani Ewa. Rozstawiamy wszystkie paczki, nasze dziewczyny pomagają rozpakować upominki specjalne, opowiadamy o tym, co kupiliśmy, aż w pewnym momencie mój tata wchodzi do pokoju: „Ewa?” – zapytał zdziwiony.
Okazało się, że pani Ewa wiele lat temu była animatorką dzieci na wyjazdach dla rodzin. Kiedy Dominik był mały, kobieta zajmowała się również nim. Jego tata podkreślił, że była świetną i bardzo zaangażowaną opiekunką.
– Bylem tak zaskoczony, że po prostu przytuliłem panią Ewę natychmiast. Wychodząc, miałem łzy w oczach, bo oto przekonałem się na własne oczy, jak dobro wraca! Ona kiedyś nosiła mnie na rękach, przytulała, opiekowała się mną... 28 lat później przyjechałem do niej ze Szlachetną Paczką, kiedy potrzebowała pomocy – opowiada Cybulski.
„To dopiero początek”
– Kiedy jechaliśmy na Finał Szlachetnej Paczki, myśleliśmy, że uzbieraliśmy aż 90 tys. koron, ale to naprawdę niewiele. Pozytywną myślą jest fakt, że to dopiero początek.
Działalność Love Dance Help została doceniona również przez ich głównego sponsora, Polsko-Norweską Izbę Gospodarczą. O finale akcji tak wypowiada się jej przedstawicielka, Ewa Danela Burdon:
- Cóż może być piękniejszego niż z miłością w sercu wytańczyć pomoc dla innych? Cudowne połączenie radości i dawania lub radości z dawania! To taniec i radość dotarły dzięki Love Dance Help do wielu polskich rodzin sprawniej niż…Mikołaj.
Pomóc najbiedniejszym
To może Cię zainteresować